poniedziałek, lipca 26, 2021

"Jakoś to będzie, Różo" Jagoda Wochlik [PATRONAT MEDIALNY]

 


TYTUŁ  "Jakoś to będzie, Różo”

 

AUTOR Jagoda Wochlik

 

DATA PREMIERY 20.07.2021

 

WYDAWNICTWO  Replika

 

ILOŚĆ STRON 352

 

 

 

 

OCENA  6/6

 

OPIS




 

Przez kilka cudownych miesięcy Róża była naprawdę szczęśliwa. Och, może nie była najszczęśliwszą osobą na świecie, to prawda, ale niewiele jej do tego stanu brakowało. Odczuwała szczęście, wchłaniała je każdą komórką swojego ciała. Jednak choć wszystko układało się dobrze, wyczekiwała. Wyczekiwała, kiedy wszystko się skończy. Nauczona doświadczeniem wiedziała, że nie może za długo być dobrze. Choć uśmiechała się i starała z całych sił cieszyć każdą chwilą, podskórnie wyczekiwała katastrofy.

Wydaje się, że Róża, miłośniczka kina i filiżanek, już zasłużyła na własne „długo i szczęśliwie”. Ale co jeśli życie nie przypomina komedii romantycznej i po szczęśliwym zakończeniu następuje jednak jakiś ciąg dalszy? Czy będzie on dla Róży łaskawy? W życie bohaterki zostaje wplątana śliczna nowa historyczka, przystojny nauczyciel muzyki i dawna miłość jej narzeczonego.




MOJE ODCZUCIA

 

 

Róża jest szczęśliwa, ma u boku kochanego narzeczonego z którym planują ślub. Pracuje w szkole i bibliotece, lubi swoją pracę, której czasem oddaje zbyt wiele serca. Mogłoby się wydawać, że będzie żyła długo i szczęśliwie, ale podskórnie wyczekiwała w swoim życiu katastrofy, której się doczekała. Powoli wszystko się sypie, a ona nie potrafi się w tym wszystkim odnaleźć. Oddalają się z Dominikiem, choć tak naprawdę kochają się wzajemnie. Ale kiedy nie pojawiają się słowa ani czyny wszystko może ulec zmianie…

Jagoda Wochlik napisała niesamowitą powieść naszpikowaną emocjami od początku do samego końca. Nie omieszkała przy tym troszkę namącić nam czytelnikom w głowach, jak i naszym bohaterom. Kiedy zaczęłam czytać, wiedziałam, że przepadłam i nie mogłam odłożyć książki na bok, dopóki nie dobrnęłam do końca. Całość została napisana spójnym językiem, który czyta się bardzo przyjemnie. Wykreowani bohaterowie to postacie z krwi i kości, które mają swoje za uszami, a więc są podobni do nas samych. Róża to niezwykle emocjonalna i ciepła kobieta, która wszystkim przychyliłaby nieba, gdyby tylko mogła. Kocha swoją pracę i mocno się w nią angażuje. Kocha również swojego narzeczonego, choć już kiedyś została mocno skrzywdzona i poturbowana przez życie.
Dominik to mężczyzna ciepły, troskliwy, lecz troszkę nieśmiały. Czasem odnosiłam wrażenie, że za mało działał, pozwalał, by miłość uciekała mu przez palce. Jednak i jego życie doświadczyło. W najtrudniejszym momencie swojego życia, to on musiał zgrywać tego twardego, choć tak naprawdę jego wnętrze krzyczało i cierpiało, ale nikt tego nie dostrzegał. Polubiłam tę dwójkę bohaterów i mocno się z nimi zżyłam. Dlatego kiedy nadciągnęły na nich ciemne chmury było mi ogromnie przykro. Po cichu liczyłam, że jednak naprawią swoje błędy. Czy tak się właśnie stało?

Przed wami naprawdę niezwykła historia pokazująca nam siłę prawdziwej miłości, jej wzloty, ale również i upadki. Tak naprawdę mogłabym powiedzieć, że ta historia może być przestrogą dla nas samych. Kiedy przeczytacie, zrozumiecie, że w związku zawsze otwarcie trzeba mówić o tym co czujemy, nawet jeśli są to negatywne emocje. Jeśli oboje partnerów zamyka się w sobie, zaczyna unikać przebywania w swoim towarzystwie to znak, że dzieje się coś niedobrego. Rozmowa jest potrzebna, bo to właśnie ona pozwala rozwiązywać wszelkie problemy, łagodzić konflikty i dochodzić do kompromisu. W naszym przypadku bohaterowie nie potrafili ze sobą rozmawiać. Tragedia, która ich dotknęła, tylko ich od siebie oddalała, bo każdy z nich próbował sobie z nią radzić sam na własny sposób, zamykając się przed tym drugim. W efekcie doprowadziło to do rozpadu ich związku. Zrozumieli to dopiero wtedy, kiedy już się rozstali, ale ani jedno, ani drugie nie miało w sobie wystarczająco dużo odwagi, aby to ratować. Każde z nich żyło we własnym przekonaniu, że zostali zdradzeni. A wystarczyłaby rozmowa.

Życie jest niczym krucha porcelana, nigdy nie wiadomo kiedy może potłuc się na drobne kawałeczki. W życiu niestety nie ma tylko pięknych chwil, zdarzają się również i takie, które prowadzą nas na dno. Jeśli mamy obok siebie osobę na której możemy polegać, jesteśmy w stanie się z tego dna podnieść, ale musimy tego chcieć my sami. Zamykanie się na najbliższych nie pomaga, a tylko rani jeszcze bardziej.

Wciąż powtarzała swoim uczniom, że świat byłby dużo lepszy, gdyby ludzie potrafili ze sobą rozmawiać. Gdyby mówili sobie szczerze, co czują, czego pragną, jakie mają oczekiwania. Nigdy nie wyznała jednak, że jest to tak strasznie trudne, że prawie niemożliwe. Nigdy nie powiedziała im, że sama nie potrafiła stosować się do własnych rad. Oto Róża Więdłocha, kobieta, która uczyła innych czegoś, czego sama nie potrafiła.


Historia, która została tutaj opisana mogłaby się zdarzyć w prawdziwym życiu. Bo takie rzeczy się dzieją, są nieuniknione. Przeczytajmy zatem i wyciągnijmy z niej własne wnioski, ja już to zrobiłam. Wierzę, że właśnie dzięki tej historii, niejeden z nas zrozumie, że rozmowa w życiu jest bardzo ważna.

Zakończenie powieści pozostawiło mnie z ogromnym niedosytem, więc liczę na to, że pojawi się kontynuacja tej powieści.

Jakoś to będzie, Różo to historia napisana emocjami od początku do końca. Historia dwójki zakochanych w sobie bohaterów, ale nie potrafiąca tego wypowiedzieć na głos. Historia dająca ważną lekcję życiową. Gorąco polecam.




Za możliwość przeczytania, zrecenzowania i patronowania serdecznie dziękuję




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny na moim blogu. Będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie jakiś ślad.

Copyright © 2016 Czytaninka , Blogger