wtorek, czerwca 18, 2019

"Z dna" Piotr Jastrzębski




TYTUŁ  "Z dna"

AUTOR Piotr Jastrzębski

DATA PREMIERY 2017

WYDAWNICTWO  ARW DK Media Poland Sp. Z o. o.

ILOŚĆ STRON 164




OCENA  4/6

OPIS





Autobiograficzna książka Piotra Jastrzębskiego „Z dna” to zapis zapamiętanych fragmentów wyłowionych z oceanu niepamięci nałogowca, alkoholika, żula, chuligana, najemnika-intelektualisty, złodzieja, bezdomnego, byłego dziennikarza. To opis nieprzytomności, woli przetrwania i chęci śmierci równocześnie. To opis świata, od którego odwracamy oczy, serce i umysł, a który jest tylko o krok od nas i naszych żyć, w które może wejść i ściągnąć nas na samo dno ludzkiej nędzy. W prozie Jastrzębskiego, w świecie upodlającej biedy, pijaństwa, pozaprawia, beznadziei – ku naszemu całkowitemu zdumieniu rozkwita jednak najprawdziwsze człowieczeństwo. I choć „dno” jest bliżej niż moglibyśmy kiedykolwiek przypuszczać, niektórzy nawet stamtąd zmartwychwstają. Dobrze to wiedzieć. I o tym jest ta książka (z recenzji Romana Kurkiewicza – dziennikarza i publicysty).



MOJE ODCZUCIA

Kiedy dostałam propozycję przeczytania i zrecenzowania owej pozycji, pomyślałam, że to może być całkiem ciekawa książka. Jak sami dobrze wiemy na świecie z chorobą alkoholową zmagają się tysiące ludzi każdego dnia. Całkiem łatwo jest nam – osobom obserwującym – oceniać takich ludzi. Zazwyczaj uważamy, że to kolejny żul, który nie ma zamiaru zrobić nic z swoim życiem, a jego motorem napędowym jest alkohol. Ale czy kiedykolwiek zastanawialiście się jak wygląda życie takiej osoby z jej perspektywy? Łatwo oceniać komuś, kto nie ma z tym styczności, jednak taka ocena nie jest obiektywna.

Na dnie lustro jest tylko po jednej stronie. Za plecami już tylko bagno. Niewidzialna, ale pancerna szyba chroni wrażliwość małych stabilizacji przed nieestetycznym widokiem ludzi upadłych, pechowców, nieudaczników. Z dna widać wszystkich. Mało kto jednak dostrzega dno.

Niniejsza pozycja to historia 48 letniego mężczyzny alkoholika, który ma wyższe wykształcenie, lecz nie ma dachu nad głową. Razem ze swoimi kompanami od picia tuła się po świecie, kombinując jak zarobić na kolejny denaturat, byleby tylko nie wpaść w delirkę, bo to chyba najgorszy stan alkoholików. Autor z własnych doświadczeń przedstawia nam świat ludzi, którzy znaleźli się na samym dnie. Tylko jak słusznie zauważa, czy to właśnie sam alkohol jest przyczyną tego, że znaleźli się na dnie? A może jest tego inna przyczyna? Bieda i nędza również mogą zaprowadzić nas na samo dno.

Żyjemy w świecie w którym spotykamy alkoholików niemalże każdego dnia. Zazwyczaj jednak odwracamy twarze w drugą stronę, udając, że ich nie zauważamy. Nasze serce jest pozbawione emocji względem takich osób, często się nimi brzydzimy. Ale należy sobie zadać pytanie: Czy gdybym to właśnie ja znalazła się na samym dnie, chciałabym być osobą „niezauważalną”?

Autor w jasny i prosty sposób opowiada nam o swoim życiu, kiedy był na dnie. Co robił, z kim się spotykał, do czego był zdolny by przetrwać kolejny dzień swojego życia. Książka zawiera opisy nieprzytomności, utraty świadomości, chęci przetrwania oraz śmierci równocześnie. Raczej nikt z nas nie chce żyć w nędzy i biedzie, iść przez życie z wiecznie opuszczoną głową, szukając przedmiotów (butelki, puszki, złotówki), które mogłyby nadawać się na handel, a zarazem zysk. Nikt z nas nie chce się zastanawiać co musiałby zrobić, aby przetrwać kolejny dzień.

Z czasem dno już tak nas przenika, tak wrasta, że nabywamy nowych odruchów. Idąc ulicą nie rozglądamy się z ciekawością po okolicy, nie podziwiamy architektury czy krajobrazu. Patrzymy pod nogi. Szukamy czegokolwiek: monety, banknotu czy peta. To pierwszy nabyty tu nawyk. Gdy jeszcze nie potrafimy kraść, bezczelnie żebrać, uczymy się szukać. To początek życia na dnie, który towarzyszyć nam będzie już do końca.

Ta książka to dowód na to, że na dnie można się znaleźć nie tylko poprzez alkohol. Najczęściej to człowiek najpierw znajduje się na tym dnie, a dopiero później sięga po alkohol, twierdząc, że będzie on dla niego ucieczką. Popaść w alkoholizm jest strasznie łatwo, ale wyrwać się z tego nałogu jest okropnie ciężko i nie zawsze się to udaje.

Czy w dzisiejszych czasach mamy wystarczająco dużo sposobów leczenia z uzależnienia od alkoholu? Czy każda z tych metod jest skuteczna? Nie sądzę. Najlepiej posłać na odwyk, który w praktyce mało co pomaga, gdyż po jego zakończeniu większość wraca do nałogu. To przykre, ale prawdziwe.

Z dna to historia, która wymaga całkowitego skupienia i porzucenia wszelkich stereotypów. To historia, która uczy na wielu rzeczy, a przede wszystkim postrzegania świata również z tej drugiej perspektywy – osoby uzależnionej. Myślę, że to pozycja godna uwagi. Polecam.


Za możliwość przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję Autorowi, a także Iwonie Niezgodzie, która zorganizowała akcję promującą książkę.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny na moim blogu. Będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie jakiś ślad.

Copyright © 2016 Czytaninka , Blogger