niedziela, lutego 18, 2018

"Opowieści zza rzeki" Artur Justyński








➲ TYTUŁ  "Opowieści zza rzeki"

➲ AUTOR  Artur Justyński

➲ DATA PREMIERY  27.01.2017

➲ WYDAWNICTWO  Poligraf

➲ ILOŚĆ STRON  186



➲ OCENA  4+/6

➲ OPIS


"Dorastałem, kochając i szanując opowiadania. Wydawały mi się najczystszymi i najdoskonalszymi dziełami ludzkimi: w najlepszych nie znalazło się ani jedno zbędne słowo. Jedno machnięcie ręki autora i nagle powstał świat, mieszkający w nim ludzie, idee. Początek, środek i koniec, które zabiorą was przez cały wszechświat i doprowadzą z powrotem..."

 Neil Gaiman


➲ MOJE ODCZUCIA

Powyższa pozycja jest debiutem autora. Zawiera w sobie 12 krótkich opowiadań w gatunku fikcja/fantasy. Każde z nich zostało szczegółowo opisane i dopracowane pod każdym względem. Nie ma zbędnych słów, a Artur Justyński sprawia, że nasze zainteresowanie rośnie z każdym kolejnym opowiadaniem.

Muszę jednak przyznać, że nie jestem szczególną fanką tego typu tekstów. Czytam czasem krótkie formy, jednak w gruncie rzeczy preferuję te długie. Jednak nie zniechęciło mnie to, by sięgnąć po ową pozycję. Czy zatem żałuję, iż to zrobiłam? Nie, choć nie ukrywam, żebym była jakoś szczególnie zachwycona tą antologią, co to, to nie. Ale to tylko i wyłącznie kwestia gustu.

Każde z opowiadań jest inne, każde posiada innych bohaterów, ale każde jest napisane na dobrym poziomie. Autor umiejętnie zabiera nas w świat, który w rzeczywistości być może nie mógłby mieć miejsca, a mimo wszystko wydaje nam się, jakbyśmy sami w nim uczestniczyli. Umiejętnie łączy elementy science-fiction z magicznymi, czy też pogańskimi wierzeniami. Co więcej, te krótkie formy przekazu skłaniają nas do przemyśleń i wielu refleksji, co mogłoby się wydawać poniekąd dziwne, prawda?

Nie będę opisywała każdego z opowiadań, bo nie o to tutaj chodzi. Przyznam jednak, że niektóre z nich doprowadziły do tego, iż miałam ciarki na ciele (np. "Gabriel"), były też takie, które wywołały zdziwienie, a może i niedowierzanie. Jest w nich wszystkich ogrom absurdu, ale to w końcu w większości fikcja. Autor umiejętnie tworzy "pokręcony" obraz, skłaniając nas do wielu przemyśleń. Po przeczytaniu tej antologii, sami będziemy się zastanawiać nad wieloma sprawami: skąd się wzięliśmy, a może kim jesteśmy?

Opowiadaniem, które najbardziej przykuło moją uwagę było "Przebudzenie". Opowiada o mężczyźnie, który ma koszmary i raz znajduje się w innym świecie, by za moment znowu znaleźć się w innym. Już sam nie wie, który z nich jest prawdziwy.


- Zaczęło się jakiś tydzień temu. Którejś nocy śniło mi się, że się obudziłem gdzieś, w jakimś szpitalu, w białej sali. Byłem tak zmęczony, że nie mogłem wstać. Tak obolały i słaby, że z ledwością mogłem usiąść. Ta moja niemoc była tak bardzo namacalna, tak realna, jak gdyby nie był to sen. Potem, tej nocy, kiedy strąciłem lampkę, znowu miałem ten sam sen. Ta sama sala. Pielęgniarka przyszła i coś do mnie mówiła, nie rozumiałem jej. Ledwo mogłem wstać z łóżka. Przyszedł lekarz. Mówił do mnie, pytał jak się czuję. Zacząłem się bać, bo chciałem się obudzić, ale nie mogłem. Z tamtej strony wyglądało to tak, że muszę szybko zasnąć, aby wrócić tutaj. Spróbowałem z całych sił i nagle się udało - obudziłem się w naszej sypialni, ale z przeświadczeniem jakbym to tutaj był we śnie, a realny świat został tam, w tym szpitalu.


Ogromne wrażenie zrobiło na mnie również opowiadanie "Wypadek". Zderzenie czołowe na pewno każdy z Was już widział, jeśli nie na żywo to w telewizji. Ale wyobraźnie teraz sobie, że w tym zderzeniu ginie dwóch mężczyzn, a policja odkrywa, iż zwłoki należą do tego samego mężczyzny.  Czy da się to jakoś wytłumaczyć? Czy jest to możliwe?


- Otóż, jakkolwiek dziwnie to zabrzmi - zaczęła laborantka przecierając rąbkiem fartucha szkła okularów, uprzednio zdjętych ze spoconego czoła - po nader dogłębnych badaniach, z całą pewnością zmuszona jestem stwierdzić, że zwłoki dwóch mężczyzn z porannego wypadku należą do tego samego człowieka - zająknąwszy się włożyła okulary ponownie na czoło poprawiając nimi włosy.

Każdy z nas ma wiele pytań, na które nie może znaleźć odpowiedzi. Analizujemy, dociekamy, zastanawiamy się: dlaczego tak? Skąd się to wzięło? Jak to się mogło stać? Niestety nie zawsze uzyskujemy odpowiedzi na owe pytania.
Artur Justyński zabiera nas w swoich opowiadaniach w świat, w którym wszystko może się wydarzyć, rzeczy nierealne, nagle staną się realnymi. To, co nieistotne nagle nabierze dla nas większego znaczenia. A wszelkie absurdy przestaną nimi być.

Tytuł książki jest dla mnie jak najbardziej na miejscu, wydaje się, że doskonale oddaje treść zawartości stron. Do tego ciekawa, a zarazem tajemnicza okładka, która przyciąga wzrok czytelnika.

Opowieści zza rzeki to krótkie, ale rzeczowe opowiadania, które z całą pewnością zaciekawią każdego z Was. Jeśli lubicie fikcję pomieszaną z realnym światem, które zmuszą Was do refleksji to koniecznie zapoznajcie się z tą pozycją.




Za możliwość przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję autorowi.



3 komentarze:

  1. Ciekawa recenzja. Niestety nie lubię opowiadań, więc książka nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety tym razem się nie skuszę, ani gatunek, ani krótka forma nie są dla mnie.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny na moim blogu. Będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie jakiś ślad.

Copyright © 2016 Czytaninka , Blogger