wtorek, lutego 05, 2019

Wywiad - Agnieszka Jordan - Gondorek



Serdecznie zapraszam Was na wywiad z debiutującą autorką - Agnieszką Jordan - Gondorek



Niedawno na rynku wydawniczym pojawił się Twój debiut literacki „Dziewczyna z warkoczem”. Jak się z tym czujesz?


Wspaniale. Od dziecka uwielbiałam czytać książki i gdzieś w głębi serca marzyłam, żeby kiedyś sama zostać pisarką. Byłam trochę jak Ania z Zielonego Wzgórza, która również marzyła o pisaniu bo to przecież „takie romantyczne” ;-)

Jak zrodził się pomysł na napisanie powieści?

Ona, to znaczy Krysia, sama do mnie przyszła. Byłam w trakcie pisania innej powieści, kiedy niespodziewanie pojawiła się sfrustrowana dziewczyna z długim warkoczem i nie pozwoliła się spławić. Zobaczyłam oczami wyobraźni scenę na przejściu dla pieszych i dałam się wciągnąć, musiałam się dowiedzieć co się stało wcześniej i co stanie się później.


Jak długo zajęło Ci pisanie swojego debiutu literackiego? 

W moim odczuciu bardzo mało, bo zaledwie pięć miesięcy. Wiem, że niektórzy pisarze piszą o wiele szybciej, ale ja pracuję zawodowo, jestem żoną i matką, więc pisanie jest zajęciem „w wolnym czasie”.

Czy pisząc powieść miałaś rozpracowany jakiś plan? Jak potoczy się fabuła, jacy wystąpią bohaterzy, gdzie będzie działa się akcja? A może piszesz po prostu pod wpływem chwili, impulsu?

W moim przypadku bardziej prawdopodobne jest, że historia zrodzi się z chaosu, niż z konkretnego planu. Plan z zasady nakłada pewne ograniczenia, w moim odczuciu bohaterowie są trochę jak marionetki, z góry zaprogramowane, żeby wykonać określone zadania. U mnie bohaterowie rozwijali się na bieżąco, powoli odkrywając przede mną swoje tajemnice. Tak właśnie lubię pracować.

Twoja powieść jest naszpikowana ogromnym ładunkiem emocji. Gdzieś od połowy powieści miałam praktycznie cały czas łzy w oczach. Czy właśnie o taki odbiór emocjonalny Twojej książki przez czytelników Ci chodziło?


Myślę że odbiór powieści jest zależny w głównej mierze od wrażliwości czytelnika, ale tak, chciałam pokazać, że życie to nie jest układ zero- jedynkowy. Nie istnieje podział jedynie na czarne i białe, między nimi jest ogromna skala szarości. Z takich właśnie szarości składa się w głównej mierze nasze życie. Marzenia, z których mniej lub bardziej dobrowolnie zrezygnowaliśmy, zawiedzione zaufanie, poczucie bezsilności… To wszystko może spotkać każdego z nas.
  Krysia postanowiła o siebie zawalczyć. Na jej przykładzie chciałam pokazać, że nie wolno się poddawać. Jeśli czytelnik będzie czuł te same emocje, co bohater, jeśli będzie potrafił się z nim zidentyfikować, to mu uwierzy. Może w jakiś sposób odniesie to do siebie i zrozumie, że można coś zmienić, nawet gdy wydaje się, że cały świat się zawalił.

Jak odkryłaś w sobie zamiłowanie do pisania? 


Pod koniec ośmioletniej podstawówki, po przeczytaniu wszystkich książek Lucy Maud Montgomery i książek Joanny Chmielewskiej, które były dostępne w bibliotece miejskiej zapragnęłam sama spróbować. Stworzyłam mnóstwo postaci, nad którymi wkrótce straciłam kontrolę, ale równocześnie miałam duże pole do ćwiczeń. Bywało, że istniało kilka wersji jednej sceny, bo nie mogłam się na nic zdecydować, ale przez długie lata traktowałam to wszystko bardziej jak zabawę, odskocznię od życia codziennego, a nie coś, czym mogłabym się zająć na poważnie.

Masz już jakieś pomysły na kolejne powieści? 


Mam sporo pomysłów, tylko muszę nad nimi zapanować. W pierwszej kolejności muszę skończyć historię Ani i Tomka, których Krysia zamknęła gdzieś w szufladzie. Ania to całkiem inny rodzaj osobowości, bardziej subtelna i skryta, ale mam nadzieję, że wybaczy mi zdradę i wróci.

Z którym z bohaterów swojej powieści zżyłaś się najbardziej i dlaczego?


Mimo wszystko chyba z Jaśkiem. Japończyk wychowany w Polsce, przesiąknięty kulturą i czasami sprzecznymi normami społecznymi charakteryzującymi oba kraje przez długie lata hołdował świętej zasadzie, że nie powinien się wtrącać w sprawy Krysi. Aż w końcu nie wytrzymał. A gdy już nerwy mu puściły, postanowił, że jednak się wtrąci i uszczęśliwi „starszą siostrę” choćby i na siłę.

Jakie to uczucie móc trzymać w dłoniach swoją własną książkę?


Wspaniałe. To jak spełnienie marzeń, namacalny dowód, że warto marzyć, że nigdy nie wolno się poddawać.

Kim na co dzień jest Agnieszka Jordan-Gondorek?

Jestem żoną i matką, w tej chwili głównie matką, bo kilka dni temu przyszła na świat moja córka. Ale uzależnienie od książek sprawia, że opracowałam technikę jak czytać podczas karmienia. Cóż więcej mogę o sobie powiedzieć? Chyba to, że nie brakuje mi wytrwałości. Od pierwszych prób literackich do faktycznego debiutu minęło ponad dwadzieścia lat, ale zawsze gdzieś w głębi serca wierzyłam, że pewnego dnia się uda.

Każdy z nas ma jakieś zamiłowanie, a jakie jest Twoje?


Japonia. Zaczęło się od książki pod tytułem Shogun, jakoś zaraz potem w telewizji zaczęła lecieć Czarodziejka z Księżyca, zaczęłam szukać książek o Japonii i wsiąknęłam. Znalazło to zresztą odzwierciedlenie w „Dziewczynie z warkoczem”.

Czy jest coś, co Cię w świecie literatury drażni, irytuje? 


Dopiero raczkuję w tym świecie, więc trudno mi formułować jakieś opinie. Mogłabym powiedzieć, że denerwują mnie kiepskie książki, ale przecież o gustach się nie dyskutuje, to co mnie się podoba niekoniecznie spodoba się komuś innemu i odwrotnie. Każdy szuka w literaturze czegoś innego i każdy ma szansę to odnaleźć. Jeśli coś mi się nie podoba, to po prostu nie kończę czytać.


Czy pisanie to jest to coś, czym chciałabyś się już zajmować cały czas?


Chodzi o pisanie na pełen etat? Przyznaję, że to kusząca perspektywa, ale nie jestem pewna, czy potrafiłabym się zmotywować. Lubię poczucie stabilizacji, które daje mi moja praca, paradoksalnie im więcej mam do zrobienia, tym sprawniej działa mój umysł. Mogę jednak obiecać, że nie spocznę na laurach i jeśli Zuzia pozwoli, będę kontynuować pracę nad kolejną powieścią, jednak w tej chwili to właśnie córka jest dla mnie priorytetem.


Serdecznie dziękuję Autorce za poświęcony czas.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny na moim blogu. Będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie jakiś ślad.

Copyright © 2016 Czytaninka , Blogger