niedziela, września 30, 2018

"Popielate laleczki" Hanna Greń [PATRONAT]



TYTUŁ  "Popielate laleczki"

AUTOR Hanna Greń

DATA PREMIERY 18.09.2018

WYDAWNICTWO  Replika

ILOŚĆ STRON 368




OCENA  5+/6

OPIS


Dwudziestoletnia Beata Szymanowska, nazywana zdrobniale Tulą, przypadkowo otwiera wiadomość adresowaną do swojej matki, Astridy, i dowiaduje się, że ta jest szantażowana i że zgodziła się zapłacić żądaną kwotę. Tula nie wie, jakie informacje mógłby ujawnić prześladowca, jednak nie zamierza się z tym godzić i postanawia włączyć się do akcji. W imieniu matki umawia się z mężczyzną na spotkanie – ma zamiar je nagrać i zastosować odwrotny szantaż – ona nie upubliczni nagrania, jeśli mężczyzna zostawi jej matkę w spokoju. Po przybyciu na miejsce okazuje się jednak, że siedzący tam mężczyzna jest martwy. Po trzech latach sytuacja się powtarza. W poczcie Asty znowu pojawia się wiadomość z żądaniem pieniędzy i znowu Tula przejmuje kontrolę, lecz i tym razem w umówionym miejscu zastaje leżące na ulicy zwłoki. Aspirant Mirosław Ostaniec z zapałem zabiera się za rozwiązywanie swojej pierwszej samodzielnie prowadzonej sprawy. Wspólnie z komendantem Konradem Procnerem znajdują kolejne powiązania pomiędzy zamordowanymi mężczyznami. Tymczasem Tula dochodzi do własnych wniosków – dobrze zna osobę, której mogło zależeć na „uciszeniu” szantażystów. Postanawia za wszelką cenę chronić matkę, mimo że Asta zachowuje się coraz dziwniej…

Piąty, ostatni tom kryminalnego cyklu W Trójkącie Beskidzkim!




MOJE ODCZUCIA

Kiedy sięgam po powieści Hanny Greń jestem więcej jak pewna, iż dostarczą mi one wielu emocji. Co jak co, ale autorka umiejętnie potrafi zaciekawić oraz zaintrygować swojego czytelnika. Tym razem nie mogło być inaczej. Wprost nie mogłam oderwać się od książki.
– Musiało minąć wiele lat, żeby do mnie dotarło, że cierpień nie można dzielić na mniej czy bardziej ważne, bo każde z nich w jakimś stopniu okalecza.
Beata Szymanowska to młoda kobieta, która pracuje jako fryzjerka. Wiedzie spokojne życie do czasu, aż niechcący czyta wiadomość zaadresowaną do swojej matki Astridy. Od tego czasu, jej życie kompletnie wywraca się do góry nogami. Ze wszystkich sił pragnie ochronić matkę przed szantażystami, jednak mimo to, zawsze znajduje ich martwych. Kto zatem stoi za dokonywanymi morderstwami? Czy odpowiednim osobom uda się złapać winnego?
W ostatnim tomie kryminalnego cyklu pojawia się dość sporo bohaterów. Niektórzy czytelnicy mogą mieć lekki zamęt w związku z tym, aby połapać o kogo chodzi, mnie osobiście to nie przeszkadzało. Każdy z tych bohaterów został wykreowany na miarę swojej roli. Nie ma tutaj postaci, które mogłyby okazać się mało wiarygodne. Hanna Greń doskonale wie co robi, stawiając przed nami bohaterów z krwi i kości. Jednych polubimy bardziej, drudzy będą nas irytować, a mimo to, ich kreacja nie utraci na wartości. Dobrze skonstruowana fabuła, ciekawe dialogi oraz nieprzewidywalność wciągną nas w swoją wartką akcję i nim się zorientujemy dobrniemy do ostatniej strony, a w sercu pojawi się leciutki żal, że to już koniec.
– Szanse są zawsze. To od ludzi zależy, czy je wykorzystają.
Jeśli lubicie postacie, które cechują się niezwykłą odwagą, determinacją i takich, którzy nie baczą na własne niebezpieczeństwo w obronie własnej rodziny, to pokochacie Tulę. Kiedy tylko dowiedziała się, iż jej matce grozi szantażysta bez chwili wahania postanowiła przejąć całą akcję w swoje ręce. A czy wy w normalnym życiu postąpilibyście tak samo jak i ona? Czy zrobilibyście wszystko, by ochronić waszych bliskich?
Tula chciała działać, choć nie było jej to widocznie pisane. Niemniej dzięki wydarzeniom w swoim życiu, poznała też i swoją przyszłą miłość. Tutaj autorka również nie oszczędziła im spokojnego bytu, troszkę mieszając w ich życiu. Zobaczycie do czego może zaprowadzić m.in. brak zaufania w związku małżeńskim i chwilowe zaćmienie umysłu.
Burza przeszła bokiem, podobnie jak chmury, które po zrzuceniu na ziemię kilku zaledwie kropli deszczu ustąpiły pola słońcu. Dla siedzących na piasku dwojga ludzi ta nagła zmiana nie miała jednak znaczenia. Oni musieli opanować znacznie groźniejszą burzę. Tu piorunami były słowa, a błyskawicami spojrzenia.
Całą powieść uważam za świetnie napisany kryminał. Autorka posługuje się niezwykle lekkim i przyjemnym językiem, co sprawia iż czytanie jej twórczości jest przyjemnością. W tej książce ciągle coś się dzieje, nie mamy ani chwili odpoczynku, bo zżerająca nas ciekawość sprawia, iż czytamy na jednym wdechu.
Popielate laleczki to powieść, która trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej strony. Interesująca fabuła, nietuzinkowi bohaterowie oraz chwile grozy pozwolą oderwać nam się od rzeczywistego świata na parę godzin. Polecam.

Za możliwość przeczytania, zrecenzowania i patronowania serdecznie dziękuję

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny na moim blogu. Będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie jakiś ślad.

Copyright © 2016 Czytaninka , Blogger