czwartek, lutego 09, 2017

"Making faces" Amy Harmon




*Tytuł: "Making faces"
*Autor: Amy Harmon
*Wydawnictwo: Helion
*Rok wydania: 2017
*Ilość stron: 340


*Ocena: 9/10
*Opis:


W małym, cichym miasteczku mieszkała grupa przyjaciół. Wśród nich Ambrose Young — błyskotliwy i śmiały, młody zapaśnik ze sporymi szansami na sportową karierę. Nic dziwnego, że nie zwrócił uwagi na Fern Taylor. Zawsze miła i pogodna, nie rzucała się w oczy. Nie zauważył, że obdarzyła go uczuciem szczerym i silnym — to dla niego za mało.

Ich wspólna historia mogłaby nigdy nie powstać, gdyby pewnego dnia nie wybuchła wojna. Ambrose wraz z czterema przyjaciółmi z miasteczka wyruszył do Iraku. Wrócił sam, ciężko ranny. Stracił nadzieję, ale nie Fern. Jej uczucie do niego wciąż trwało, choć już wkrótce okazało się, że miłość do mężczyzny ze złamaną duszą nie jest prosta.

To historia małego miasteczka, piątki przyjaciół i opowieść o wojnie, z której wrócił tylko jeden. To piękna bajka o miłości jak z kart romansów, o zwykłej dziewczynie, która pokochała zranionego wojownika. Tej historii nie można było piękniej napisać


*Moje odczucia:


Nie ukrywam, iż książka wypełniła ciepłem moje serce. Niejednokrotnie też w moich oczach pojawiły się łzy, których nie byłam w stanie powstrzymać. Czułam silną wieź z bohaterami powieści.

Fern Taylor to dziewczyna, która ma złą samoocenę, choć jest niezwykle inteligentna i mądra, wciąż uważa się za brzydką, przez co chłopaki wciąż się z niej wyśmiewają. Jedyną postacią, która docenia ją jest jej kuzyn, a zarazem najlepszy przyjaciel Bailey.
Bailey porusza się na wózku inwalidzkim, gdyż jest dotknięty chorobą, która każdego dnia postępuje. Ale on, to niezwykle pozytywnie nastawiony do życia młodzieniec, z którego mógłby brać przykład niejeden uczeń.
Ambrose Young, młody i utalentowany zapaśnik, do tego niezwykle przystojny. Nie zauważa, że Fern się w nim kocha, w ogóle jej nie zauważa do pewnego momentu...

Głównym motywem powieści jest niezwykła przyjaźń pomiędzy Fern i Baileyem, a także między Ambrose i jego przyjaciółmi zapaśnikami. To taka przyjaźń, której z całą pewnością niektórzy z nas mogliby pozazdrościć. Widać, że jeden za drugim poszedłby w ogień. To przyjaźń, która uskrzydla, nadaje sens ich istnieniom i sprawia, że życie staje się łatwiejsze.
"- Są takie chwile, Bailey. Kiedy myślisz, że już więcej nie zniesiesz. Ale potem odkrywasz, że jednak dajesz radę. Zawsze dajesz radę. Jesteś twardy. Bierzesz głęboki oddech, zaciskasz mocniej zęby, pokonujesz kolejne przeszkody, aż w końcu wiatr znów zaczyna ci wiać w żagle - powiedziała, choć jej niepewny uśmiech i mokre od łez oczy zaprzeczały tym słowom."
W życiu często wyznaczamy sobie jakieś cele, a później dążymy do ich realizacji. Ale bywa i tak, że nasze priorytety się zmieniają. Pojawia się w naszym życiu jakaś wizja i czujemy, że musimy ją zrealizować. Ambrose postanowił zaciągnąć się do wojska, ale nie chciał iść sam, więc próbował do tego przekonać czworo swoich przyjaciół. Tak się stało, wspólnie wyruszyli na tę misję, z której zamiast piątki, wróciła tylko jedna osoba. Pytanie zatem brzmi: jak pogodzić się ze śmiercią przyjaciół, skoro ja nadal tutaj jestem? Czy nie powinienem być razem z nimi? Dlaczego oni, a nie ja? Ciężko znaleźć odpowiedź na te pytania. Po takim przeżyciu, życie się zmienia, nawet nie mamy pojęcia jak bardzo. Zamykamy się w sobie, pragnąc odgrodzić się od wszystkich w koło, nawet od tych, którzy nadal w nas wierzą. Traumatyczne przeżycia odciskają piętno na naszym życiu.


Spotkamy się tutaj z brakiem wiary w siebie, ale nie brakiem wiary w drugiego człowieka. Nikt nie potrafił tak doskonale, wierzyć w kogoś, kiedy większość się od tego kogoś odwróciła, tak jak Fern. To niezwykła postać, którą powinien naśladować każdy z nas.  Jej serce biło dobrocią z każdej możliwej strony, zawsze starała się być pomocna dla wszystkich, zwłaszcza dla Baileya. I kiedy ona troszczyła się o niego, to tak naprawdę on bał się o nią. Bał się, jak ona sobie poradzi, kiedy jego już zabraknie.

Będziemy świadkami niezwykłej miłości, która z początku zostaje odrzucona, a dopiero później zauważona. Poczucie własnej wartości, dlaczego tak często nam jej brak? Co takiego wpływa na to, że nie wierzymy w siebie samych? Wydaje nam się, że wszystko co spotyka nas, dzieje się za karę. Ale tak nie jest. Wszystko ma swój sens, o czym przekonali się nasi bohaterowie.
"- Prawdziwe piękno, takie, które nie blaknie i nie umiera, wymaga czasu. Wymaga napięcia. Wymaga niewiarygodnej wytrwałości. To krople, które jedna po drugiej budują stalaktyt; to trzęsienia ziemi, które tworzą łańcuchy górskie; to fale uderzające nieustannie o brzeg, które łamią skały i wygładzają twarde krawędzie. A z tej gwałtowności, wrzawy, wściekłego wycia wiatru i szumu wody rodzi się coś lepszego, coś, co w innych okolicznościach nie mogłoby zaistnień."
Making faces to niezwykle wartościowa powieść o sile przyjaźni, niezwykłej odwadze i odkrywaniu piękna w samym sobie. To powieść, która uświadamia nam, iż "to nie szata zdobi człowieka". Najważniejsze jest to, co skrywamy wewnątrz siebie. Bo cóż nam po bezużytecznym opakowaniu, skoro towar w środku może okazać się zepsuty? W każdym człowieku jest ukryte jakieś piękno, ale czy ujrzy je ktoś poza nami, zależy od nas samych. Zachęcam do przeczytania.



Za możliwość przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję




 

8 komentarzy:

  1. Nie czytałam jeszcze żadnej książki od Amy Harmon, ale czuję, że muszę to szybko nadrobić :D Making faces zapowiada się genialnie^^

    Zabookowany świat Pauli

    OdpowiedzUsuń
  2. W świeci krążą różne opinie na temat tej książki, mnie jednak bardzo się podobała ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapowiada się ciekawie, a że Prawo Mojżesza było całkiem całkiem to i po to pewnie sięgnę ;)
    Zostaję na dłużej i obserwuję ;)

    Pozdrawiam
    toreador-nottoread.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Chyba na jakiś czas mam dosyć książek tego typu, zwłaszcza po "Promyczku" :")

    Pozdrawiam, Oliwia
    Zjadam Szminkę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, czasem trzeba się na trochę odizolować :)

      Usuń
  5. Już sama ocena i imię autorki mnie zachęca :) Ostatnio słyszę coraz więcej pozytywnych opinii o tej książce i mam ogromną nadzieję, że wkrótce uda mi się upolować lekturę, bo zapowiada się bardzo obiecująco.
    Justyna z livingbooksx.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Książka zbiera mnóstwo pozytywnych opinii, a że "Prawo Mojżesza" i "Pieśń Dawida" skradły moje serce, to pewnie będzie tak samo w przypadku tego tytułu. Oby!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny na moim blogu. Będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie jakiś ślad.

Copyright © 2016 Czytaninka , Blogger