czwartek, lutego 25, 2016

"Szukając szczęścia" Aneta Krasińska

 
WYZWANIE - KSIĄŻKA 2 (STOS 2)
 
 
*Tytuł: "Szukając szczęścia"
*Autor: Aneta Krasińska
*Wydawnictwo: Novae Res
*Rok wydania: 2015
*Ilość stron: 238
 
*Ocena: 9/10
*Opis:
 
W momencie gdy u malutkiej Dagusi zdiagnozowano zespół Pierre'a Robina, cały szczęśliwy świat Malwiny runął. Młoda niepracująca matka - opuszczona przez męża, samotnie wychowująca niepełnosprawną córkę - stara się jednak iść przez życie z podniesioną głową, ciesząc się z każdego dnia i kolejnych nowych umiejętności córki, w duchu licząc na uśmiech losu.
Malwina codziennie na nowo odbudowuje w sobie chęć do życia i walki o lepsze jutro dla siebie i swojego dziecka, które przez wielu, w tym również przez własnego ojca, zostało odtrącone, a tym samym pozbawione miłości, troski i wsparcia, którego ze względu na swój stan zdrowia szczególnie potrzebuje.
 
*Moje odczucia:
 
Malwina to szczęśliwa kobieta, która ma wspaniałego męża Artura. W momencie w którym dowiadują się, iż jest w ciąży oboje nie posiadają się ze szczęścia. Wszystko się zmienia, kiedy na świat przychodzi Dagmara, która okazuje się być chora, choć badania wcześniej tego nie wykazywały. Artur nie radzi sobie z chorobą córki i z każdym dniem zdaje się oddalać od swojej rodziny. Malwina pozostaje sama z chorobą córki, jednak zawsze może liczyć na pomoc swojego ojca.
Czy ta historia zakończy się szczęśliwie?
 
Aneta Krasińska napisała wspaniałą książkę, którą czytałam z przejęciem, zastanawiając się jak potoczą się dalsze losy Malwiny oraz Dagmary.
Kochająca się rodzina, przyjście na świat dziecka, wiadomość, że jest niepełnosprawne, rozstanie rodziców. Ile takich historii ma miejsce w rzeczywistym świecie? Myślę, że wiele. Małżeństwo, które przysięgało sobie bycie ze sobą na dobre i na złe, a jednak kiedy pojawia się problem, jedno z nich nie daje rady i się poddaje. Współczułam Malwinie i wcale się nie dziwiłam, kiedy była wściekła na swojego męża, który wcale jej nie pomagał przy opiece nad córką. Wszystko spoczęło na jej barkach, cały trud wkładany każdego dnia w wychowywanie swej niepełnosprawnej córeczki. Jednakże również bardzo podziwiałam ją, za to, że miała w sobie tyle sił, by walczyć o lepsze jutro dla siebie i swojej córki. Myślę jednak, że gdyby nie jej ojciec ona sama również w pewnym momencie by się poddała.
"Kiedy kładła się do łóżka, marzyła o odpoczynku, bo czekał ją kolejny pracowity dzień i nie mogła powiedzieć, że jest zmęczona."
Kochała swoją córkę mimo jej niepełnosprawności. Bo czy Dagusia była winna temu, że nie przyszła na świat zdrowa? Oczywiście, że nie. Czasem w życiu dzieją się takie rzeczy, a my nie mamy na nie wpływu. Mimo wszystko to jednak nadal nasze dziecko, dziecko, które potrzebuje miłości na każdym kroku swego życia. Upór Malwiny, ciągła rehabilitacja, przebywanie w szpitalu zaczęły jednak przynosić swoje dobre strony - Dagmara zaczynała robić postępy w swoim rozwoju.
 
Zastanawiam się jak czuje się matka, kiedy dowiaduje się, że na świat przychodzi jej dziecko, które miało być zdrowe a tak nie jest? Nie mogę jednak odpowiedzieć na to pytanie, gdyż nie jestem jeszcze matką. Mogę się jednak domyślać.
Malwina mimo problemów, stara się cieszyć każdymi najdrobniejszymi pozytywnymi rzeczami jakie spotykały ją w życiu. To córka i jej postępy były motorem napędzającym ją do życia.
Kiedy zostawił ją mąż, nie mogła zrozumieć jak osoba, której wtedy najbardziej potrzebowała mogła ją zostawić samą.
"Co noc kładła się do łóżka z albumem wypełnionym zdjęciami z ich ślubu i każdej nocy jedno z nich darła na najmniejsze kawałeczki." 
 
Mimo wszystko nie poddała się, znalazła w sobie siłę, by iść dalej na przód. Wsparcie miała jedynie w swoim ojcu, któremu była ogromnie wdzięczna.
Mogłoby się wydawać, że narodziny dziecka to najpiękniejszy moment w życiu szczęśliwych rodziców. Kto by pomyślał, że może się jednak okazać dniem, który zmieni dotychczasowy bieg życia rodziny?
Zarówno Malwina jak i Artur przeżywali ten dramat na swój sposób. Ona mówiła o nim otwarcie, natomiast on tłumił to w sobie.

"Szukając szczęścia" to książka, która na długo zapadnie w mojej pamięci. Autorka napisała przepiękną i jakże nadzwyczajną historię, która mogłaby przydarzyć się każdemu z nas. Widać, że włożyła w jej napisanie całe swoje serce, a wszystko dopracowała najstaranniej jak mogła. To książka z której każdy z nas wyciągnie jakieś refleksje i przemyśli swoje życie.
Gorąco polecam każdemu, gdyż naprawdę warto przeczytać.

4 komentarze:

  1. W tym roku staram się czytać więcej polskich autorów, więc gdy tylko nadarzy się okazja sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak popieram taką inicjatywę ;) Też staram się więcej czytać polskich autorów, gdyż jak widać mamy wielu wspaniałych ;)
      Książkę gorąco polecam ;)

      Usuń
  2. Książkę czytałam na samym początku stycznia, bardzo mi się podobała. Autorka pokazała zwykłe życie (nie) zwykłych ludzi.
    PS. A pani to mnie odwiedza, a ja nie wiedziałam, że prowadzi Pani bloga :O

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaka tam ze mnie Pani - Grażyna jestem ;)
      No tak prowadzę bloga ;) I odwiedzam Ciebie :D

      Usuń

Dziękuję za odwiedziny na moim blogu. Będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie jakiś ślad.

Copyright © 2016 Czytaninka , Blogger