wtorek, sierpnia 31, 2021

Zapowiedź patronacka "Klejnot z Bizancjum" Weronika Umińska

Zapowiedź patronacka "Klejnot z Bizancjum" Weronika Umińska

 

PREMIERA: 13.09.2021



Jest mi niezmiernie miło poinformować, iż mój blog Czytaninka objął patronatem medialnym książkę Klejnot z Bizancjum Weronika Umińska. 


👇

Dynastia rzymskich jubilerów, sycylijska arystokratka, która... uciekła z domu, polski żołnierz z 2 Korpusu, młoda archeolog z Krakowa… A w ich losy wpleciony należący do ostatnich bizantyjskich cesarzy z dynastii Paleologów niezwykły klejnot, który ostatnio widziany był w 1453 roku, w pamiętną noc upadku Konstantynopola.

Co się z nim działo przez 500 lat? Czy wciąż istnieje? A jeżeli tak – to gdzie jest ukryty?

Czy dawna miłość pomoże odkryć tą tajemnicę?

👆





poniedziałek, sierpnia 30, 2021

"Dwubiegunowość, czyli wspomnienia emigranta" Jacek Dziewiński [PATRONAT MEDIALNY]

"Dwubiegunowość, czyli wspomnienia emigranta" Jacek Dziewiński [PATRONAT MEDIALNY]

 


TYTUŁ  "Dwubiegunowość, czyli wspomnienia emigranta”

 

AUTOR Jacek Dziewiński

 

DATA PREMIERY 05.05.2021

 

WYDAWNICTWO  AlterNatywne

 

ILOŚĆ STRON 300

 

 

 

 

OCENA  4/6

 

OPIS




 

„Dwubiegunowość, czyli wspomnienia emigranta” to wciągająca opowieść o losach Polaka i jego rodziny, którzy, jak wielu w czasach komunizmu, udali się za chlebem za granicę. Nowy, piękniejszy świat przyjął ich z otwartymi ramionami, choć pokazał, że nie ma nic za darmo i żeby posiadać, trzeba się ostro napracować. Jednak rzucane pod nogi kłody można było przeskoczyć dzięki własnym umiejętnościom, pomocy życzliwych ludzi, a także szczęśliwym zbiegom okoliczności.

Książka oparta jest na doświadczeniach autora żyjącego w dwóch różnych krajach, kulturach, w dwóch ojczyznach: rodzimej i przybranej. Opowiada o trudach i wypaczeniach, mentalnej dwubiegunowości osób, które zdecydowały się wyjechać, porzucić dotychczasowe życie, szukać nowej szansy.

Jak po latach autor ocenia swoją decyzję o wyjeździe? Czy „American dream” w jego przypadku się ziścił?



MOJE ODCZUCIA

 

 

W książce o której dzisiaj opowiem sam autor opisuje swoje losy, kiedy to wraz z rodzicami będąc młodym chłopcem wyjechał z kraju za chlebem. Jacek Dziewiński dzieli się z nami własnymi doświadczeniami przedstawiając nam świat emigranta. Świat, który mnie samej nie jest obcy, jednak różni się tym, że opisane lata to czas komunizmu, który mi samej znowu jest obcy.

Mówią nam, jak u nas źle, a jak u nich wspaniale, i wszyscy im wierzą. Mają rację, ale przesadzają, owszem, za Zachodzie wszystko jest, wszelkie luksusy, o jakich nam się nie śni, ale nie mówią, że na to trzeba mieć pieniądze, ciężko pracować, wielu klepie biedę, jest bezrobocie, bezdomni.


Autor wraz z rodziną został miło przyjęty, jednak przekonał się na własnej skórze, że trzeba się nieźle napracować, aby zarobić na ten przysłowiowy chleb. Niestety nie ma nic za darmo. Nie zmienia to jednak faktu, że w tym samym czasie życie w Polsce było trudne. Ciężko było cokolwiek dostać, prawie wszystko było na kartki, a ludzie spędzali czasem i wiele godzin w kolejce, aby dostać upragniony towar. Dlatego właśnie ludzie emigrowali, aby zaznać odrobinę lepszego życia. Czy życie na emigracji było łatwiejsze? Zapewne nie, inny kraj, inne obyczaje i inna mentalność ludzi. Tęsknota za ojczyzną i bliskimi, których się pozostawiło w kraju.

Jako, że sama emigruję, mogę z własnego doświadczenia powiedzieć, że początki wcale nie były łatwe. Brak znajomości języka zdecydowanie był największą przeszkodą. Jednak jako, że pracowałam z rodakami nie było aż tak źle. Niemniej to Polak Polaka gdyby mógł utopiłby w łyżce wody. Czemu tak się działo? Nie mam pojęcia, może to zwyczajna zazdrość? Może to, że ktoś może zająć jego miejsce? Dla mnie to niezrozumiałe, by rodak rodaka tak traktował. Nie obyło się bez kłótni, ciągłych pretensji. Z całą pewnością nie wszystkie osoby mogłyby to przetrwać. Trzeba być twardym i nieustępliwym, aby jakoś przeżyć, bo jak to mówią, słabi giną. Życie w innym kraju wiąże się z wieloma różnicami, inne obyczaje, inna kultura. Ludzie mają inną mentalność. Francuzi to na ogół bardzo mili ludzie, są życzliwi dla innych, pomocni, jednak jeśli chodzi o ich zapał do pracy, to już całkiem inna sprawa. Wcale się nie dziwię, że nasz szef stawia na obcokrajowców pod względem pracy.

Jacek Dziewiński w swojej książce przedstawia nam swoje losy, swoje wspomnienia, które nie zawsze były miłe i przyjemne. Wplata do tego historię, próbuje nam również wytłumaczyć jak wpłynęły na niego te, a nie inne decyzje, jaką cenę przyszło mu zapłacić za opuszczenie swojego kraju. Całość czyta się przyjemnie, autor pokazuje nam plusy i minusy emigracji. Przedstawia świat, takim jakim był w czasach jego młodości, do czego musiał się przyzwyczajać. Zabiera nas też w podróż po wielu krajach Europy i to zdecydowanie były to ciekawe informacje.

Książka napisana lekkim stylem, zabiera nas w świat człowieka, który próbował przeżywać własny „American dream”, czy mu się to udało? Czy dzisiaj patrząc w przeszłość, żałuje podjętych decyzji?

Emigrant musi grać swoją rolę. Przed ziomkami i rodziną w kraju musi udawać człowieka, który odniósł sukces, co najczęściej jest prawdą w sferze materialnej, musi być szczęśliwy, opowiadać wokół, jaką ma wspaniałą pracę z osiągnięciami, jaki ma fajny dom, ile i jakich samochodów i jak dobrze jest w tym kraju, do którego emigrował.


Myślę, że to ciekawa i inspirująca książka, która pozwoli nam spojrzeć na życie człowieka żyjącego w dwóch krajach. Otworzy nam oczy na pewne sprawy, pozwoli zrozumieć z czym wiąże się emigracja i jaką trzeba ponosić za nią cenę. Bo emigracja to nie tylko same przyjemności, lepszy byt. Może kiedyś tak to wyglądało, ale dzisiaj śmiało mogę powiedzieć, że życie w innym kraju wcale nie okazuje się łatwiejsze i przyjemniejsze. Człowiek musi mieć w sobie wiele samozaparcia, aby przetrwać i dążyć do wyznaczonego sobie celu.

Dwubiegunowość, czyli wspomnienia emigranta
to historia ciekawa, inspirująca, a przede wszystkim dająca do myślenia. Jeśli ktokolwiek z was zastanawia się nad wyjazdem do innego kraju, powinien sięgnąć po tę pozycję, aby choć trochę przybliżyć sobie z czym przyjdzie się wam zmierzyć. Polecam.

 



Za możliwość przeczytania, zrecenzowania i patronowania serdecznie dziękuję





piątek, sierpnia 27, 2021

Autorzy o zwierzętach - Eliza Korpalska

Autorzy o zwierzętach - Eliza Korpalska

 


Eliza KorpalskaAutorka książek sensacyjnych "Niewinność Lukrecji" i "Reguła Lukrecji". Miłośniczka literatury. Prowadzi blog Książko-smaczki, w którym dzieli się przemyśleniami, wrażeniami i wzruszeniami płynącymi z przeczytanych książek, dostępny również na Instagramie.


1. Czy wyobraża sobie Pani życie bez zwierząt?

Cóż, był taki czas w moim życiu, kiedy ich nie miałam, więc wiem jak to jest, ale teraz byłoby to bardzo trudne. 

2. Ile zwierząt miała Pani w swoim życiu?

W dzieciństwie chomiki, w dorosłym życiu długo kochanego pieska, a teraz w moim domu królują koty. 



3. Zwierzę jest dla mnie...

Przyjacielem, cudem natury, ale też istotą słabszą, zależną, o którą trzeba dbać. Pięknie się za to odwdzięcza. 

4. Ludzie często uważają, że zwierzęta nie maja duszy. A jakie jest Pani zdanie na ten temat? 

Och, mają! Czują, myślą, przeżywają emocje, są niezwykle inteligentne, a jednocześnie nieskażone przez sztuczne wpływy, żyją i reagują zgodnie z własnym instynktem. Jeszcze tak wielu rzeczy o nich nie wiemy!

5. Co sądzi Pani o fundacjach ratujących zwierzęta?

Są bardzo potrzebne. Podziwiam ludzi, którzy w nich pracują, z niezwykłym poświęceniem i oddaniem zostawiają w nich swój czas i serce. Mimo intensywnej działalności jest to jednak kropla w morzu cierpienia, choć pewnie tak jak wszyscy chciałabym, żeby zwierzęta były szczęśliwe i dobrze traktowane, a takie fundacje nie musiały powstawać, ale cóż....

6. Załóżmy, że jest Pani świadkiem sytuacji, w której ktoś krzywdzi zwierzę. Jak Pani reaguje?

Ja niestety znalazłam się w takiej sytuacji, w biały dzień, w środku miasta, aż trudno o niej mówić. Z pomocą innego przechodnia udało się wyrwać bitego psa z rąk oprawcy, który zachowywał się jak w amoku. To było naprawdę straszne i ciężko to odchorowałam. Były też inne, już nie tak drastyczne zdarzenia. Nie można być na nie obojętnym, trzeba reagować, nawet jeśli sami się boimy.

7. Pani ulubione zwierzę to?

Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. Jestem niezmiennie zafascynowana przyrodą i wszystkim co żyje. Oczywiście łatwiej jest kochać przytulonego do nas kota (wiem coś o tym😉) niż np. wronę siedzącą na czubku drzewa, ale wrona też jest świetna. Każde zwierzę ma w sobie coś szczególnego. 



8. Jakie zwierzę według Pani byłoby najlepszym bohaterem książki?

Może jakiś wielki drapieżnik? Lampart albo tygrys? Dzikie koty są tak majestatyczne i groźne. Pomyślę o tym... 😉

9. Mówią, że pies to najlepszy przyjaciel człowieka. Ja zgadzam się z tym w 100%, a Pani? 

Oczywiście, nie sposób się z tym nie zgodzić. Mądry, oddany, kochający, wierny, zawsze na nas otwarty. Musimy jednak pamiętać, że psy to wrażliwe zwierzęta, posiadające indywidualne charaktery i żyjące zgodnie ze swoją naturą, którą należy rozumieć i szanować, aby nie doprowadzać do sytuacji nieodpowiedzialnych czy niebezpiecznych. 

10. Jakie zwierzę według Pani jest najbardziej fotogeniczne i dlaczego?

Zdjęcia zwierząt to cały fantastyczny kalejdoskop! Możemy podziwiać zdjęcia zabawne, urocze, zdumiewające, artystyczne. Jedno nieszablonowe ujęcie mówi czasem więcej niż opis w encyklopedii. A jeśli rozmawiamy o zwierzęciu, które skłonne by było nam nawet zapozować, to myślę że mogłaby to być małpa, albo pies właśnie. Podejrzewam, że w pewnych sytuacjach same by się przy tym dobrze bawiły! 🙂





Serdecznie dziękuję Autorce za poświęcony mi czas.  






czwartek, sierpnia 26, 2021

Debiut na miarę - Małgorzata Manelska

Debiut na miarę - Małgorzata Manelska

 



1. Tytuł.

„Zapach Mazur”

2. Rok wydania.

2018

3. Gatunek.

Społeczno-obyczajowa, z historią w tle.

4. Jaki był impuls do stworzenia tej pierwszej historii?

Impulsem do stworzenia pierwszej książki/historii była po prostu potrzeba pisania, płynąca prosto z serca. Potrzeba ta rodziła się/dojrzewała we mnie przez wiele lat i w pewnym momencie przyszedł „ten” dzień, gdy siadłam do komputera i zaczęłam pisać, nie myśląc o tym, że książka trafi w ręce czytelników. Pisanie miało być pierwotnie dla mnie odskocznią od codziennych problemów, swojego rodzaju autoterapią. Wyszło inaczej. 

5. Czas pisania książki?

Rok 

6. Bohater najbliższy Pani sercu?

Uwielbiam wszystkich moich bohaterów, jednak najbliższa mojemu sercu jest staruszka Truda.

7. Pierwszy czytelnik?

Mąż, tylko on.

8. Czy był stres przed reakcją czytelników?

Był i to ogromny. Kiedy podpisałam umowę na wydanie „Zapachu Mazur” pojawiła się we mnie taka myśl: „do czego ci to potrzebne?”. Im bliżej było do premiery, tym moje wątpliwości były coraz  większe. Bałam się tym bardziej, że temat był trochę kontrowersyjny – druga wojna światowa widziana oczami niemieckiej dziewczyny. Kiedy zaś pojawiły się pierwsze pomyślne recenzje, trochę ochłonęłam. Niemniej po trzech latach jestem bardzo wyczulona na krytykę (taką bezpodstawną, a wręcz nawet hejt, nie konstruktywną, wnoszącą jakieś konkrety do mojej pracy) i bardzo przeżywam, jak czytam złe opinie (których na szczęście jest bardzo mało).

9. Czy uważa Pani swój debiut za udany?

Myślę, że tak, tym bardziej, że książka wciąż się sprzedaje. 

10. Czy debiut doczekał się II wydania?

Tak, po niecałych trzech latach książka została wznowiona, w nowej szacie graficznej. 



Serdecznie dziękuję Autorce za poświęcony mi czas.













niedziela, sierpnia 22, 2021

"Papierowa miłość" Nina Bylicka-Karczewska [PATRONAT MEDIALNY]

"Papierowa miłość" Nina Bylicka-Karczewska [PATRONAT MEDIALNY]

 




TYTUŁ  "Papierowa miłość”

 

AUTOR Nina Bylicka-Karczewska

 

DATA PREMIERY 17.08.2021

 

WYDAWNICTWO  Replika

 

ILOŚĆ STRON 336

 

 

 

 

OCENA  6/6

 

OPIS




 

W walce o własne szczęście.

Kiedyś…

Anka i Piotr przez wszystkie szkolne lata byli parą. Oboje pochodzili z toksycznych rodzin. On – wzorowy uczeń, ona – dziewczyna z problemami, łamiąca wszelkie zasady. Mimo różnic doskonale się uzupełniali i uczyli od siebie nawzajem. Anka pokazywała Piotrowi jak wychodzić poza wyuczone schematy, a on zabierał ją w świat seksualnych doznań. Och drogi nieoczekiwanie się rozeszły, a jedno z nich zabrało ze sobą tajemnicę…

Teraz…

Pewnego razu Piotr odprowadza swoją córkę do przedszkola. Okazuje się, że dyrektorką placówki jest Anka, jego dawna miłość, której nie widział piętnaście lat. Wraz z przypadkowym spotkaniem dawnych kochanków wracają do nich traumatyczne wspomnienia. Czy Anka i Piotr będą potrafili zawalczyć o wspólne szczęście, mierząc się z błędami wychowawczymi własnych rodziców?




MOJE ODCZUCIA

 

 

Czasem sięgamy po książki, które już na samym początku mówią nam, że będą mocną lekturą obok której nie sposób będzie przejść obojętnie. Ta pozycja niewątpliwie taka właśnie jest. Nina Bylicka-Karczewska właśnie debiutuje i robi to w mocnym stylu. Historia którą stworzyła nie pozwoli o sobie długo zapomnieć, a wszelkie zawarte w niej wydarzenia skłonią nas do własnych przemyśleń.

Anka i Piotr przez szkolne lata tworzyli parę. On – wzorowy uczeń, ona – lekkoduch. Dwa różne światy, a jednak uczyli się od siebie nawzajem. Ojciec Piotra był przeciwny temu związkowi i robił wszystko co w jego mocy, aby go zniszczyć. Ich drogi rozeszły się na dobre piętnaście lat… Po tych latach nieoczekiwanie wpadają na siebie ponowne. Odżywają w nich wspomnienia. Czy teraz po tylu latach zbiorą się na szczerość i naprawią błędy przeszłości?

Anka od zawsze była kluczem do zamkniętych drzwi jego wnętrza. Sprawiała, że nie odczuwał lęku. Stawiała przed nim ważniejsze zadania niż zastanawianie się, czy w danym momencie użył odpowiednich słów.

Jestem oczarowana tą historią pod każdym możliwym względem. Doskonałe tło psychologiczne, idealna kreacja bohaterów, a do tego nietuzinkowa fabuła. Nie jest to ckliwa i romantyczna historia, wręcz przeciwnie. Autorka pokazuje nam dwa różne światy, ale również dwie toksyczne rodziny. I Ona i On żyją w rodzinach, w których nie okazuje się miłości, wsparcia i wzajemnego szacunku. On robi wszystko pod dyktando ojca, którego się boi, ona jest wojowniczką, która nie trzyma się wyznaczonych zasad. Czują się ze sobą dobrze, a jednak wciąż ktoś im przeszkadza… Piotr nie ma w sobie tyle samozaparcia, aby zawalczyć o nią, a Anka nie ma siły walczyć o niego, bo to niczym walka z wiatrakami.
Akcja powieści toczy się dwutorowo (teraz i kiedyś) z perspektywy obu bohaterów, dzięki czemu krok po kroku poznajemy ich losy od samego początku znajomości. Poznajemy przy tym ich portret psychologiczny, który został doskonale przedstawiony. Zarówno Anka jak i Piotr to bohaterowie z krwi i kości, ludzie ze swoimi słabościami, których można by spotkać w normalnym świecie. Są niezwykle rzeczywiści, emocjonalni i nie boją się pokazać tego jacy są, nie ukrywają przed sobą swoich uczuć.
Anka zyskała moją sympatię od początku, niejednokrotnie było mi jej żal, czasami jej współczułam. Jednak mimo wszystko podziwiałam ją za to, że pomimo tego, iż wychowywała ją w pewnym sensie ulica, w końcu wyszła na ludzi. Piotr to sympatyczny chłopak, który jednak nie miał w sobie siły Anki, aby przeciwstawić się swojemu ojcu przez co nie raz cierpiał. Wewnętrzna przemiana nastąpiła w nim dopiero w dorosłym życiu, kiedy w końcu postanowił zawalczyć o to co kocha nie bacząc na nic innego.

Od zawsze lubiłam trudne tematy poruszane w książkach. Tutaj mamy idealnie nakreślony świat dzieci wychowujących się w toksycznych rodzinach. To przykre, kiedy dzieci muszą dorastać w takim świecie, niemniej każdego dnia na świecie są miliony osób w podobnej sytuacji do naszych bohaterów. Nina Bylicka-Karczewska otwarcie pokazuje nam w swojej książce, jak łatwo jest przypiąć komuś łatkę i oceniać go przez pryzmat papierku. Jak łatwo jest kogoś skreślić, gdyż w jego mniemaniu ta osoba nie pasuje do jej rodziny. Tak naprawdę jeżeli ktoś wychowuje się w gorszych warunkach od nas samych, nie oznacza to, że jest od nas gorszy. Nie mamy wpływu na to w jakiej rodzinie się urodzimy, kto będzie naszym rodzicem i jak będzie wyglądało nasze życie, przynajmniej w dzieciństwie. Nie można ukryć jednak tego, że to jak zostajemy wychowywani wpływa na nasz całokształt w dorosłym życiu i postrzeganiu przez nas życia. Traumatyczne przeżycia pozostaną z nami już na zawsze, ale to od nas samych zależy czy w dorosłości będziemy powielać błędy, których sami doświadczyliśmy kiedyś.

Nasi bohaterowie nie mieli lekko w swoim życiu, wciąż przychodziło im się mierzyć z przeciwnościami losu. Czy zatem po piętnastu latach rozłąki będą już całkiem innymi ludźmi? Jakie tajemnice z przeszłości ujrzą światło dzienne i jak wpłyną na teraźniejszość bohaterów? Koniecznie sięgnijcie po tę powieść, aby się o tym przekonać.

Papierowa miłość to historia, która na długo zapadnie w waszej pamięci i która zmusi was do własnych refleksji. To historia dwójki bohaterów, którzy walczą o lepsze jutro, pomimo nieszczęść jakie ich spotykały w przeszłości. Historia pełna emocji, ludzkich dramatów, ale także nadziei na to, że każdy z nas może być szczęśliwy. Polecam.



Za możliwość przeczytania, zrecenzowania i patronowania serdecznie dziękuję






piątek, sierpnia 20, 2021

Autorzy o zwierzętach - Magdalena Wrocławiak

Autorzy o zwierzętach - Magdalena Wrocławiak

 



Magdalena Wrocławiak – od najmłodszych lat z piórem w dłoni i głową pełną historii. Zafascynowana życiem, ludźmi i światem. Interesuje się akwarystyką, filmem i górskimi wędrówkami.



1. Czy wyobraża Pani sobie życie bez zwierząt? 

W moim życiu zawsze obecne były zwierzęta. W dzieciństwie lubiłam spędzać z nimi czas, bywało że jako już starsze dziecko szłam na spacer i wracałam z nowym towarzyszem. Raz był to doberman, raz kot. Kot został. Teraz zwierzęta nie stanowią dla mnie tak ważnego elementu życia jak niegdyś, jednak czy chciałabym żyć bez ani jednego…? Chyba nie.

2. Ile zwierząt miała Pani w swoim życiu?

Oj, musiałabym się porządnie zastanowić. W każdym razie wiele i jeszcze trochę. Pies, kot, królik, akwarium… Na przestrzeni lat siłą rzeczy jedne odchodziły inne przychodziły, ale nigdy nie było pusto.

3. Zwierzę jest dla mnie…

Hobby jeżeli chodzi na przykład o akwarystykę. Co do wyższych zwierząt myślę, że pewną unikalną formą relacji. Wywołują uśmiech, wprowadzają ruch, zamieszanie, czasem pozytywne czasem niekoniecznie. Zawsze coś się dzieje. 



4. Ludzie często uważają, że zwierzęta nie mają duszy. A jakie jest Pani zdanie na ten temat?

Na pewno mają emocje. Odczuwają radość, zazdrość, strach, a nawet pojawiają się u nich bardziej złożone odczucia jak przywiązanie do właściciela i wielki smutek po jego stracie. Moim zdaniem nie mają duszy, ale wiele czują i rozumieją.

5. Co sądzi Pani o Fundacjach ratujących zwierzęta?

Bardzo cieszę się, że takowe istnieją. To trudna, ciężka i nie raz niewdzięczna praca, kiedy chciałoby się coś zrobić, ale jest się zupełnie bezsilnym. Wiele jednak cierpiących zwierząt udało się uratować i dzięki wspaniałym ludziom otrzymały one drugą szansę na szczęśliwe i godne życie. Duży szacunek należy się ludziom, którzy choć nigdy nie jest łatwo, starają się coś zmienić na lepsze. 

6. Załóżmy, że jest Pani świadkiem sytuacji, w której ktoś krzywdzi zwierzę. Jak Pani reaguje?

Nigdy nie wiemy jak zareagujemy w ekstremalnych sytuacjach. Dziś wydaje nam się, że oczywiście rzucilibyśmy się do pomocy, porwali na wielkie czyny, ale kiedy przychodzi nam w ułamku sekundy podjąć decyzje, może okazać się, że uciekniemy. Czasem ktoś na ogół cichy i nieśmiały może wykazać się znacznie większą odwagą niż osoba pewna swego. Co do mnie myślę, że to zależy od sytuacji. Jakie są realne szanse pomocy, czy moja ingerencja tylko pogorszy sytuacje czy doprowadzi do poprawy życia owego zwierzaka. Ale tak jak mówię, tak naprawdę nie wiem. Mam tylko nadzieję, że właściwie.

7. Pani ulubione zwierzę to?

Dobre pytanie, wiele lubię, ale gdybym miała wybrać jedno… Może kruk. Czasem pojawia się w moich powieściach, szybując gdzieś nad zaśnieżoną drogą…

8. Jakie zwierzę według Pani byłoby najlepszym bohaterem książki?

Myślę, że może jakieś niepozorne albo wręcz przeciwnie…? Wszystko tak naprawdę zależy od antropomorfizacji, od tego jakie cechy ludzkie nadamy owemu zwierzęciu. Może to być waleczny królik albo nieśmiały lew, najważniejsze, żeby bohaterowie byli ciekawi, a historia niosła ze sobą przesłanie.

9. Mówią, że pies to najlepszy przyjaciel człowieka. Ja zgadzam się z tym w 100 %, a Pani?

Moim zdaniem najlepszym przyjacielem człowieka jest… człowiek. I nic tego nie zastąpi. Jednak lepiej kiedy witają nas radosne oczy psa niż pusty dom. Mimo to psom można przypisać wiele zasług: pocieszają chorych, prowadzą niewidomych, pomagają osobom niepełnosprawnym czy ratują ludzi spod lawin. Czasem można im więcej zawdzięczyć niż człowiekowi, ale i tak go nie zastąpią…

10. Jakie zwierzę według Pani jest najbardziej fotogeniczne i dlaczego? 

Ptaki – piękne, szybujące nad naszymi głowami, odległe... Tak sobie właśnie wyobraziłam, że ptaki w locie wyglądają niesamowicie. Z pewnością nie są łatwe do sfotografowania, ale to tylko podkreśla wartość dobrego zdjęcia. Dlaczego właśnie one? Mają w sobie jakąś wolność, przemierzają nieraz tysiące kilometrów pod wiatr… kojarzą mi się z marzeniami. 





Serdecznie dziękuję Autorce za poświęcony mi czas.













środa, sierpnia 18, 2021

Debiut na miarę - Klaudia Kloc-Muniak

Debiut na miarę - Klaudia Kloc-Muniak

 



1. Tytuł.

„Gdybym jej uwierzył”


2. Rok wydania.

2017


3. Gatunek. 

Thriller medyczny


4. Jaki był impuls do stworzenia tej pierwszej historii?

Nieposkromiona wyobraźnia, która właściwie niezależnie ode mnie tworzyła przeróżne historie, i notorycznie podsuwała mi sylwetki bohaterów, sceny, w których uczestniczyli, ich zachowania i rozmowy. W pewnym momencie było tego wszystkiego po prostu za dużo i musiałam te powstające w mojej głowie obrazy spisać, aby złapać trochę oddechu.


5. Czas pisania książki?

Zwykle na napisanie książki potrzebuję około 4 miesięcy. Bywa, że zajmuje mi to mniej lub więcej czasu, ma na to wpływ wiele różnych czynników. Zwykle najczęściej ogranicza mnie czas, którego zwyczajnie mi brakuje. Piszę głównie wieczorami, kiedy mój synek już śpi albo w weekendy, kiedy opiekę nad nim przejmuje mój mąż.


6. Bohater najbliższy Pani sercu?

Każda z głównych bohaterek moich książek jest mi bardzo bliska, bo każda od podstaw została stworzona przeze mnie. Ale chyba największy sentyment czuję do pierwszej bohaterki, którą wykreowałam, czyli do Julii z „Gdybym jej uwierzył”. A właściwie to pary bohaterów z tej powieści – Julii i Kamila.


7. Pierwszy czytelnik?

Mój mąż – pierwszy czytelnik i recenzent w jednym!


8. Czy był stres przed reakcją czytelników?

Oczywiście, że był. I zawsze jest, przy kolejnych publikacjach także. To jedna z tych emocji, która zawsze towarzyszy premierze. Myślę, że wynika przede wszystkim z tego, że oddaje się w ręce czytelników swoją ciężką, często bardzo żmudną pracę, która zostaje poddana ich ocenie. Jednak dużo większe – zarówno przy debiucie jak i przy kolejnych książkach – były poczucie satysfakcji, że hulające po głowie pomysły udało się przekuć w coś namacalnego (książkę) i radość, że doprowadziło się podjęte przedsięwzięcie do końca.


9. Czy uważa Pani swój debiut za udany?

Właściwie tak, bo książka została dobrze przyjęta przez czytelników, a ja wiele nauczyłam się o świecie wydawniczym i polskim rynku książki. Dziś pewnie niektóre rzeczy zrobiłabym inaczej, ale tak to już właśnie jest, że uczymy się na własnych błędach i czasem nie ma innej drogi.


10. Czy debiut doczekał się II wydania?

Nie, ale książka wciąż jest dostępna na rynku. Nie wykluczam też wznowienia w przyszłości.


Serdecznie dziękuję Autorce za poświęcony mi czas.











poniedziałek, sierpnia 16, 2021

"Pan Kamienia Wschodu" Joanna Lampka

"Pan Kamienia Wschodu" Joanna Lampka

 


TYTUŁ  "Pan Kamienia Wschodu”

CYKL  Mistrz Gry (tom 2)

 

AUTOR Joanna Lampka

 

DATA PREMIERY 09.07.2021

 

WYDAWNICTWO  AlterNatywne

 

ILOŚĆ STRON 296

 

 

 

 

OCENA  6/6

 

OPIS




 

Historia lubi zaskakiwać, a konsekwencje podjętych działań potrafią być nieprzewidywalne.

Nie ma litości dla tej, która sprzeniewierza się surowym zasadom Królestwa. Jednak to ona jest iskrą, która rozpala płomień buntu. Gdy Aline, córka władcy Królestwa Żeglarzy, zostaje oskarżona o zdradę państwa, nie pozostaje nic innego, jak ruszać tam, gdzie istnieje szansa na przeżycie. Na Północ.

Ani obecny mąż, ani były kochanek, nikt nie powstrzyma dziewczyny, zwłaszcza że nie walczy tylko o siebie…



MOJE ODCZUCIA

 

 

Przed wami kontynuacja książki Gwiazda Północy, Gwiazda Południa. I to nie byle jaka, bo autorka spisała się na medal, zaskakując nas swoim rozwojem pisarskim.
Aline wraca do Królestwa, jednak nie zagości w nim za długo. Pewne sytuacje wpłyną na to, że będzie musiała uciekać, aby przeżyć. Po drodze znajdzie też kandydata na męża, ale czy będzie mogła mu zaufać? Wszak, jak czytamy w opisie, nie walczy już tylko o siebie.

Nie chcę zdradzać zbyt wiele z fabuły, bo to musicie przeczytać sami. Niemniej z ręką na sercu muszę przyznać, że Joanna Lampka ma pełną świadomość tego co pisze i jak to wpływa na jej czytelnika. Historia zawładnęła mną już od samego początku, wspólnie z bohaterami przeżywałam ich losy, niejednokrotnie mocno obawiając się o ich życie. Bywały momenty w których bohaterowie również mnie trochę irytowali i miałam ochotę nimi porządnie wstrząsnąć, niemniej się powstrzymywałam. Ich kreacja wyszła autorce świetnie, każdy z nich jest wyrazisty, cechuje się czymś innym, ma pełną kontrolę nad tym co robi. Aline w trakcie trwania powieści zmienia się, odnajduje swoją drogę i siebie samą. Nie poddaje się, pomimo porażek, tylko prze wciąż do przodu próbując osiągnąć wyznaczone sobie cele. Nie została pozbawiona uczuć, wręcz przeciwnie, ma ogromne pokłady miłości w swoim sercu.

Przyszło jej do głowy, że ich związek miał być przecież układem. Ale nie oszukiwała się. Zdawała sobie sprawę z tego, że nie będą w stanie się tak po prostu mijać. Od kiedy rozbudził jej seksualność, płonął między nimi ogień, który nigdy nie zdołał zgasnąć.


W tej części poznajemy lepiej Północ i jej tradycje oraz zwyczaje. Spodobał mi się przedstawiony świat, w którym mieszkańcy trzymali się ustalonych zasad i norm (choć nie zawsze), a także hołdowali wszelkim tradycjom, które dane wam będzie poznać na łamach powieści. Jak na powieść fantasy przystało, nie możemy porównywać przedstawionego świata do tego rzeczywistego w którym żyjemy, bo w świecie fantasy wszystko się może zdarzyć.

Joanna Lampka posługuje się językiem przyjemnym w odbiorze. Ma swój styl, który ciężko byłoby komukolwiek podrobić i to z całą pewnością ją wyróżnia na tle innych autorów. Kiedy czytelnik zaczyna czytać, nawet nie ma pojęcia, kiedy dobija do ostatniej strony. Ale takie książki właśnie chce się czytać. Książki, w których nie wieje nudą, tylko ciągle coś się dzieje. Akcja jest wartka i jedna przygoda goni kolejną. Wciąż coś się dzieje, ktoś komuś zagraża, a my staramy się dociec razem z bohaterami, któż to taki. Tajemnice, intrygi, magia są tutaj na porządku dziennym.

Aline uśmiechnęła się smutno, a potem skrzywiła. Kobieta w Królestwie była tyle warta, ile wart był mężczyzna, który mógł się za nią wstawić.


Osobiście jestem zachwycona tą kontynuacją i już przebieram nóżkami, aby móc poznać kolejną część. Powieść pozwoliła mi na kilka godzin oderwać się od otaczającego mnie świata przenosząc do tego stworzonego w książce. Czyta się z zapartym tchem. Jak już raz weźmiecie w dłoń, nie będziecie mogli odłożyć na moment.

Pan Kamienia Wschodu to doskonała odskocznia od otaczającego nas świata. Wartka akcja, interesująca fabuła oraz nietuzinkowi bohaterowie tworzą mieszankę iście emocjonalną obok której nie można przejść obojętnie. Gorąco polecam.




Za możliwość przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję Autorce oraz




Copyright © 2016 Czytaninka , Blogger