czwartek, kwietnia 30, 2020

"Powiedz mi, jak będzie" Sylwia Trojanowska [PRZEDPREMIEROWO]

"Powiedz mi, jak będzie" Sylwia Trojanowska [PRZEDPREMIEROWO]



TYTUŁ  "Powiedz mi, jak będzie"

CYKL Dobre chwile (tom 1)

AUTOR Sylwia Trojanowska

DATA PREMIERY 06.05.2020

WYDAWNICTWO  Czwarta Strona

ILOŚĆ STRON 360




OCENA  6/6

OPIS


Trzy pary, trzy historie i filmowa fabuła, która trzyma w napięciu aż do ostatniej strony.

Wojciech nie szukał miłości, ale kiedy poznał Annę, już od pierwszego spotkania wiedział, że ta relacja będzie wyjątkowa. 

Kinga była pewna, że znalazła tego jedynego mężczyznę. Zaufała mu całkowicie, ignorując kolegę z pracy, który od jakiegoś czasu spoglądał na nią z zainteresowaniem 
Ola zawsze była zajęta pracą, lecz gdy spotkała Mateusza, zapragnęła od życia czegoś więcej. 

Jedno wydarzenie sprawi, że drogi dotychczas obcych sobie ludzi niespodziewanie się przetną. Bolesne doświadczenie zmusi ich do zmierzenia się z najtrudniejszym pytaniem o przyszłość: co jeszcze szykuje los? Czy siła miłości zwycięży?


MOJE ODCZUCIA

Ta powieść to Sylwia w całkowicie nowej odsłonie. I z ręką na sercu mówię wam, że takiej jeszcze jej nie znacie.

Wojciech, Kinga i Aleksandra to troje głównych bohaterów, których tym razem nasza droga autorka zbytnio nie oszczędza. Bowiem wlewa w ich życie wiele dramatów, ale jednocześnie daje nadzieję na to, że z wszystkiego można się podnieść.

Nadzieja... Ona nigdy nie umiera i pozwala przetrwać najtrudniejsze chwile.

Wojtek poznaje na prywatce Annę w nieco niecodzienny sposób, bowiem ta wylewa na niego kufel piwa. Z każdym kolejnym dniem stają się sobie coraz bliżsi. Owocem ich miłości została Julka, która była dla nich ich promykiem. Jeden nieszczęśliwy wypadek odmienił ich życie na zawsze.

Kinga to kobieta, która jest zakochana po uszy w Dawidzie, który jak się później okazało, nie był z nią do końca szczery i złamał jej serce. Okazał się najzwyklejszym w świecie draniem. Ale obok siebie zawsze miała wspaniałego przyjaciela – Łukasza – kolegę z pracy. Oboje potrzebowali czasu, by zrozumieć, że między nimi iskrzy. W końcu im się to udało…

Aleksandra to kobieta, którą życie nie oszczędzało nigdy. 7 ciąży – 7 poronień, za każdym razem inny przypadek. To niezwykle silna na zewnątrz, ale krucha w środku kobieta, której życie tyle razy odebrało nadzieję, że nie jestem w stanie pojąć jak umiała funkcjonować. Jej mąż, Mateusz przeżywał każdą stratę tak samo jak i ona. Pewnego dnia Ola wpadła na pomysł adopcji, jednak jej mąż był temu przeciwny.

Sylwia Trojanowska w swojej najnowszej powieści zafundowała mi istny rollercoaster emocjonalny. Nawet sobie nie wyobrażacie, ile ja wylałam łez czytając tę książkę. Muszę przyznać, że z tej strony Sylwii jeszcze nie znałam. To nie jest zwykła fabuła, to są historie, które każdego dnia spotykają miliony ludzi na świecie. To historie, które na długo zapadają w nasze serce i nie pozwalają o sobie zapomnieć z dnia na dzień. Ale w końcu to historie od których nie sposób się oderwać. 

Łatwo doradzać, kiedy nie jesteśmy w coś osobiście zaangażowani. Trudniej, kiedy są już emocje.

Konstrukcyjnie książka różni się od poprzednich powieści autorki. Każdy z głównych bohaterów ma kilka rozdziałów, w czasie których poznajemy ich samych oraz ich życie zanim nastanie „tamten dzień”. Każdy z tych bohaterów został dobrze wykreowany. Nikt nie jest przerysowany, każdy posiada jakieś wady, co tym bardziej czyni je realnymi. To postacie z krwi i kości, których życie doświadcza na każdym kroku. To ludzie, którzy upadają na dno, by móc się później z niego podnieść. Obdarzyłam ich wszystkich niezwykłą sympatią, gdyż czuć od nich niezwykłą energię.

Może nie uwierzycie, ale nasza optymistyczna na co dzień Sylwia Trojanowska stworzyła powieść pełną ludzkich dramatów. Mogłabym powiedzieć, że motywem przewodnim książki są dzieci. Dzieci, które przychodzą na świat; dzieci, których tak bardzo pragną rodzice, a nie jest im dane tego doświadczyć oraz dzieci, które umierają, choć wcale nie powinno tak być.

Ile kobiet jest na świecie, które pragną mieć dzieci, a nie jest im to dane, gdyż natura ma dla nich inny plan? Ile kobiet na świecie zmaga się ze stratą dziecka poprzez poronienie? Ilu rodziców na świecie musi pogodzić się ze śmiercią własnego dziecka? Zapewne setki, tysiące, jeśli nie miliony. I każdy ten przypadek jest bolesny zarówno dla kobiety jak i mężczyzny. Jak radzić sobie w takich sytuacjach? Pytanie na które trudno odpowiedzieć. Ale Sylwia Trojanowska daje nam iskierkę nadziei na to, że z każdego upadku można się podnieść. Może nie od razu, czasem po bardzo długim czasie, ale zawsze gdzieś tam w dali tli się to światełko nadziei. I właśnie autorka wlewa to światełko w nasze serca.

Wszystko zdarza się w momencie, w którym powinno się zdarzyć.

Powiedz mi, jak będzie to historia pełna bólu, cierpienia i strat. To historia, która może dosięgnąć każdego z nas. Ale to także historia pokazująca, że w życiu zawsze warto walczyć do samego końca. Gwarantuję wam, że ta książka zapadnie w wasze serca na bardzo, bardzo długo. Polecam z całego serca!


Za możliwość przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję Autorce

środa, kwietnia 29, 2020

"Wschodni płomień" Patrycja Żurek [PATRONAT MEDIALNY]

"Wschodni płomień" Patrycja Żurek [PATRONAT MEDIALNY]



TYTUŁ  "Wschodni płomień"

AUTOR Patrycja Żurek

DATA PREMIERY 30.04.2020 (e-book)

WYDAWNICTWO  Inanna

ILOŚĆ STRON 294




OCENA  5+/6

OPIS





Sergiusz i Mei poznali się w szkole. On – pół Rosjanin, ona – pół Japonka. Dwa zupełnie różne charaktery, dwie odmienne kultury. Nim miłość między nimi zdążyła zakwitnąć na dobre, musieli się rozstać. Po latach spotykają się ponownie, jednak nie są tymi samymi ludźmi, co w młodości.
Sergiusz nie wygląda jak kiedyś, przez to, co przeszedł trudno mu uwierzyć, że jest godny miłości. Mei musi zmierzyć się z chorobą matki, to ostatnia szansa, by poukładać wzajemne relacje.
Skrywane przez lata sekrety wychodzą na jaw. Czy Sergiusz i Mei będą w stanie wspólnie zmierzyć się z przeciwnościami losu?
Czy pozwolą, by ogarnął ich płomień? Spalą się w ogniu czy odrodzą?




MOJE ODCZUCIA

Zaczęłam czytać i w pierwszym odczuciu pomyślałam sobie, że nie ma tu nic ciekawego. Jednak z każdą kolejną stroną przepadałam coraz bardziej i takim oto sposobem przeczytałam książkę na jednym wdechu. Wprost nie mogłam się od niej oderwać.

Ona – pół Japonka, pół Polka.
On – pół Rosjanin, pół Polak.

On zakochał się w niej od pierwszego wejrzenia.
Ona przekonywała się do niego stopniowo.

Jej rodzice byli przeciwni tej miłości. Ona czekała na dworcu, ale on się nie zjawił. Czuła, że wystawił ją do wiatru, dlatego wyjechała do Japonii. Po 20 latach przyjeżdża do Polski i spotykają się ponownie. Czy uda im się wyjaśnić, to co ich poróżniło?



Zapadła krępująca cisza, którą można by dotknąć.  Myśleliśmy o tym samym, o wydarzeniach sprzed dwudziestu lat, które wpłynęły na nasze życie.

Muszę powiedzieć, że jestem zauroczona tą powieścią. Miłość widać tutaj na każdym kroku. Miłość, która pomimo upływu lat, nigdy tak naprawdę nie wygasła. Choć oboje po tylu latach się przed nią wzbraniają. Ona, bo myśli, że ją po prostu porzucił, on, bo uważa, że wygląda jak potwór. To trochę jak piękna i bestia, prawda?



- Pokażę ci, że jesteś piękny. 

20 lat temu po ich rozstaniu tak naprawdę żadne z nich nie dociekało „dlaczego?” Dziś mają szansę się o tym przekonać. Wspomnienia nie będą miłe, sprawią, że niejednokrotnie ich wyobrażenie rzeczywistości straci na znaczeniu. Że bliscy potrafią ranić, kierując się własnym egoizmem.

Patrycja Żurek stworzyła powieść niezwykle emocjonalną. Wierzcie mi, że czytając byłam niezwykle przejęta, a cały ładunek emocjonalny bohaterów przechodził na mnie. I choć nie mamy tutaj jakiś szczegółowych opisów miejsc w których się znajdywali jest to mało istotne. Ważniejsza była ich miłość. I to czy ponownie w siebie uwierzą.

Mei to kobieta, która mieszkała przez 20 lat w Japonii, choć nie czuła się Japonką. Jej serce było oddane Polsce i … jemu. Kiedy go zobaczyła ponownie, nie przestraszyła się jego blizn, one nie były istotne, wręcz niezauważalne dla niej. Mimo wszystko wciąż go kochała i robiła wszystko, aby on ponownie mógł zaakceptować siebie.

Sergiusz to mężczyzna, który projektował. Los w dzieciństwie okropnie go doświadczył, a on obwiniał się za to przez te wszystkie lata, choć to nie była jego wina. Laura go rzuciła, a on wbił sobie do głowy, że nie jest nic wart w oczach kobiet. Wciąż kochał Mei, ale umyślnie ją odpychał.

Historia tej dwójki jest niezwykła, mogłabym rzec, że magiczna. Pokazuje nam, że prawdziwa miłość jest w stanie wszystko znieść, że nie liczy się co mówią inni, tylko to, co czujemy my sami. I jak ważne jest, aby walczyć o to, co się kocha, aż do ostatniej chwili, by później niczego nie żałować.

Styl autorki jest lekki i przyjemny. Dialogi dobrze skonstruowane. Przedstawieni bohaterowie realni, z „bliznami” życia ciągnącymi się za nimi. Poznajemy ich coraz lepiej z każdą przewróconą stroną.

Wschodni płomień to historia ogromnej siły miłości. Miłości, którą rozdzielono na 20 lat, by znów w pełni mogła odżyć. Wiele emocji, wiele opowieści i uczenie się życia w zgodzie z samym sobą. Musicie to przeczytać!


Za możliwość przeczytania, zrecenzowania i patronowania serdecznie dziękuję



wtorek, kwietnia 28, 2020

"Do szpiku kości" Kinga Wyskiel [PATRONAT MEDIALNY]

"Do szpiku kości" Kinga Wyskiel [PATRONAT MEDIALNY]



TYTUŁ  "Do szpiku kości"

AUTOR Kinga Wyskiel

DATA PREMIERY 30.04.2020 (e-book)

WYDAWNICTWO  Inanna

ILOŚĆ STRON 294




OCENA  4/6

OPIS





Czy da się namalować życie od nowa? To pytanie, na jakie musi znaleźć odpowiedź Marek, obiecujący malarz, który cudem wyrwał się śmierci. Za cel stawia sobie znalezienie osoby, która uratowała mu życie.
Emilia jest młodą studentką, która próbuje wymazać ogromną część swojej przeszłości. Po tym, jak opuściła rodzinne miasto, obiecała sobie nigdy więcej tam nie wrócić. Od pewnych wspomnień jednak nie da się uwolnić. Ciągła ucieczka jest męcząca, a całego życia nie da się spędzić pod wodą…
Oboje brutalnie doświadczeni przez życie szukają ukojenia. Czy w szarej i trudnej rzeczywistości uda im się odnaleźć kolory i pomóc sobie nawzajem?




MOJE ODCZUCIA

Nikt z nas nie zna dnia, ani godziny. Nikt z nas nie wie, kiedy nasze życie może przewrócić się do góry nogami. Marek też nie wiedział dopóki nie zemdlał na swojej wystawie obrazów. Od tego czasu jego życie stało pod znakiem zapytania. Ostra białaczka szpikowa, a jedynym ratunkiem był dawca. Tylko, że znalezienie dawcy wcale nie jest takie proste. I kiedy nasz bohater już się poddaje nagle ten dawca się znajduje. Marek dostaje drugą szansę, aby móc żyć i nadal tym życiem się cieszyć. Za wszelką cenę chce poznać swojego dawcę, ten jednak sobie zastrzegł anonimowość. Ale czy dla niego są rzeczy niemożliwe?

Pewnego dnia ratuje z opresji pewną młodą dziewczynę i nawet nie zdaje sobie sprawy jak wiele jej zawdzięcza.

Główny bohater, Marek to 19-letni chłopak, który maluje obrazy. Zanim nie odkrył swojej choroby, czerpał z życia pełnymi garściami. Jednak po przeszczepie postanowił się zmienić. Choć na pierwszy rzut wydaje się, że to twardy chłopak, tak naprawdę w głębi duszy cierpi, gdyż rodzice nigdy nie interesowali się nim, ani jego bratem Erykiem.

Problem ze starszymi braćmi jest taki, że trudno przed nimi cokolwiek zataić. Problem dodatkowy z Erykiem jest taki, iż zna mnie lepiej niż ja sam znam siebie.

Emilia to dziewczyna z pazurem. Nie boi się wyrażać swoich myśli w stosunku do obcych osób, ale gdy chodzi o jej ojca jest inaczej. Uciekła od swojej przeszłości, bo nie potrafiła inaczej. Nie miała łatwego życia, a jej ojciec był tyranem.

Tych dwoje spotyka się na swojej drodze. Poznają się w mało przyjemnych okolicznościach, nawet nie zdając sobie sprawy jak wiele ich łączy. I choć ona trzyma się (a przynajmniej się stara) na dystans od niego, on jest w stanie zrobić dla niej wszystko.
Kiedy wszystko zaczyna układać się pomyślnie, jedno kłamstwo, które wychodzi na wierzch, niszczy wszystko. Czy mimo tego, będą mogli sobie wzajemnie zaufać? Czy w ich życiu ponownie zagości szczęście?

Mówią, że czas leczy rany, że któregoś dnia będzie lepiej, lżej, ale nic takiego się nie dzieje. Czas jedynie sprawia, że ból staje się codziennością i przez to się do niego przyzwyczajamy.


Zadziwiające, że ludzie zaczynają dostrzegać jak bardzo życie jest kruche w momencie, gdy mogą je stracić. A tak naprawdę każdy z nas powinien cieszyć się nim w każdej minucie i czerpać z niego pełnymi garściami. Bo nigdy nie wiadomo, co może spotkać nas kolejnego dnia.

Bohaterowie wykreowani przez Kingę Wyskiel są niemalże namacalni, bardzo żywi i autentyczni. Oboje nie mieli łatwego życia i brakowało im ciepła rodzicielskiego. Ale mimo swoich upadków, potrafili się jakoś pozbierać i iść na przód. Jednak nie wszystkie rany da się zabliźnić, są takie, które niby wyleczone, potrafią otworzyć się w najmniej spodziewanym momencie.

Historia autorki pokazuje, że nawet jeśli zwątpiliśmy już w miłość ona mimo wszystko gdzieś na nas czeka i zapuka do naszych „drzwi” w którymś momencie. Pokaże, że pomimo cierpienia i bólu, zawsze znajdzie się miejsce na miłość. Że nie każda osoba, pragnie nas zranić. Bo na miłość nigdy nie jest za późno.

Muszę przyznać, że kiedy zaczęłam czytać tę książkę z początku myślałam, że to historia, która mnie nie zainteresuje. Jednak im dalej brnęłam tym bardziej moje zdanie się zmieniało. Historia została przedstawiona zarówno z perspektywy Marka jak i Emilii, dzięki czemu lepiej ich poznajemy.

Są takie rzeczy, od których nie można się uwolnić w żaden sposób.  Ani uciekając od nich, ani próbując uczynić je częścią codzienności.  Są takie rzeczy, które ranią tak samo za pierwszym i ostatnim razem.

Do szpiku kości to powieść, która wywołuje ogrom emocji. Pokazuje, że to, co nam wpajano od dawna, wcale nie musi być prawdziwe. Że na niektóre rzeczy nie mamy wpływu i nie możemy się o nie obwiniać. A przede wszystkim, że na miłość nigdy nie jest za późno. Zachęcam do przeczytania.


Za możliwość przeczytania, zrecenzowania i patronowania serdecznie dziękuję



poniedziałek, kwietnia 27, 2020

"Przypadek Lidki" Izabela Grabda [PATRONAT MEDIALNY]

"Przypadek Lidki" Izabela Grabda [PATRONAT MEDIALNY]



TYTUŁ  "Przypadek Lidki"

AUTOR Izabela Grabda

DATA PREMIERY 30.04.2020 (e-book)

WYDAWNICTWO  Inanna

ILOŚĆ STRON 294




OCENA  4/6

OPIS





Czy wyczekany urlop w spokojnych górach Sowich, może spowodować trzęsienie ziemi w uporządkowanym z takim trudem życiu Lidki? Czy przypadek, który spełnił jej marzenie o posiadaniu domku w górach, może się zamienić w przejażdżkę uczuciowym rollercoasterem?
Okazuje się, że Lidce wszystko może się przydarzyć. A jedno wydarzenie, któremu w całości winne jest jej roztargnienie, pociągnie za sobą serię niedomówień, pomyłek i wypadków żywcem wyjętych z filmu. Z finałem, w który nawet głównej bohaterce jest ciężko do końca uwierzyć…




MOJE ODCZUCIA

Lidka to ponad czterdziestoletnia rozwódka z córką, która ma za sobą niezbyt udany związek małżeński. Teraz sama dba o siebie i córkę. Ma sieć gabinetów kosmetycznych, które coraz lepiej prosperują. To kobieta z krwi i kości, która kocha górskie wędrówki.

Wiktor to jeden z najbogatszych mężczyzn na świecie, który posiada własne wydawnictwa. Jest wdowcem samotnie wychowującym córkę. Ma piękną willę w Górach Sowich oraz drewniany domek nieopodal.

Lidka uwielbia spędzać czas na przechadzkach po górach. Żeby choć na chwilę oderwać się od codzienności opuszcza Wrocław. Podczas spaceru po górach, odkrywa przepiękny drewniany domek, który postanawia spróbować wynająć. Udaje się to z pomocą Antka – prawnika właściciela. Kolejnego dnia poznaje Wiktora – właściciela w niezbyt przyjemnych okolicznościach, po których za wszelką cenę stara się go unikać. Tylko czy można uciec przed uczuciem, które z dnia na dzień robi się coraz silniejsze?

Lidka wyczuła w tym pocałunku jakąś rozpacz, jakby nie chciał jej zrobić krzywdy, tylko prosił o coś, co może mu dać tylko bliskość drugiego czlowieka. Dlatego nie broniła mu, nawet oddała pocałunki.

Miłość możne zapukać do naszych drzwi w najmniej oczekiwanym momencie. Czasem wmawiamy sobie sami, iż wydarzenia poprzedzające nasze życie, utrzymują nas w przekonaniu, iż nie pozwolimy sobie już na miłość. Ale prawda jest taka, że przed nią nie da się uciec. Może nas dopaść w każdym miejscu na ziemi o dowolnej porze. I nawet gdybyśmy się przed nią wzbraniali nie wiadomo jak bardzo, to nie da się od niej uciec.

Powieść ta obrazuje nam miłość w średnim wieku. Niektórzy myślą, że skoro już ktoś jest starszy, to nie ma szans się zakochać, nie ma prawa być ponownie szczęśliwym. Ale to przecież absurd. Zakochać się można w każdym wieku, a każdy człowiek ma prawo cieszyć się w pełni ze swojego życia i ma prawo mieć u swego boku kogoś na kim mu zależy.

Nasi bohaterowie starali się ukrywać ze swoimi uczuciami, co tak naprawdę im nie służyło. O nich trzeba mówić otwarcie i głośno. To nic złego zakochać się w starszym wieku, to normalna rzecz.
Autorka stworzyła powieść, która porwała mnie już od pierwszych stron. I choć momentami moje odczucia były sprzeczne z postępowaniem Lidki, to mocno trzymałam kciuki, by w jej życiu w końcu zagościło szczęście i prawdziwa miłość. Izabela Grabola posługuje się prostym językiem, który jest przyjemny w odbiorze. Dobrze wykreowani bohaterowie pozwalają zajrzeć w głąb siebie. I choć niektóre sytuacje wydawały się dla mnie niezbyt realne, to czytanie tej powieści było przyjemnością.

Przypadek Lidki to powieść o niespodziewanej i niekontrolowanej miłości. O początkowym braku zrozumienia poprzez brak szczerej rozmowy. Ale również o wzajemnym odkrywaniu siebie nawzajem. To historia, która wciągnie was od początku do samego końca. Polecam.


Za możliwość przeczytania, zrecenzowanis i patronowania serdecznie dziękuję



poniedziałek, kwietnia 27, 2020

Zapowiedź patronacka "Biznesowa miłość" Elżbieta Ceglarek

Zapowiedź patronacka "Biznesowa miłość" Elżbieta Ceglarek
PREMIERA: 05.2020 


Jest mi niezmiernie miło poinformować,  iż mój blog Czytaninka objął patronatem medialnym książkę Biznesowa miłość Elżbiety Ceglarek.  

⇘⇙

Biznesowa miłość to dokończenie perypetii miłosnych Dagmary z Domu z kryształu.


Nasza bohaterka – Dagmara – w końcu zaczyna cieszyć się w pełni z życia. Ma u swego boku mężczyznę, który adoruje ją na każdym kroku i zapewnia o swoich uczuciach. Mężczyznę, który traktuje ją z należytym szacunkiem. Daga w końcu wychodzi na prostą.
Elżbieta Ceglarek napisała powieść, która daje nam nadzieję na to, że nawet po nieszczęśliwych chwilach w naszym życiu, mogą przyjść te piękne; tak jak po każdej burzy wychodzi słońce. Bo każdy z nas zasługuje na to, aby być szczęśliwym i w pełni korzystać z każdej chwili. Autorka uświadamia nam również, że nie warto nikogo pochopnie oceniać, że nie ważne, co mówią inni, ważne jest to, co czujemy my sami. Biznesowa miłość to historia, od której nie sposób się oderwać, z bohaterami, którzy mają swoje wady i popełniają błędy, jednak właśnie dzięki temu, ta historia jest prawdziwa. Gorąco zachęcam Was do przeczytania!

Grażyna Wróbel,  czytaninka.blogspot.com 

Czekałam na finał historii Dagmary z wielkim przejęciem i ciekawością,  czy kobieta da sobie szansę na szczęście i spokojne życie. Intrygująca,  wciągająca i emocjonalna opowieść o tym, jak życie potrafi zaskakiwać i pisać nieoczywiste scenariusze. Polecam! Bardzo! 

Agnieszka Krizel, Recenzje Agi

⇗⇖





niedziela, kwietnia 26, 2020

"Sposób na francuza" Alicja Skirgajłło

"Sposób na francuza" Alicja Skirgajłło



TYTUŁ  "Sposób na Francuza"

AUTOR Alicja Skirgajłło

DATA PREMIERY 25.03.2020

WYDAWNICTWO  Editio

ILOŚĆ STRON 368




OCENA  4+/6

OPIS





Miłość trwalsza niż... tatuaż

Ona – córeczka tatusia. Nieco rozpieszczona, odrobinę rozkapryszona, ciut niegrzeczna. Lubi zabawę, adrenalinę, lekki powiew szaleństwa. Nie zawsze kontrolowanego. Ma własne studio tatuażu, ściga się w nielegalnych wyścigach motocyklowych, pracuje w firmie ojca produkującej markowe perfumy.
On – biznesmen. Człowiek poważny, ustabilizowany, przewidywalny. Oczekujący tego samego od innych, zwłaszcza współpracowników. Od czterech lat związany z Monique, znaną modelką.
Polka i Francuz. Oboje młodzi, oboje piękni, ale poza tym zupełnie różni, jak ogień i woda – jednak złośliwym zrządzeniem losu skazani na współpracę. Od pierwszego spotkania, podczas którego Theo omyłkowo bierze Aurelię za tancerkę go-go, to znajomość przesycona wzajemną niechęcią. Wyjątkowo silną, wydawałoby się, że nie do przezwyciężenia...?
Czy aby na pewno?




MOJE ODCZUCIA

Muszę wam powiedzieć, że dawno tak dobrze się nie bawiłam, czytając jakąś powieść. Autorka tej powieści sprawiła, że uśmiech nie schodził mi z twarzy praktycznie wcale. I właśnie tego mi było trzeba. Potężnej dawki dobrego humoru, z bohaterami, których aż miło się ogląda. Sposób na Francuza to idealna książka dla kobiet.

Aurelia to młoda 24-letnia dziewczyna, która kocha dobrą zabawę, adrenalinę i szaleństwo. Jeździ na motorze, prowadzi własne studio tatuażu, a do tego pracuje w firmie ojca. Ma z nim cudowny kontakt, choć nie zawsze we wszystkim się zgadzają. Natomiast Theo to 31-letni Francuz, który przyjeżdża do Polski mając współpracować nie z kim innym jak właśnie z Aurelią. Ich pierwsze spotkanie jest dość nietypowe. Ta dwójka młodych ludzi skacze sobie do gardła niemalże przy każdym spotkaniu. Ale podobno kto się czubi, ten się lubi, prawda? Jesteście ciekawi, co wyniknie z ich współpracy?

Alicja Skirgajłło napisała powieść, która zawiera niezliczone pokładu humoru i ciętego języka naszych bohaterów. Czytanie tej książki wywoływało u mnie niemalże ból brzucha, oczywiście ze śmiechu. Bardzo lubię, kiedy w lekturach występują takie charakterne postacie jakie stworzyła nasza autorka. I nie chodzi tutaj tylko o głównych bohaterów. Uwierzcie mi, że tutaj nie brak charakternych postaci. Niezwykłą sympatią obdarzyłam babunię Mariannę, po prostu zrywałam boki przy jej luzackim podejściu do życia. Och, gdyby wszystkie babunie na świecie były takie jak ona, świat byłby o wiele ciekawszy. Jeśli myślicie, że starsze osoby nie mają prawa do szaleństwa, to tutaj autorka łamie te stereotypy. Jestem niemal pewna, że pokochacie ją tak samo, jak ja.
Ari to dziewczyna o niezwykłym temperamencie, i choć czasami zachowuje się zbyt dziecinnie to można jej to wybaczyć. Z tą dziewczyną nie można się nudzić. Jej cięty język, odwaga i sposób bycia nie każdemu mógłby się spodobać, ale to właśnie te cechy ją odznaczają od ponurych dziewczyn.
Theo, choć uchodzi za niezwykle uporządkowanego, to swoje za uszami również ma. Kiedy Aurelia mu docina, nie pozostaje jej dłużny i odpłaca pięknym za nadobne. Pod wpływem tej „diablicy” zmienia się na równie szalonego, co i ona.

Uczucie w życiu każdego z nas, może pojawić się w najmniej spodziewanym momencie. Nigdy tak naprawdę do końca nie wiemy, kiedy i kto zawładnie naszym sercem. Czasem kogoś najpierw nienawidzimy, a później nie wyobrażamy sobie już życia bez tej osoby. Ari i Theo są tego najlepszym przykładem. Nie myślcie sobie jednak, że ich droga będzie lekka i usłana różami, gdyż czeka ich wiele „niespodzianek”, które nie zawsze będą cieszyły, którąś ze stron. Jak się domyślacie, czekają ich też gorsze chwile wywołane nieporozumieniami. Ale właśnie to nadaje pikanterii całej historii.

Mówi się, że miłość powinna cieszyć, uskrzydlać i dawać chęci do życia, ale ja się tak wcale nie czuję. Boję się tej miłości, bo nie wiem, co mnie czeka. Boję się, że mnie zrani, zniszczy, zabije. Mówią także, że miłość nie wybiera. Zakochuję się w człowieku, na którego jeszcze kilkanaście dni temu nie chciałam patrzeć, który ze mnie drwił i wyśmiewał mnie. Zakochują się jak nastolatka.

Nie brak tutaj erotyzmu, gorących chwil uniesienia i opisów ekscytujących przeżyć naszych bohaterów. Całość została napisana prostym językiem, okraszonym sporą ilością humoru i zabawnych dialogów. Oczywiście, jak to w życiu, nie obędzie się również bez dramatów. Świetna kreacja bohaterów, z których większość obdarzona jest niezwykłym poczuciem humoru. Znajdzie się i czarna owca, która będzie manipulowała przebiegiem pewnych wydarzeń. I choć powieść nie jest doskonała w każdym calu, to z ręką na sercu, mogę ją wam polecić. Spędzicie z nią przyjemne chwile.

Sposób na Francuza to powieść gwarantująca doskonałą zabawę. Nietuzinkowi bohaterowie z ciętymi językami, rodzinka, która dostarcza pozytywnej energii i miłość w tle. Koniecznie trzeba to przeczytać. Polecam!

Za możliwość przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję



sobota, kwietnia 25, 2020

Zapowiedź patronacka "Dom z kryształu" Elżbieta Ceglarek

Zapowiedź patronacka "Dom z kryształu" Elżbieta Ceglarek

PREMIERA: 05.2020


Jest mi niezmiernie miło poinformować,  iż mój blog Czytaninka objął patronatem medialnym książkę Dom z kryształu Elżbiety Ceglarek. 

⇘⇙

Kiedy czytałam Dom z kryształu Elżbiety Ceglarek czułam na sercu przytłaczające główną bohaterkę problemy i przeżycia,  jakie autorka nakreśliła swojej bohaterc, Dagmarze.  Zaszczuta przez osobę, którą kochała, szukała winy w sobie. Do jakiej ściany musiała dojść, by wreszcie się przebudzić? 
To powieść, w fabule której przejrzy się zapewne wiele Czytelniczek. Mam jednak nadzieję,  że znajdą tyle samo siły, by zdecydowanie zmienić łzy, dramat rozgrywający się w czterech ścianach na zwyczajne radości, odzyskanie poczucia bezpieczeństwa i nadziei, że jeszcze dużo dobrego przed nimi. 
Napisana  życiem powieść otwiera naszą świadomość na problem przemocy, której też często świadkami są dzieci. Zwarta akcja, autentyczne dialogi, wyraziści bohaterowie oraz sugestywna proza zabiorą nas w rzeczywistość pełną bólu i cierpienia, ale też w poszukiwania właściwej ścieżki, siły i odwagi do pokonania słabości, by zawalczyć o siebie. Polecam! 

Agnieszka Krizel (Recenzje Agi - www.nietypowerecenzje.blogspot.com)

⇗⇖




piątek, kwietnia 24, 2020

Autorzy o zwierzętach - Joanna Wtulich

Autorzy o zwierzętach - Joanna Wtulich



Joanna Wtulich - nauczycielka z wykształcenia i zamiłowania, miłośniczka kryminałów zakochana w książkach, dlatego pracuje w bibliotece. Wielokrotnie wyróżniana za swoje opowiadania, m.in. dwukrotnie w ramach Międzynarodowego Festiwalu Kryminału (2018, 2019) i w ramach konkursu Poznań fantastyczny (2019).

Wyznaje zasadę, że chodzenie i pisanie ma terapeutyczną moc, dlatego pisze od zawsze, choć dopiero dwa lata temu zebrała się na odwagę i postanowiła upublicznić swoją twórczość. Skutkiem tego jest debiutancka powieść „Ćma”.





1. Czy wyobraża Pani sobie życie bez zwierząt?
Szczerze mówiąc od lat nie mam żadnego prywatnego zwierzaka, ale nie wyobrażam sobie życia bez zwierząt. Natomiast uwielbiam długie spacery po okolicznych łąkach i lasach, gdzie nie raz mam okazję obserwować dzikie zwierzęta i ptaki. Jest w tym coś fascynującego, że można choćby z daleka podpatrzeć rodzinę saren czy żurawi.
2. Ile zwierząt miała Pani w swoim życiu?
Jako dziecko zawsze mieliśmy koty lub psy. Ponieważ mieszkam na wsi, to mieliśmy też króliki, kaczki i kury, a z wczesnego dzieciństwa pamiętam dojenie krów, którego uczyłam się w gospodarstwie dziadków, no i konia, na którego patrzyłam jako kilkuletnia dziewczynka z bojaźnią i szacunkiem pomieszanym z fascynacją.  Całkiem sporo zwierząt przewinęło się przez moje życie. Najbardziej związana byłam z naszym ostatnim psem, owczarkiem niemieckim, który wabił się Amor. Byłam z nim bardzo zżyta, bo razem się wychowaliśmy.


3. Zwierzę jest dla mnie…
najlepszym towarzyszem. Nie krytykuje, nie ocenia, ale potrafi wesprzeć lepiej niż niejeden człowiek.
4. Ludzie często uważają, że zwierzęta nie mają duszy. A jakie jest Pani zdanie na ten temat?
Jestem przekonana, że mają duszę, inteligencję, charakter, a nawet poczucie humoru. Obserwując swoje psy, zauważyłam, że każdy z nich jest zupełnie różny, tak jak różnią się cechami charakteru ludzie. Natomiast konie potrafią być tak sprytne, tak przebiegłe, a nawet złośliwe, że ma się wrażenie, że to istoty myślące niemal tak samo jak my, ludzie. Sama tego doświadczyłam.




5. Co sądzi Pani o Fundacjach ratujących zwierzęta?

Jak najbardziej popieram takie organizacje. Corocznie w szkole, w której pracuję, organizujemy z dziećmi zbiórkę karmy i innych potrzebnych rzeczy dla zaprzyjaźnionego schroniska. Jest to zaledwie kropla w morzu potrzeb, ale przecież każda pomoc się liczy, a zwłaszcza teraz, kiedy możliwości dotarcia do zwierząt z pomocą są ograniczone. Jeśli tylko mogę, wysyłam datki dla takich fundacji.
6. Załóżmy, że jest Pani świadkiem sytuacji, w której ktoś krzywdzi zwierzę. Jak Pani reaguje?
Z pewnością stanęłabym w obronie takiego zwierzaka. Nie potrafię zrozumieć ludzi, którzy znęcają się nad słabszą lub zależną od niego istotą i to zawsze budzi mój sprzeciw.
7. Pani ulubione zwierzę to?
Kocham psy, ale zdecydowanie uwielbiam konie. Moim marzeniem jest mieć własnego konia, ale póki co, to niewykonalne. Za to jak tylko czas pozwala, staram się odwiedzać zaprzyjaźnioną panią, u której uczyłam się jeździć konno. Tam mogę pojeździć, pobyć z tymi pięknymi, mądrymi zwierzętami.

8. Jakie zwierzę według Pani byłoby najlepszym bohaterem książki?
Każdy zwierzak nadaje się na bohatera książki. Swego czasu napisałam opowiadanie dla dzieci o ropusze, która była straszną łakomczuchą, ale też mam na swoim koncie wierszyki o innych zwierzętach. Łatwo pisać o zwierzakach, bo można im nadać ludzkie cechy i uczynić je symbolem, jak to robili mistrzowie bajki zwierzęcej, np. Ezop czy de La Fontaine.
9. Mówią, że pies to najlepszy przyjaciel człowieka. Ja zgadzam się z tym w 100 %, a Pani?
Pewnie, że się zgadzam. Mój ukochany Amor był moim towarzyszem, powiernikiem i przyjacielem. Strasznie ciężko było się z nim rozstać i do dziś go wspominam, czasem nawet oglądam jego zdjęcia. Między innymi dlatego nie chciałam mieć kolejnego psa, bo żyją krócej niż my.
10. Jakie zwierzę według Pani jest najbardziej fotogeniczne i dlaczego?
Sądzę, że to nie kwestia fotogeniczności, a raczej fotografa. Dobry fotograf potrafi dostrzec piękno tam, gdzie na pierwszy rzut oka go nie widać. Dla mnie osobiście takim pięknem w czystej postaci są konie. Niezależnie od ujęcia to tak majestatyczne i wdzięczne zwierzęta, że nawet fotograf amator nie ma problemu, by wykonać naprawdę dobre zdjęcie.


Serdecznie dziękuję Autorce za poświęcony mi czas.



Copyright © 2016 Czytaninka , Blogger