czwartek, listopada 05, 2020

"Szczęście pod stopami" Renata L. Górska [PATRONAT MEDIALNY]

 



TYTUŁ  "Szczęście pod stopami”

 

AUTOR Renata L. Górska

 

DATA PREMIERY 07.07.2020

 

WYDAWNICTWO  Replika

 

ILOŚĆ STRON 512

 

 

 

 

OCENA  5/6

 

OPIS




 

Nie pomogą żadne zaklęcia, jeśli szczęściu nie da się szansy.

 

Monika opiekuje się dzieckiem swojej siostry i choć jednocześnie wciąż ma nadzieję na założenie własnej rodziny, wydaje się szczęśliwa i spełniona. Kiedy przewrotny los stawia na jej drodze mężczyznę, który burzy jej spokój – nie zamierza na to pozwolić i dać się ponieść emocjom. Zwłaszcza że od pierwszej chwili jest świadoma jego odmienności; przecież między innymi właśnie z tego powodu zdecydowała się wynająć mu pokój…

Świat Moniki na chwilę się rozsypie, jednak dziewczyna zdoła poskładać go na nowo, odnajdując nadzieję na szczęście, które do tej pory ją omijało.





MOJE ODCZUCIA

 

 

Renata L. Górska po raz kolejny zaskakuje mnie pozytywnie, a lektura jej powieści wywołuje na mnie niemałe wrażenie. To niezwykła historia o niezwykłej kobiecie i małej dziewczynce, obok których nie sposób przejść obojętnie.

Monika nie miała łatwego dzieciństwa, czuła się odrzucona przez rodzinę oraz własną matkę. Wyrosła jednak na mądrą i wartościową kobietę. Kiedy jej siostra prosi ją o to, aby zaopiekowała się jej córeczką nie jest do tego zbytnio przekonana, jednak w końcu się zgadza. Wspólnie z ciocią z którą mieszka przygarniają Marusię pod swój dach. Kiedy jednak umiera ciocia, Monika popada w finansowy problem, postanawia więc wynająć komuś pokój. Warunkiem ma być jednak bezpieczeństwo jej i małej, więc ta osoba musi być odmienna… i tak trafia pod ich dach Ondra, niezwykle przystojny mężczyzna.

Historia stworzona przez autorkę nie jest banalna. Toczy się powoli, często nawiązując do przeszłości Moniki, ukazując nam w ten sposób jej trudną przeszłość oraz to z czym przyszło jej się mierzyć. Dzięki temu zabiegowi lepiej ją poznajemy. I jak czasem takie powolne tempo w książkach mnie irytowało, tak tym razem nie miało to wpływu na odbiór całej powieści. Wręcz przeciwnie, delektowałam się zawartością tej książki, chłonąc dokładnie każde wydarzenie.

Przyszłość jest dla nas wielością opcji, z których jedne są więcej, inne mniej prawdopodobne, lecz żadna nie jest pewna. Niektórzy ludzie miewają przeczucia, rzadko jednak są precyzyjne i bazują bardziej na ich uczuciach niż na samych faktach. Tym intuicyjnym wyobrażeniom brak konkretnych danych, ostrości; domyślamy się czegoś, ale nie do końca.

Przedstawieni bohaterowie są całkiem realnymi postaciami. Każdy z nich jest różnorodny pod względem charakteru. Monika to kobieta o wielkim sercu i twardo stąpająca po ziemi, ma wytyczone cele i stara się ich trzymać. Marusia to niezwykła młoda dama, która jest nieufna wobec obcych, wyczuwa komu może zaufać, a komu nie powinna. Ondra, nowy sublokator jest uprzejmy, ale też i tajemniczy, a do tego nie sposób oprzeć się jego urokowi. Są również sąsiedzi Frysiowie, gdzie każdy członek różni się od poprzedniego o 360 stopni. Boguś i jego matka to niezwykle wścibscy i ciekawscy ludzie. Jedynie Fela uchodzi za normalną, choć jest wciąż krytykowana przez matkę i brata. Hanka, matka Moniki to bezduszna kobieta, która bez skrupułów porzuca swoje córki. Patrycja, siostra Moniki idzie w ślady matki, biorąc z niej przykład, kiedy w jej życiu pojawia się dziecko. Są też Roma i Julita, przyjaciółki Moniki, ale każda z nich ma inne poglądy na życie.
Jak widzicie sami, ile bohaterów, tyle różnych charakterów. Moje serce zaskarbiła sobie trójka bohaterów. Monika, Marusia i Ondra. Tej trójce kibicowałam z całego serca, bo jak nikt inny zasługiwali na szczęście.

Autorka stworzyła klimatyczną powieść, ukazującą nam obraz rodziny, która nie jest idealna pod wieloma względami. Ale to, że nawet, gdy człowiek nie wychowywał się w idealnej rodzinie, nie oznacza, że sam nie ma szansy na założenie takiej prawdziwej. Że w życiu nigdy nie wiadomo, co nas spotka, a miłość może zaskoczyć nas w najmniej oczekiwany sposób. Ludzie potrafią ranić, nie zawsze podają się za tego kim są, czasem próbują w ten sposób ugrać coś dla siebie, a czasem zmusza ich do tego życie. A w życiu tak naprawdę chodzi o to, aby zawsze pozostać sobą, niezależnie od tego, co myślą o nas inni. Bo tylko życie w zgodzie z samym sobą, pozwala nam na odnalezienie prawdziwego szczęścia.

Tak, zgodziłam się z tym, życie to ciągły lęk i niepewność. Błądzimy jak dzieci we mgle, choć wydaje się nam, że zjedliśmy wszystkie rozumy. Potrzebujemy siebie wzajemnie i światła, które pokaże nam drogę. U celu zawsze jest miłość, bez niej nic nie miałoby sensu. A najlepiej, by towarzyszyła nam od początku.

Szczęście pod stopami to historia pokazująca nam trudne relacje rodzinne, potrzebę posiadania bliskiej osoby u boku, samotność, a także tęsknotę za ciepłem rodzinnym. Ale to również historia, która skłania do refleksji nad własnym bytem oraz uświadamiająca nam, że zawsze warto marzyć i dążyć do spełnienia tych marzeń. Historia, która ocieka emocjami i przekazuje je czytelnikowi w każdym calu. Gorąco polecam.

 

 

Za możliwość przeczytania, zrecenzowania i patronowania serdecznie dziękuję




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny na moim blogu. Będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie jakiś ślad.

Copyright © 2016 Czytaninka , Blogger