piątek, lutego 22, 2019

"Stajnia pod lasem" Elżbieta Pragłowska [PRZEDPREMIEROWO]




TYTUŁ  "Stajnia pod lasem"

AUTOR Elżbieta Pragłowska

DATA PREMIERY marzec 2019

WYDAWNICTWO  Novae Res

ILOŚĆ STRON 183




OCENA  2/6

OPIS





Rzuć wszystko i załóż stajnię

Winston Churchill twierdził, że żadnej godziny życia nie można uznać za zmarnowaną, jeśli spędziło się ją w siodle. Ta maksyma przez wiele lat była dla Ewy drogowskazem – zawsze i wszędzie towarzyszyły jej konie. Po powrocie z Londynu kobieta w końcu postanawia spełnić swoje największe marzenie i otworzyć własną stajnię. Ale nagle los przestaje być jej przychylny. Małżeństwo Ewy się rozpada, sytuacja finansowa z dnia na dzień się pogarsza, a prowadzenie pensjonatu dla koni zaczyna ją przerastać. Wielka pasja lada chwila może zmienić się w wielką udrękę… Chyba, że pojawi się ktoś, kto pomoże jej wyjść na prostą i sprawi, że tytułowa stajnia pod lasem stanie się oazą szczęścia.



MOJE ODCZUCIA

Kiedy wśród zapowiedzi książkowych zobaczyłam Stajnię pod lasem od razu wiedziałam, że będę chciała przeczytać tę książkę. Jako zagorzała miłośniczka koni od urodzenia nie mogłabym przegapić takiej książki. Czy jej zawartość zrobiła na mnie wrażenie? Czy zostałam oczarowana niebywałą fabułą z końmi w tle?

Ewa po powrocie z Londynu otwiera własną stajnię, czyli spełnia jedno ze swoich największych marzeń. W międzyczasie jej małżeństwo się rozpada – ona mieszka wśród koni, on z dala od tego miejsca. Prowadzenie własnej stajni wcale nie okazuje się takim łatwym zadaniem, jakby mogło jej się wydawać. Do tego niefortunne zdarzenia w jej stajni zaczynają psuć opinię temu miejscu. Czy zatem Ewa wytrwa i zdoła pokonać kryzys?

Muszę przyznać, że kiedy sięgałam po tę niepozorną książeczkę liczyłam na jakąś wciągającą, pełną emocji opowieść, w której konie będą odgrywały ważną rolę. I owszem, konie były na pierwszym planie, jednak historia opowiedziana przez autorkę zupełnie do mnie nie przemówiła, a nawet mogłabym powiedzieć, że mnie rozczarowała. W książce brak jakichkolwiek emocji, niektóre frazy nie miały sensu i nie łączyły się w całość. Historia została opowiedziana bez jakiegoś większego polotu. Bohaterowie są mało wyraziści, nie przyciągają jakiejś większej naszej uwagi. Ewa to postać, której brak jakiś większych ambicji. Niby wraca do kraju, by spełniać swoje marzenia, a kiedy przychodzi kryzys jej marzenie ulatnia się niczym bańka mydlana. Serio? Czy człowiek, który o czymś marzy, poddaje się przy pierwszej lepszej okazji? Czy może marzenia nie powinno spełniać się za wszelką cenę? Czy ktoś powiedział, że wszystko przyjdzie łatwo bez jakichkolwiek przeszkód? Jest ona postacią niezdecydowaną, sama nie wie czego chce od życia i otaczających ją osób.

Od najmłodszych lat kochała konie, uwielbiała ich zapach, nawet zapach obornika dobrze się jej kojarzył, przywoływał miłe wspomnienia. Z wiekiem coraz mniej lubiła jazdę konną, a coraz bardziej przebywanie z tymi wspaniałymi zwierzętami.

Ludziom czasem wydaje się, że są w stanie osiągnąć wszystko po najmniejszej linii oporu. Założyć własną stajnię może samo w sobie nie jest aż tak trudne, ale problem pojawia się, kiedy nagle uświadamiamy sobie, że jej utrzymanie wcale nie jest takim prostym zadaniem. To co na obrazu wygląda pięknie i przyjemnie, w rzeczywistości wcale takie nie musi być.

Pomysł na fabułę niezbyt ambitny, wątki mało rozbudowane, a do tego wszystkiego książka jest przewidywalna. Zabrakło jakiegoś elementu zaskoczenia, intrygujących postaci czy też przeżywania wszystkiego na własnej skórze. I jeszcze to co mnie najbardziej zniechęciło do tej powieści to fraza łaciaty koń. Naprawdę, osoba która podejmuje się tematyki końskiej w swojej powieści pisze, że koń jest łaciaty? Łaciata to może być krowa, a koń co najwyżej srokaty. Może jestem uprzedzona na tym punkcie, ale jako absolwentka technikum hodowli koni, zastanawiam się, jakby zareagował mój profesor od hodowli i użytkowania koni  gdybym mu powiedziała, że koń jest maści łaciatej. Chyba wolę sobie tego nie wyobrażać…

Koń był młody, ale doświadczony, łaciaty wałach, bardzo spokojny, przyzwyczajony do ruchu ulicznego i przyuczony do chodzenia w zaprzęgu.

Strasznie mi przykro, że nie mogę napisać nic dobrego o tej książce. Ale w swoich opiniach zawsze stawiam na szczerość, choć może nie wszystkim się to podoba. No dobrze, jedyne co było dobre w tej powieści to obecność koni.

Niestety ten debiut do mnie nie przemawia. Liczyłam na jakąś ciekawą opowieść, a tymczasem otrzymałam książkę pozbawioną wszelkich emocji i wciągającej fabuły.

Stajnia pod lasem to historia, którą łatwo można przewidzieć. Bohaterowie bez wyrazu, fabuła mało wciągająca, tak naprawdę ta historia nic nie wniosła do mojego czytelniczego życia. Być może wy będziecie mieli inne zdanie, ale o tym będziecie musieli przekonać się sami.


Za możliwość przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny na moim blogu. Będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie jakiś ślad.

Copyright © 2016 Czytaninka , Blogger