piątek, lipca 17, 2020

Autorzy o zwierzętach - Kinga Gąska



Kinga GąskaWierzy w moc słowa, dlatego wybrała filologię polską. Z książkami jest związana od zawsze, ale przez wiele lat trzymała swoją pisaninę na dnie szuflady. Na co dzień pracuje jako nauczycielka i redaktorka. Jest wegetarianką, miłośniczką zwierząt, szczególnie kotów, a w ramach odstresowania biega. (Lub mieli kawę, którą uwielbia i pija nałogowo.) Uważa, że na świecie jest sporo zła do opisania, a ludziom warto dodawać otuchy lub przynajmniej skłaniać ich do uśmiechu.




1. Czy wyobraża Pani sobie życie bez zwierząt? 
Nie. Uwielbiam zwierzęta, są dla mnie bardzo ważne, a nie bez powodu mówi się, że dom bez kota to głupota. ☺ Darzę zwierzęta dużym szacunkiem, dlatego już ponad pół życia nie jem mięsa. Zwierzęta uczą nas empatii, wrażliwości, delikatności, odpowiedzialności. Poza tym przebywanie z nimi ma działanie terapeutyczne. Myślę, że czasami sporo moglibyśmy się od zwierząt nauczyć.
2. Ile zwierząt miała Pani w swoim życiu?
Przez nasz dom przewinęło się sporo kotów. Wszystkie to przybłędy, uratowane z opresji, żaden nie był przez nas celowo kupowany ani przywożony (ewentualnie poza kotkiem, który podczas otwierania bramy po kryjomu wskoczył do samochodu przez otwarte drzwi i w ten oto sposób wjechał na posesję, gdzie dopiero po chwili został zauważony, gdy już smacznie spał na tylnym siedzeniu – ten jako jedyny od biedy mógłby zostać uznany za przywiezionego ;). Teraz mam w domu tylko kotkę Walentynę, która skończyła 8 lat. Najdłużej mieszkał z nami Kiciuś, bo ponad 18 lat, a gdy się do nas przybłąkał, był już kilkuletnim kotem z ubytkami w uzębieniu, więc można uznać go za rekordzistę pod względem długości życia. ☺ Moim ukochanym, pierwszym kotem była Zuzia, znaleźliśmy ją dokładnie w dniu moich imienin. Zawodziła rozpaczliwie w pobliskich krzakach i do tej pory mamy przykre wrażenie, że została tam podrzucona (i całe szczęście, że tam, bo droga wiodła wprost nad jezioro). Przeżyliśmy razem 15 lat, w tym dwa ostatnie zmagając się z chorobą nowotworową, operacjami itd., a była kotem z dość wyrazistym charakterem, więc bywało ciężko, a pogodzenie się z jej odejściem zajęło sporo czasu. Były dwa Tymoteusze, Margo, Gucio, Psotka, Psotek. I jeszcze ze trzy kociaki, ale im poszukaliśmy innego domu. Czyli łącznie 12 kotów (w tym 9 stałych mieszkańców) i jeden patyczak: Euzebiusz. Z ciekawostek: prawie wszystkie mieszkające z nami koty były czarne, wyjątki od tej reguły to Margo – uroczy burasek i biało-czarny Gucio.


3. Zwierzę jest dla mnie…
Przyjacielem, istotą, o którą trzeba dbać i nie opuszcza się w chorobie czy starości. Towarzyszem, który wymaga troski i zrozumienia. Jeżeli domowy pupil coś zbroi, zazwyczaj okazuje się, że wina leży po stronie człowieka. Zwierzęta same z siebie nie są okrutne czy złośliwe. Nie wykorzystują sytuacji dla własnej korzyści, celowo nie oszukują. Potrafią kochać i okazywać swoje przywiązanie. Bywają jednak sprytne i mogą człowieka wyprowadzić w pole.


4. Ludzie często uważają, że zwierzęta nie mają duszy. A jakie jest Pani zdanie na ten temat?
Oczywiście, że mają. Mają też swoje charaktery, upodobania, zwyczaje. Żaden z moich kotów nie był taki sam jak reszta. Wiele osób jeszcze parę lat temu wykrzykiwało: „Masz cztery czarne koty! Jak ty je rozróżniasz?!”. Nie dość, że choć każdy czarny i dachowiec, to wyglądał inaczej (wielkość, budowa ciała, oczy, kształt pyszczka, rodzaj sierści), ale przede wszystkim miał zupełnie inne usposobienie. Poza tym, czy my ludzie, też nie jesteśmy ssakami? Mówi się, że ludzie mają rozum, a zwierzęta instynkt. Czasami odnoszę wrażenie, że braciom mniejszym sporo rzeczy jednak lepiej wychodzi niż nam. Są też osoby, które twierdzą, że zwierzęta nie mówią. Owszem, nie komunikują się w ten sam sposób co my. Ale każda osoba mająca jakikolwiek kontakt ze zwierzętami bez problemu po pewnym czasie potrafi się ze swoim pupilem „dogadać”. Zwierzęta mają duszę i nie można ranić ich uczuć.

5. Co sądzi Pani o Fundacjach ratujących zwierzęta?
Podziwiam i szanuję, w miarę możliwości wspieram. Wybieram także produkty, z zakupu których częściowy dochód jest przeznaczony na konkretne fundacje. Choć pracy w takim miejscu raczej sobie nie wyobrażam – wolontariusze muszą zachowywać zimną krew w obliczu widoku cierpienia oraz nieszczęścia zwierząt, a to chyba byłoby dla mnie zadanie ponad siły. 


6. Załóżmy, że jest Pani świadkiem sytuacji, w której ktoś krzywdzi zwierzę. Jak Pani reaguje?
Biorę pierwszą lepszą broń obuchową, podbiegam do sprawcy, unieszkodliwiam go, dzwonię na policję, a zwierzęciu organizuję pomoc weterynaryjną. Nie możemy być obojętni w obliczu krzywdy istot, które są przecież od nas zależne. Musimy reagować na każdy przejaw złego traktowania zwierząt. Im więcej osób będzie na to zwracało uwagę, tym mniej dramatów się rozegra. 
7. Pani ulubione zwierzę to?
Kot. Zwierzę doskonałe w każdym calu. ☺ 

8. Jakie zwierzę według Pani byłoby najlepszym bohaterem książki?
A to zależy od fabuły książki. Myślę, że każde zwierzę byłoby świetnym bohaterem książki. Zarówno domowe pupile, zwierzęta gospodarcze, jak i dzikie stworzenia mają w sobie potencjał, który wrażliwy na przyrodę autor jest w stanie w swoim dziele wykorzystać. Poza tym chyba my – czytelnicy lubimy takie fabuły i zapadają one w naszą pamięć. Do tej pory przeżywam książkę poznaną w dzieciństwie pt.: „Rogaś z Doliny Roztoki” Marii Kownackiej. Nie tak dawno temu czytałam ciekawą powieść Freda Bodswortha pt.: „Odmieniec”, gdzie dużą rolę odgrywają losy bernikli białolicej. Także podsumowując, myślę, że gatunek nie gra tu roli. Wszystko zależy od inwencji autora.
9. Mówią, że pies to najlepszy przyjaciel człowieka. Ja zgadzam się z tym w 100 %, a Pani?
Nigdy nie miałam psa ani nawet zbyt dużego kontaktu z przedstawicielami tego gatunku. Pewnie z tego względu trochę stresuje mnie warczenie oraz szczekanie, zwłaszcza dużych psów. Zawsze otaczałam się kotami, a one jednak mają zupełnie inne zwyczaje niż psy. Zgadzam się jednak z tym, że psy są wierne i kochają człowieka bezgranicznie. Mogą być posłuszne i dobrze wytresowane. Z kotem taka relacja nie jest możliwa. Mruczki to indywidualiści, trzeba za nimi podążać i rozumieć ich czasami przewrotną naturę. Nie każdy człowiek będzie szczęśliwym posiadaczem kota. Myślę, że więcej osób odnajdzie się w relacji z psem. 


10. Jakie zwierzę według Pani jest najbardziej fotogeniczne i dlaczego?

Każde! Lubię oglądać zdjęcia zwierząt. Koty, szopy, jeże pigmejskie, pandy, lisy (zwłaszcza polarne), ale też żaby czy króliki są po prostu urocze. Pumy, tygrysy, lwy, jelenie, konie zazwyczaj wyglądają na fotografiach majestatycznie. Rysie, wilki, niedźwiedzie, jastrzębie, sowy z kolei intrygują. A całkiem niedawnym moim odkryciem jest myszojeleń. Dlatego myślę, że każde zwierzę jest fotogeniczne, a to, jak zostanie przedstawione na zdjęciu, zależy już od umiejętności fotografa. Ja potem zamiast pracować, spędzę kolejne minuty, a czasami i godziny na oglądaniu zdjęć różnych zwierząt (śmiech).




Serdecznie dziękuję Autorce za poświęcony mi czas.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny na moim blogu. Będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie jakiś ślad.

Copyright © 2016 Czytaninka , Blogger