sobota, lutego 02, 2019

"Nowe czasy. Przeminą smutne dni" Edyta Świętek [PRZEDPREMIEROWO + PATRONAT]




TYTUŁ  "Nowe czasy. Przeminą smutne dni"

AUTOR Edyta Świętek

DATA PREMIERY 12.02.2019

WYDAWNICTWO  Replika

ILOŚĆ STRON 384




OCENA  6/6

OPIS





Nowa Huta lat dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia zaczyna podupadać gospodarczo. Coraz trudniej o stabilne zatrudnienie, prywatni przedsiębiorcy wyzyskują pracowników, w obywateli uderzają zarówno wielkie afery gospodarcze, jak i drobni oszuści poszukujący łatwego zarobku. W tym chaotycznym otoczeniu bohaterowie powieści Nowe czasy szybko dorośleją i tracą młodzieńcze złudzenia. Przed Wiolettą rysuje się perspektywa samotnego macierzyństwa. Zespół muzyczny założony przez Adriana kończy działalność. Marek nie potrafi sobie poradzić z piętrzącymi się trudnościami po tym, jak jego ukochana padła ofiarą brutalnej napaści. Karol z bezsilnością obserwuje zmagania swoich dzieci z przeciwnościami losu i pomimo wielkiej determinacji nie jest w stanie im pomóc. W rodzinie Pawła Szymczaka również pojawiają się liczne zmartwienia – zaaferowani pogonią za pieniędzmi rodzice nie dostrzegają potrzeb własnej córki oraz tego, że dziewczynka popada w anoreksję.



MOJE ODCZUCIA

Zaczęłam czytać i po raz kolejny przepadłam, żyłam tuż obok bohaterów śledząc ich losy. Nie raz i nie dwa zakręciła mi się łezka w oku. A teraz siedzę i myślę, że przykro mi, iż to już koniec tej opowieści. Ale wiem, że będą kolejne, nowe i to mnie pociesza.

Lata dziewięćdziesiąte ubiegłego stulecia wcale nie były takie kolorowe jakby mogło się wydawać. Ludziom ciężko było o uczciwą i płatną pracę, gdyż pracownicy często szukali taniej siły roboczej i zdarzało się tak, że nie wypłacali wynagrodzenia. Nasi bohaterowie musieli szybko dorosnąć. I po raz kolejny przyszło im się zmierzyć z niejednym problemem. Czasem odnosiłam wrażenie, że powieść mimo wszystko jest przesiąknięta ogromnym smutkiem, gdyż Edyta Świętek zafundowała dość sporo przykrych losów naszym bohaterom. I wiecie co jeszcze zauważyłam? Że to nie były tylko problemy tamtych lat, gdyż w dzisiejszym czasie też się takie zdarzają. Ludzie potrafią gonić za pieniędzmi, zapominając, że w domu czekają na nich dzieci, które pragną rodzicielskiej uwagi. A jeśli jej nie dostają, próbują zrobić wszystko, by w końcu im się to udało. Tylko, że czasami takie coś potrafi doprowadzić do tragedii. Swoją drogą zastanawiam się jak ludzie potrafią być tak ślepi i nie zauważać, że ich dziecko jest poważnie chore.

Przed Wiolettą kreuje się wizja samotnego macierzyństwa. I kiedy już w miarę godzi się z tym faktem, spotyka ją kolejne nieszczęście. Adrian rozwiązuje działalność zespołu, a Marek nie potrafi poradzić sobie ze samym sobą po tym jak napadnięto i zgwałcono jego dziewczynę.

Pokochać go… Gdyby to było takie łatwe! Gdyby dało się zmusić serce do szybszego bicia, gdyby można było nadać myślom odpowiedni tor, a ciału pragnienia!

Autorka po raz kolejny zabiera nas w magiczną podróż w przeszłość Nowej Huty. Muszę przyznać, że Edycie ewidentnie spasowały te czasy, bo pisze o nich w wyśmienitym stylu. Od jej książki nie sposób się oderwać. Bohaterowie są niezwykle rzeczywiści, czasem miałam wrażenie, że stoję tuż obok nich. Nie raz i nie dwa miałam ochotę zatrząść niejednym z nich. Do tego ogrom emocji, które odczuwa się na własnej skórze. 

Co możemy tutaj zastać? Rodziców zapatrzonych w swoją karierę, zapominających o własnym dziecku; zmagania z narkotykami i bezsilność bliskich próbującą pomóc uzależnionemu; trudność znalezienia uczciwej pracy; perspektywa samotnego macierzyństwa; próba samobójcza przez złamane serce. W dzisiejszym świecie są miliony osób zmagających się z podobnymi problemami. Autorka przedstawiła nam je w jasny i klarowny sposób, niczego nie ubarwiając, lecz przedstawiając nam świat takim jakim jest.

Chłopak nie mógł dalej słuchać karcących słów ojca. W głębi duszy nie mógł odmówić mu racji, ale z drugiej strony to wszystko tak bardzo bolało! Ciężar istnienia bez szczypty magicznych substancji był nie do udźwignięcia. Życie z miejsca nabierało kolorytu, gdy znieczulał się na atakujące go zewsząd problemy. Kiedyś na pewno ostatecznie odstawi narkotyki. Ale jeszcze nie teraz. Nie w chwili, gdy nastąpiła taka fatalna kumulacja.
Borykamy się z różnymi problemami, ale najgorsze w tym wszystko jest to, że często nie chcemy przyjąć wyciągniętej do nas pomocnej dłoni, wierząc, że jesteśmy w stanie sami sobie pomóc. Ale są takie problemy z których samemu nie da się wyjść, które z każdym kolejnym dniem pogrążają nas coraz bardziej. Bywa, że na ratunek też jest za późno. Dlatego tak ważne jest, aby informować innych, jeśli zauważymy coś podejrzanego u innej osoby. Nie wyśmiewać się z niej, nie dokazywać, bo to tylko potęguje ból jaki w sobie kumuluje. Ważne jest, aby działać.

Przeminą smutne dni to historia o niezwyklej sile miłości, przyjaźni i rodziny. To opowieść o trudnych wyborach i jej niewiadomych. To historia niezwykłych ludzi żyjących w dawnych czasach, którzy pragnęli żyć i kochać, choć nie zawsze im to wychodziło tak jakby tego chcieli. Polecam, to trzeba przeczytać!

Za możliwość przeczytania, zrecenzowania i patronowania serdecznie dziękuję Autorce oraz




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny na moim blogu. Będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie jakiś ślad.

Copyright © 2016 Czytaninka , Blogger