sobota, sierpnia 31, 2019

"Rzeka kłamstw" Edyta Świętek

"Rzeka kłamstw" Edyta Świętek



TYTUŁ  "Rzeka kłamstw"

AUTOR Edyta Świętek

DATA PREMIERY 20.08.2019

WYDAWNICTWO  Replika

ILOŚĆ STRON 432




OCENA  6/6

OPIS





Rzeka kłamstw to najnowsza powieść Edyty Świętek otwierająca cykl Grzechy młodości. Autorka zaprasza w podróż do Bydgoszczy lat siedemdziesiątych. Ukazuje w niej codzienne radości i smutki polskiej rodziny, które splatają się z realiami życia w minionej epoce.
Elżbieta i Tymoteusz niedawno wprowadzili się do przestronnego mieszkania na osiedlu Kapuściska. Tymoteusz ma przed sobą świetlaną przyszłość i dobrze zapowiadającą się karierę.
Kazimierz, choć pasjonuje się kryminologią z którą wiąże się jego praca zawodowa, jest nieustannie namawiany do wstąpienia w szeregi Służby Bezpieczeństwa. Jego ukochana żona Ewa marzy o karierze wokalnej.
Agata nie potrafi odnaleźć się w roli statecznej mężatki. Młoda polonistka wciąż wdaje się w romanse z innymi mężczyznami.
Eugeniusz wciąż pakuje się w różne tarapaty. Krewki młodzieniec wpada nie tylko w ręce Służby Bezpieczeństwa, ale również i w sidła miłości. 


MOJE ODCZUCIA

Kolejna książka Edyty Świętek i kolejne emocje czytelnicze. Ale to chyba już nic dziwnego prawda? Edyta już nie raz udowodniła, że potrafi pisać piękne i niezwykle życiowe książki, które na długo zapadają w serce. Tym razem nie jest inaczej, po raz kolejny otrzymujemy książkę, w której nie brak ludzkich zawirowań, dylematów i przemyśleń.

Wiecie co mnie zawsze najbardziej urzeka w powieściach Autorki? Ten niezwykły klimat minionych lat, w których mnie jeszcze nie było na świecie. Ale właśnie dzięki tym powieściom mam szansę odtworzyć sobie realny obraz tamtych lat i to jest w tym wszystkim piękne. Szare komórki zaczynają pracować, a wyobraźnia stara sobie stworzyć w głowie realny obraz tamtych wydarzeń. To ciekawe, tym bardziej, że w tamtych czasach żyło się inaczej niż teraz, ciężej było zdobyć poszczególne rzeczy, w rodzinie panował większy rygor.

W powieści nie mamy jednego głównego bohatera. Jest ich kilku, a każdy z nich inny. Śmiało można powiedzieć, że każdy z nich ma na swoim koncie jakieś grzeszki. Ale na świecie nie ma ludzi idealnych. Autorka ukazuje nam życie codzienne ludzi w powojennej rzeczywistości. Każdy z nich żyje z dnia na dzień, zmagając się z problemami, których i w dzisiejszym świecie nie brakuje. Tutaj nie ma bohaterów bez skaz, ale czy ludzie w rzeczywistości właśnie tacy nie są? Każdy z nas ma na swoim koncie jakieś przewinienie, mniejsze czy większe, ale je ma. Jesteśmy tylko ludźmi i każdy ma prawo popełniać błędy. Grunt, żeby umieć wyciągnąć z nich jakieś wnioski na przyszłość.

Akcja powieści dzieje się w Bydgoszczy, i jej obraz został dobrze oddany. Całość została napisana pięknym językiem, książkę czyta się szybko i przyjemnie. Mnóstwo zawirowań w życiu bohaterów aż się prosi o to, aby książki nie odkładać wcześniej na półkę, dopóki nie dobrnie się do końca. Emocji jak już wspominałam nie zabraknie. Muszę przyznać, że w tej powieści przeważały u mnie złość. Złość na to, że niektórzy bohaterowie pozwalali sobą pomiatać i manipulować jak chociażby Elżbieta. Wyszła za mąż, rodziła dzieci, a mąż zdradzał ją na prawo i lewo, wciąż narzekając, że ona się do niczego nie nadaje. Gdybym mogła udusiłabym Tymoteusza gołymi rękami. Niestety w rzeczywistości zdarzają się właśnie takie sytuacje, że mężczyźni myślą, że jak kobiety nie pracują, tylko wychowują dzieci i zajmują się domem to nic nie robią. Szkoda tylko, że nie chcą się zamienić miejscami z kobietami chociażby na jeden dzień i zobaczyć czy to jest faktycznie takie nic nie robienie.

Stopniowo Elżbieta wybaczała mu coraz więcej i więcej. A Tymoteusz, przyzwyczajony do tego, na coraz więcej sobie pozwalał. Zaczął traktować małżeństwo jak oczywistość – instytucję wyłącznie dla jego wygody. Wciąż tylko brał, nie dając od siebie prawie nic. A ona przegapiła moment, w którym jej protesty przyniosłyby jakiś sensowny efekt.

Kolejną bohaterką lubiącą mężczyzn pomimo tego, że jest mężatką jest znudzona życiem Agata, która nie dostrzega jaki ma skarb tuż obok siebie. Gdy tylko napotyka w życiu interesujący obiekt, ciągnie ją do niego niczym magnes. Mamy również Eugeniusza i Justynę, parę zakochanych w sobie ludzi, którzy mają wokół siebie tylko przeciwników ich związkowi. On pragnie zmienić Polskę, ona kocha nauki przyrodnicze. Są i inni bohaterowie, niektórzy bardziej skomplikowani, trzymający się ideałów i nie dopuszczający do swojej myśli możliwości ich złamania. Nie zawsze popierałam ich zachowanie, ale rozumiem, że oni żyli w innych czasach. W czasach, w których ludzie żyli według innych schematów niż teraz.

Gienek zwiesił głowę. Nigdy nie traktował swojego buntu wobec władzy w taki sposób. Myślał, że walczy nie tylko we własnym imieniu, ale również w imieniu innych ludzi. Nie uwzględnił tego, że jako człowiek przeciwny obowiązującemu systemowi może narobić problemów reszcie rodziny. Chciał zupełnie innej Polski. Dla siebie i dla przyszłych pokoleń. By dzieciaki, którym teraz brakuje wszystkiego, mogły cieszyć się tym, czym rówieśnicy z Zachodu. By obywatele tacy jak on żyli godnie, zarabiając dość pieniędzy. By mogli kupować piękne, lśniące nowością samochody, posiadać telefony w mieszkaniach, które są dostępne od ręki, a nie po długich latach oczekiwań. Czy to naprawdę aż tak wiele?

Całość uważam za niezwykle interesującą powieść, w której nie brak zawirowań ludzkich, kłopotów, tajemnic, niedomówień. Wierzcie mi, że nie będzie tutaj zbyt wiele słodyczy, gdyż nasza Edytka zadbała o to, aby mroczna strona bohaterów też dała o sobie znać.

Rzeka kłamstw do doskonała lektura otwierająca sagę, w której niejedno nas jeszcze zadziwi. To książka pisana samym życiem, z tym, że w minionych czasach. To chce się czytać. Gorąco polecam!



Za możliwość przeczytania, zrecenzowania i patronowania serdecznie dziękuję Autorce oraz



piątek, sierpnia 30, 2019

Autorzy o zwierzętach - Wojciech Magiera

Autorzy o zwierzętach - Wojciech Magiera


Wojciech Magiera - Rocznik ’88, mieszkaniec Zwonowic - małej miejscowości
na Śląsku graniczącej z Rybnikiem. Niedoszły gitarzysta rockowy, tatuażysta, filmowiec…Na co dzień zwyczajny facet na etacie, po godzinach człowiek przelewający swoje szalone pomysły na papier. Z natury wieczny optymista.
Fan teorii spiskowych.

Uwielbia tanią whiskey, kino lat dziewięćdziesiątych, książki Dennisa Lehane’a i szeroko pojętą fantastykę. Debiutował opowiadaniami w antologii Uniwersum Metro 2033 Szepty Zgładzonych. Fragmenty zdarzeń to jego pierwsza powieść. Kolejne w przygotowaniu.



1. Czy wyobraża Pan sobie życie bez zwierząt?
I tak, i nie... Sam nie wiem. Ale mogę wyobrazić sobie życie bez ludzi... Wtedy Ziemia byłaby zapewne w o wiele lepszej formie niż jest teraz. A więc biorąc to na logikę (albo pokrętną logikę), Ziemi lepiej byłoby tylko z zwierzętami niż z ludźmi... Chyba trochę zboczyłem z tematu...
2. Ile zwierząt miał Pan w swoim życiu?
Pies sobie śmiga po podwórku, kiedyś był myszoskoczek, rybki. Aktualnie drewniany kot pilnuje mnie kiedy piszę nowe książki. Tak, drewniany kotek ;)

3. Zwierzę jest dla mnie…
Muszę pomyśleć... 
4. Ludzie często uważają, że zwierzęta nie mają duszy. A jakie jest Pana zdanie na ten temat?
Znam wielu ludzi bezdusznych. Jak to bywa wśród zwierząt, nie mam pojęcia.

5. Co sądzi Pan o Fundacjach ratujących zwierzęta?
Każda fundacja ratująca żywą istotę jest dla mmie jak najbardziej na plus. Każda.

6. Załóżmy, że jest Pan świadkiem sytuacji, w której ktoś krzywdzi zwierzę. Jak Pan reaguje?
Oko za oko, ząb za ząb? Ale najpierw słowa... Choć te niestety nie do wszystkich docierają.
7. Pana ulubione zwierzę to?
Skorpion. Kiedyś on zastąpi drewnianego kotka...

8. Jakie zwierzę według Pana byłoby najlepszym bohaterem książki?
Skorpion będący detektywem w kryminale noir, odkrywający spisek, w który są zamieszani: łaskun, nosorożec, kura i ślimak. To byłby hit!
9. Mówią, że pies to najlepszy przyjaciel człowieka. Ja zgadzam się z tym w 100 %, a Pan?
To trudne pytanie. Przejdę do następnego.
10. Jakie zwierzę według Pana jest najbardziej fotogeniczne i dlaczego?
Odpowiedź jest prosta. Lisek z mojej ścianki chwały, którego dostałem od cudownej dziewczyny z czarnym serduszkiem 🖤, którą kocham.
 P.s. Mam nadzięję, że to przeczyta.


Serdecznie dziękuję Autorowi za poświęcony mi czas.

niedziela, sierpnia 18, 2019

"Po dobrej stronie" Spencer Quinn

"Po dobrej stronie" Spencer Quinn



TYTUŁ  "Po dobrej stronie"

AUTOR Spencer Quinn

DATA PREMIERY 24.04.2019

WYDAWNICTWO  Insignis

ILOŚĆ STRON 410




OCENA  4/6

OPIS





Poznajcie jedną z najciekawszych bohaterek współczesnej literatury: osamotnioną, złamaną życiem, pozbawioną złudzeń, jednak wciąż szukającą odkupienia i nowego celu.
LeAnne Hogan to postać, która nie pozwoli o sobie zapomnieć.

Jadąc do Afganistanu, Hogan była doświadczonym żołnierzem i miała za sobą wiele udanych misji. Wraca okaleczona – zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Straciła oko, połowę jej twarzy pokrywają głębokie blizny, z trudem przypomina sobie szczegóły pechowej operacji wojskowej, w której niemal straciła życie. Jest zagubiona i podejrzewa, że wszystko, co się stało, to jej wina – choć nikt nie chce powiedzieć jej tego wprost.

Załamana kolejnym tragicznym wydarzeniem – nagłą śmiercią Marci, przyjaciółki, z którą dzieliła szpitalny pokój – wyrusza w podróż po kraju. Wspomina przeszłość i czuje, że dla niej nie ma już żadnej przyszłości. Świat, widziany dziś jednym tylko okiem, wydaje się miejscem obcym i groźnym. Kiedy w końcu LeAnne przyjeżdża do małego, tonącego w deszczu miasteczka w stanie Waszyngton, w którym wychowała się Marci, dokonuje niepokojącego odkrycia.

Tymczasem pewien bezpański pies – wielkie, silne stworzenie o czarnej sierści i zagadkowym spojrzeniu – o którym można powiedzieć wszystko, ale nie to, że jest słodkim psiakiem, wybiera ją na swoją opiekunkę.

LeAnne zostaje wciągnięta w historię równie niebezpieczną co jej ostatnia misja w Afganistanie.



MOJE ODCZUCIA

Lubię sięgać po książki, w których głównymi bohaterami są żołnierze, weterani wojenni. Dlatego, gdy przeczytałam opis książki, postanowiłam, że koniecznie muszę ją przeczytać.

Główną bohaterką jest LeAnne Hogan, która była doświadczonym żołnierzem. Niestety poznajemy ją w momencie, kiedy po tragicznym wypadku znajduje się w szpitalu. Jest okaleczona zarówno fizycznie (straciła jedno oko) jak i psychicznie. Nie ma w sobie już dawnej siły i uważa, że przyszłość dla niej już nie istnieje. W szpitalnej sali jej kompanką również jest weteranka wojenna, Marci, która straciła nogę. Obie stają się dla siebie przyjaciółkami. Ich przyjaźń nie trwa niestety zbyt długo, gdyż Marci umiera. LeAnne nie może sobie z tym poradzić, dlatego opuszcza (a w zasadzie ucieka) szpital i udaje się w podróż po kraju. Zatrzymuje się w małym miasteczku, z którego pochodziła Marci. W jej życiu pojawia się pies, który nie opuszcza jej na krok. Początkowo niezbyt przychylnie patrzy na to, jednak z każdym kolejnym dniem, suka staje się jej coraz bliższa.

Czy potraficie sobie wyobrazić, że wyjeżdżacie na misję do Afganistanu, a wracacie z niej z uszczerbkiem na zdrowiu? Myślę, że taka sytuacja załamałaby każdego z nas. Bo jak pogodzić się z tym, że nagle tracisz jedno oko? Czy można się w takiej sytuacji nadal cieszyć się z życia i brać z niego pełnymi garściami? Wiem, że na świecie takich zdarzeń jest miliony. Że osób, które cierpią tak jak nasza bohaterka jest ogrom. I każdy radzi sobie z tym w inny sposób, a czasem są osoby, które sobie z tym nie radzą kompletnie. Ludzie, którzy nie znają takich osób i widzą, że mają np. pokiereszowaną twarz albo się ich boją, albo szydzą takimi osobami. Ale czy chodź przez chwilę pomyślą, zastanowią się, czy czasem te osoby nie spotkało jakieś piekło na ziemi? Wątpię. Tak łatwo jest oceniać, nie znając kogoś…

LeAnne to bohaterka na pozór twarda, a jednak w środku załamana życiem. I choć stara się jakoś funkcjonować, z zanikami pamięci, z problemem koncentracji, to miewa momenty w których myśli o śmierci. I kiedy pewnego razu jej się to prawie udaje, ratuje ją pies. Niesamowite jak wiele w życiu potrafimy zawdzięczać zwierzętom. Nie wiem jak, ale one wiedzą kiedy z nami coś jest nie tak. Wyczuwają nasze nastroje, pocieszają, a kiedy trzeba to ratują z opresji. Pies może być niesamowitym kompanem w naszym życiu, a ta książka tylko to potwierdza.

Spencer Quinn napisał interesującą książkę, o weterance wojennej, która żyła w przeświadczeniu, iż to ona ponosi winę za to co spotkało ją oraz innych. Każdego dnia zmaga się z życiem jakie zastaje po tragicznym wypadku na misji. Szuka odkupienia oraz nowego celu w życiu, ale idzie jej to ciężko. LeAnne jest osobą opryskliwą, pozbawioną wszelkich skrupułów kobietą, która niejednego czytelnika może drażnić swoim zachowaniem. Jednak wszystko co nas spotyka w życiu ma jakiś swój cel. Wierzę, że tak było i z naszą bohaterką. Tak po prostu miało być.

Oboje pochylili się z troską nad LeAnne. Po minucie lub dwóch doszła do siebie, choć tak naprawdę wcale nie była sobą – nie była tamtą dawną, prawdziwą LeAnne, tylko nową, okaleczoną, nędzną wersją samej siebie. Zignorowała wyciągnięte ku niej ręce i samodzielnie dźwignęła się z podłogi.

Temat poruszony w tej książce jest bardzo ważny, gdyż ukazuje nam jak wojna odmienia żołnierzy. Jak bardzo wpływa na ich psychikę i na to jakimi stają się ludźmi. To, co zastają tam na misji a jakimś kraju zapada głęboko w ich głowach i nawet po powrocie do kraju nie pozwala o sobie zapomnieć.

Autor od początku w obecne życie bohaterki, wplątuje wątki z przeszłości, dzięki czemu poznajemy jej historię. Ona sama nie pamięta jak doszło do niefortunnego wypadku i co poszło nie tak. W miasteczku z którego pochodzi Marci poznaje jej matkę, która poszukuje zaginionej wnuczki. Tam odkrywa coś, co reszcie umknęło, więc bierze sprawy w swoje ręce.

Spodobało mi się to, że główną bohaterką, żołnierzem była kobieta, a nie mężczyzna. Ogólnie ciekawy pomysł na fabułę, jednak czuję lekki niedosyt, gdyż ta historia moim zdaniem mogła mieć większy potencjał. I choć czyta się szybko, bo język autora jest łatwy w odbiorze, to czegoś tutaj brak. No i zakończenie, które mnie nie usatysfakcjonowało, bo tak naprawdę nic z niego nie wynika. Liczyłam na inny koniec tej historii.

LeAnne zrozumiała, że nie ma czegoś takiego jak przypadek; że życie rządzi się swoimi własnymi magicznymi regułami.

Po dobrej stronie to książka, która ukazuje życie okaleczonej weteranki wojennej, żyjącej w ciągłym poczuciu winy, że to ona jest za to wszystko odpowiedzialna. To historia kobiety, która wróciła z misji do kraju całkowicie odmieniona, i która poszukuje nowego celu w życiu. Zachęcam do przeczytania.


Za możliwość przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję











piątek, sierpnia 16, 2019

Autorzy o zwierzętach - Ilona Gołębiewska

Autorzy o zwierzętach - Ilona Gołębiewska



Ilona Gołębiewska – w wieku pięciu lat postanowiła, że w przyszłości będzie uczyć i pisać książki… i słowa dotrzymała. Na co dzień pracuje ze studentami, prowadzi zajęcia terapeutyczne dla dzieci i młodzieży, a także skutecznie szkoli dorosłych i seniorów. Jej doświadczenie zawodowe i spotkani ludzie są inspiracją do pisania powieści. 

Debiutowała w 2012 tomem Traktat życia, należy do Światowego Stowarzyszenia Poetów. Mistrzyni emocji! Autorka bestsellerowych powieści obyczajowych, w których porusza wiele ważnych tematów i skłania do refleksji nad własnymi wyborami. Złożona z kilku wątków fabuła, plastyczny język narracji oraz wiarygodne kreacje bohaterów zadowolą nawet najbardziej wymagających czytelników. Napisała też wiele artykułów naukowych, brała udział w licznych projektach doradczych i badawczych w Polsce i za granicą, a swoje doświadczenie zawodowe nazywa pracą „od przedszkola do seniora”, ponieważ pracuje ze wszystkimi grupami wiekowymi.

Mieszka w Warszawie, ale gdy pisze, ucieka do starego drewnianego domu na mazowieckiej wsi. Uwielbia pracę z ludźmi, długie podróże do zapomnianych miejsc, czytanie książek po nocach oraz zapach świeżej kawy o poranku. Jej wielkim marzeniem jest założenie fundacji. Prowadzi stronę autorską www.ilonagolebiewska.pll


1. Czy wyobraża Pani sobie życie bez zwierząt? 
Nie wyobrażam sobie i moje dotychczasowe życie to potwierdza, gdyż od maleńkiego towarzyszą mi zwierzaki. Wychowałam się na wsi, więc miałam też styczność ze zwierzętami w gospodarstwie. Do dzisiaj pamiętam, że potrafiłam całe dnie siedzieć przy płocie i oglądać biegające po sąsiedzku konie, chociaż nigdy nie miałam odwagi, by spróbować jazdy konnej. Poza tym miałam zwierzaki domowe, które wszyscy w domu uznawali za członków rodziny. 
2. Ile zwierząt miała Pani w swoim życiu?
Przez 14 lat miałam maleńką suczkę o imieniu Dżina. Dostałam ją od mamy jak byłam w pierwszej klasie i dzięki niej miałam wspaniałe dzieciństwo, ponieważ była moim kompanem na dobre i złe, bardzo ją kochałam i teraz też nie ma dnia, żebym nie wspominała ten nasz wspólnie spędzony czas. Teraz mam cztery koty: Misię, Florę, Margolcię i Lulka. Kocie towarzystwo wspiera stado patyczaków, jaszczurka Kleo i pies Reksio. 


3. Zwierzę jest dla mnie…
Członkiem rodziny, przyjacielem, niekiedy bezbronną istotką, którą trzeba się zaopiekować. Nie wstydzę się przyznać do tego, że zwierzęta po prostu kocham. Okazuję im troskę, opiekę, czułość, uwielbiam się z nimi bawić, chodzić na spacery. Czytelnicy moich powieści, którzy śledzą mój profil na facebooku Ilona Gołębiewska – strona autorska bardzo często widzą zdjęcia, na których pokazuję swoje zwierzaki. I zawsze znajdę wspólny język z miłośnikiem zwierząt. 

4. Ludzie często uważają, że zwierzęta nie mają duszy. A jakie jest Pani zdanie na ten temat?
Mają duszę, mają uczucia, tak samo jak my cieszą się, ale też i mocno cierpią jak dzieje im się krzywda lub gdy są samotne. A wszystko to widać w ich oczach. Czasami wystarczy jedno spojrzenie, by wiedzieć czy zwierzak jest szczęśliwy czy nie. 
5. Co sądzi Pani o Fundacjach ratujących zwierzęta?
Uważam, że są bardzo potrzebne, wspieram je w każdy możliwy sposób. I kibicuję pracującym tam weterynarzom jak walczą z trudnym przypadkiem – kiedy trafi do nich zwierzę w bardzo ciężkim stanie, a potem dzięki ciężkiej pracy i opiece stopniowo odzyskuje zdrowie. Teraz widzę, że latem niektóre lecznice czy fundacje mają mnóstwo wezwań do zwierząt polnych i leśnych. Bywa i tak, że z powodu ludzkiej głupoty, np. jak ktoś rzuca kamieniami w bociany. 
6. Załóżmy, że jest Pani świadkiem sytuacji, w której ktoś krzywdzi zwierzę. Jak Pani reaguje?
Od razu reaguję, upominam, niekiedy straszę zgłoszeniem sprawy do właściwych instytucji. Ale staram się załatwić sprawę polubownie i wyjaśnić w czym tkwi problem. Przez kilka miesięcy na przykład przekonywałam sąsiada do tego, by nie trzymał psa na łańcuchu tylko wybudował mu porządny kojec. No i się udało! Pies ma przestrzeń i widać, że daje mu to wiele radości. 

7. Pani ulubione zwierzę to?
Kot, pies i szynszyla. 
8. Jakie zwierzę według Pani byłoby najlepszym bohaterem książki?
W moich powieściach czytelnicy mogę spotkać wielu takich bohaterów. Zazwyczaj są to psy i koty, ale pojawiły się też bociany… i krowa Mućka! 
9. Mówią, że pies to najlepszy przyjaciel człowieka. Ja zgadzam się z tym w 100 %, a Pani?
Miałam i mam pieska, więc mogę się z tym zgodzić, że psy są bardzo wiernymi przyjaciółmi. Ale przy okazji chciałabym obalić mit o kotach jakoby miały się zachowywać wobec człowieka mocno z dystansem. Oczywiście mają swoje humorki, ale są bardzo przyjacielskie, lubią pieszczoty i to jak się często je głaszcze. Ale po wybranych miejscach, omijamy brzuch! ;-)

10. Jakie zwierzę według Pani jest najbardziej fotogeniczne i dlaczego?
Lubię robić zdjęcia kotom. Moje już chyba się nauczyły czym jest aparat, ponieważ czasami mam wrażenie, że jak zobaczą mnie z nim to od razu się łaszą i chcą zdjęć, idealnie przy tym pozując ;-) I właśnie te zdjęcia bardzo często pokazuję czytelnikom. 
Poza tym mam jedno wielkie marzenie. Chciałabym kiedyś przytulić małego lwa lub tygrysa, chodzi mi to po głowie od dzieciństwa. 
Dziękuję za rozmowę!


Serdecznie dziękuję Autorce za poświęcony mi czas.


czwartek, sierpnia 15, 2019

"Zranione uczucia" K.A. Figaro

"Zranione uczucia" K.A. Figaro



TYTUŁ  "Zranione uczucia"

AUTOR K.A. Figaro

DATA PREMIERY 14.08.2019

WYDAWNICTWO  Lipstick Books

ILOŚĆ STRON 352




OCENA  5/6

OPIS





Kontynuacja Prostego układu, gorącego romansu Łucji i Dymitra.

Prosty układ pomiędzy Łucją a Dymitrem przestał być opartym na niezobowiązującym gorącym seksie układem.

Pojawiły się bowiem uczucia, może nie do końca uświadomione, które zaburzają proste zasady. Igor nieźle namieszał Łucji w głowie i dziewczyna sama już nie wie, co o tym wszystkim sądzić. Los jednak bywa przewrotny i szykuje parze nie lada niespodziankę, która może wywrócić życie Łucji i Dymitra do góry nogami.



MOJE ODCZUCIA


 Łucja i Dymitr weszli w prosty układ – seks bez żadnych zobowiązań, a tym bardziej bez uczuć i miłości. I choć Łucja na to przystała, to nie może się oszukiwać, iż z każdym kolejnym dniem coraz mocniej zakochuje się w tym mężczyźnie. Jest od niego uzależniona i choć rozum podpowiada jej co innego, to serce robi swoje. Wiele razy postanawia mu się sprzeciwić, ale mimo wszystko, wciąż mu ulega. Jest niczym marionetka w jego rękach. On nie chce uczuć, ale nie może obejść się bez Łucji, coś go do niej przyciąga. I choć nie raz i nie dwa traktuje ją okropnie, to nie może przestać o niej myśleć. I jeszcze Igor, brat Dymitra, który sporo namiesza między tą dwójką. Układ się rozpada, ale oboje będą musieli ponieść jego konsekwencje. Czy jest szansa, by między tą dwójką zagościła prawdziwa i szczera miłość?

Był dla mnie wszystkim tym, co dobre i co złe, cholernym tlenem, bez którego nie istniałam. Przynajmniej w tamtym momencie tak myślałam. I zamiast trzymać uczucia na wodzy, coraz bardziej zatracałam się w nich. Nienawidziłam siebie za to, że tak łatwo na nowo wpadłam w pajęczynę silnych i niebezpiecznych uczuć.

K.A. Figaro napisała powieść od której nie można się oderwać. Tutaj ciągle coś się dzieje, jedna intryga goni kolejną, nie ma chwili na odpoczynek. Ciekawa fabuła, kontrowersyjni bohaterowie czynią tą książkę niezwykle interesującą. Do tego prosty i lekki język autorki, sprawia, że czyta się niezwykle przyjemnie. Dwójka głównych bohaterów, to osoby całkowicie odmienne, a jednak reagują na siebie niczym magnesy. Łucja to kobieta, która pragnie miłości, jest kompletnie oddana i uzależniona od swojego wybranka. I choć powinna trzymać się od niego z daleka, nie potrafi tego zrobić. Dymitr to mężczyzna pozbawiony jakichkolwiek skrupułów. W jednej chwili potrafi być czułym i troskliwym kochankiem, by w następnej chwili przerodzić się w zimnego drania. Rani swoją wybrankę na wielu płaszczyznach.

Zastanawiam się czy może istnieć związek bez zobowiązań? Czy uprawianie gorącego i namiętnego seksu bez miłości można nazwać związkiem? To raczej luźna relacja, której osobiście bym się nie podjęła. Może ludzie kompletnie pozbawieni wszelkich uczuć tak potrafią, ja jestem zbyt uczuciowa i pewnie prędzej niż później zrobiłabym to samo co Łucja. Każdy ma jednak inne upodobania, każdy lubi coś innego. Moim zdaniem zachowanie Dymitra wynika z jego przeszłości, musiało spotkać go coś złego, coś co głęboko zapadło mu w głowie i czyni go takim zimnym, pozbawionym skrupułów facetem. I choć widać w nim przebłyski jakiś uczuć, on się przed nimi broni. Tylko czy takie zachowanie wyjdzie mu na dobre? Podobno Łucja nie robi na nim wrażenia, tylko jej ciało, więc dlaczego jest zazdrosny za każdym razem, gdy widzi go z innym mężczyzną? Raczej bez powodu tego nie robi, prawda?

Bohaterowie wykreowani przez autorkę są niezwykle różnorodni i nie ma wśród nich osoby, która byłaby pozbawiona wad. Dzięki temu zabiegowi stają się niezwykle realnymi osobami. Bo któż z nas jest idealny? Nikt. O Łucji i Dymitrze już wspominałam, także pragnę napisać jeszcze kilka słów o Igorze. Na pierwszy rzut oka wydaje się być niemalże doskonałym mężczyzną, jednak moim zdaniem też niezłe z niego ziółko. Pod maską serdeczności i opiekuńczości, kryje się jakieś drugie dno, którego Łucja niestety nie dostrzega. I choć sprawia wrażenie miłego i opiekuńczego, to mojej sympatii nie uzyskał.

W powieści występuje ogrom seksu, jednak nie przyćmiewa on całej lektury, gdyż stanowi jej dodatek. Figaro zadbała o to, aby w fabule ciągle coś się działo, aby czytelnik odczuwał dreszczyk emocji, czasem niepohamowaną chęć „zamordowania” Dymitra, a także niepokój. A zakończenie jakie nam zafundowano, powinno być kategorycznie karane. Bo jak czytelnik pozostawiony z wieloma pytaniami ma teraz spokojnie poczekać na kolejną część?

Gdybym mogła skakać, skakałabym. Gdybym potrafiła latać, latałabym. Gdybym tylko potrafiła nie kochać, mój świat byłby… No właśnie jaki? Lepszy czy pusty? Co drzemało w Dymitrze, że tak nienawidził miłości?

Jeśli kiedykolwiek zastanawialiście się do czego może doprowadzić uzależnienie od drugiej osoby, a nie poznaliście na to odpowiedzi, to koniecznie sięgnijcie po tę powieść. Ukazuje ona realizm takich sytuacji, walkę o samego siebie, a przede wszystkim szacunek do własnej osoby.

Zranione uczucia to powieść od której nie sposób się oderwać. Ciągłe intrygi, kłamstwa, i uczucia, które miały się nie pojawić, a które wywracają świat bohaterów do góry nogami. To chce się czytać, gorąco polecam.


Za możliwość przeczytania, zrecenzowania i ambasadorowania serdecznie dziękuję






niedziela, sierpnia 11, 2019

"Chłopak, którego nie było" Elżbieta Rodzeń

"Chłopak, którego nie było" Elżbieta Rodzeń



TYTUŁ  "Chłopak, którego nie było"

AUTOR Elżbieta Rodzeń

DATA PREMIERY 31.07.2019

WYDAWNICTWO  Między Słowami

ILOŚĆ STRON 432




OCENA  6/6

OPIS





JEŚLI NAPRAWDĘ KOGOŚ KOCHASZ, PRZEZNACZENIE ZNAJDZIE DROGĘ

Martyna od dawna czeka na swoją szansę w życiu. Pracuje ponad siły w nadmorskim pensjonacie rodziców i powoli przestaje wierzyć, że cokolwiek może się zmienić. Aż pewnego dnia spotyka na plaży tajemniczego mężczyznę…

James mógłby być spełnieniem marzeń każdej kobiety, jednak zwraca uwagę właśnie na Martynę. Jako pierwszy wierzy w nią bezgranicznie i postanawia pokazać jej inny świat.

Przy Jamesie Martyna odzyskuje wiarę w siebie i w to, że szczęście jest możliwe. Żadne z nich nie ma wątpliwości, że rodzi się między nimi prawdziwa miłość, gorąca i szczera.

Martynie nie daje jednak spokoju fakt, że James do złudzenia przypomina chłopaka, który kiedyś był dla niej całym światem…

Co James ma wspólnego z tajemniczym Kubą?

Czy Martyna znajdzie w sobie odwagę, by zawalczyć o nową miłość?

Czy dusze, które niegdyś związał los, odnajdą się pomimo przeciwności?



MOJE ODCZUCIA

To moje pierwsze spotkanie z autorką, choć na półce w domu stoi jeszcze jedna jej książka, tylko czasu wciąż brak. Ale z całą pewnością po przeczytaniu tej pozycji, szybciutko będę musiała nadrobić zaległe. Dlaczego? Ponieważ Elżbieta Rodzeń kompletnie rozbiła mnie emocjonalnie i z całą pewnością długo nie będę mogła zapomnieć o tej książce.

Martyna to dziewczyna, która od zawsze miała pod górkę. W rodzinie zawsze uważano ją za tą najsłabszą, pozbawioną kompetencji osobę. Rodzice, zwłaszcza ojciec traktował ją jak marionetkę, a ona poniekąd się na to godziła. Kiedy w jej życiu pojawił się Kuba, rodzina uznała ją za chorą.
 Żadne z nas nie czuło ciepła palców tego drugiego. Jego skóra nie istniała dla mnie, a moja dla niego. Jakbyśmy należeli do dwóch zupełnie innych światów.

James od zawsze miał pod górkę. Przez wiele lat w jego życiu toczył się dramat, z którym przyszło mu się zmagać. Tragedia jaka go spotkała już na zawsze odmieniła jego uczucia względem obcych ludzi. Teraz prowadzi razem z wujkiem poważny biznes, lecz nie pozwala się do siebie zbliżyć żadnej kobiecie.

Martyna i James spotykają się na swojej drodze. Och losem ewidentnie kieruje przeznaczenie. Rodzi się między nimi uczucie, które później przechodzi poważną próbę. Czy tych dwoje ma szansę by wieść wspólne, szczęśliwe życie?

Już teraz potrafiłam podać z tysiąc powodów, dla których powinnam trzymać się z daleka od Jamesa Alistera. I nie chodziło tylko o moje zdrowie psychiczne.

Kiedy zaczynałam czytać od razu wiedziałam, że nie będę mogła się oderwać od książki. Czułam, że ta historia zatrząśnie moim sercem i zagości w nim na dłużej. I powiem wam, że wcale się nie pomyliłam. Pokochałam tę historię już na samym początku, a ciekawość jak potoczą się losy bohaterów, tylko wzbudzała moją ciekawość i nie pozwalała odkładać książki na bok. Elżbieta Rodzeń pisze niebanalnie, tą książkę wprost się chłonie. Do tego jest ogrom emocji, czyli to co kocham najbardziej. Uwielbiam, gdy mogę wspólnie z bohaterami przeżywać ich losy. No i kreacja bohaterów doskonała, widać ogrom serca i pracy włożony w tę powieść. Pomysł na fabułę? Szczerze? To jeszcze się z takim nie spotkałam, co jest dużym plusem. Jestem zdecydowanie na tak i nie wiem czy mam się do czego przyczepić.

Martyna to dziewczyna niezwykle sympatyczna, którą pokochałam od razu. Było mi jej żal, ze względu na to jak traktowała ją własna rodzina, która na każdym kroku patrzyła jak uprzykrzyć jej życie. Kiedy rodzina ma więcej dzieci, powinna je traktować na równi, a nie któreś z nich spychać na margines. Niemniej w końcu znalazła w sobie siłę, by zawalczyć o samą siebie. I ta jej przemiana bardzo mi się spodobała. Wiedziała co to ciężka praca i nie bała się żadnego wyzwania.

James to mężczyzna, który zmaga się ze swoją przeszłością każdego dnia. Jest dobry w swoim fachu, jednak boi się komukolwiek zaufać, bo tyle osób już go zawiodło. Ludzie go cenią za jego wkład pracy. Boi się jednak zaufać kobiecie na tyle, by wpuścić ją do swojego życia. James ma niezwykle wielkie serce dla wszystkich, w tym dla zwierząt. Tym, że ratował konie z rzeźni zaskarbił sobie moje serce już kompletnie.

Nie mogę zdradzić wam nic więcej z fabuły, bo popsułabym całą radość z czytania. Powiem wam jednak, że autorka zaskoczyła mnie totalnie, oczywiście w pozytywnym sensie. I chodź mnóstwo tutaj ludzkich dramatów, to historia napawa nadzieją i udowadnia, że przeznaczenie zawsze znajdzie swoją drogę, choćby nie wiadomo jak  bardzo ta droga miała być wyboista. A prawdziwa miłość jest w stanie pokonać wszelkie przeszkody. Bo jeśli ktoś kocha całym sercem, to nie opuszcza tej drugiej osoby nawet w najbardziej krytycznych momentach jej życia.

Jeśli w życiu mamy jakąś pasję, smykałkę do czegoś to nawet pomimo zniechęcenia najbliższych powinniśmy zrobić wszystko, by postawić na swoim i odnaleźć w tym szczęście. Jeśli wykonujemy coś z ogromem pasji, nawet nie mając w tym kierunku wykształcenia, to jest to nieważne. Ważne natomiast jest to, że robimy coś, w co wkładamy ogrom serca i wtedy nam to wychodzi jeszcze lepiej.

Chłopak, którego nie było to niezwykła historia dwójki młodych ludzi, chłopaka i dziewczyny, którzy nie mają za sobą łatwej przeszłości, a mimo wszystko bardzo pragną zawalczyć o swoją przyszłość. Historia, która wzbudza w czytelniku ogrom emocji i wyciska łzy. Nie sposób przejść obok niej obojętnie. Z całego serca polecam.


Za możliwość przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję








Copyright © 2016 Czytaninka , Blogger