poniedziałek, kwietnia 04, 2022

"Jutro pokochamy Rzym" Magdalena Kołosowska [PATRONAT MEDIALNY/PRZEDPREMIEROWO]

 





TYTUŁ  "Jutro pokochamy Rzym”

CYKL Pod wspólnym niebem (tom 3)
 

AUTOR Magdalena Kołosowska

 

DATA PREMIERY 05.04.2022

 

WYDAWNICTWO  Replika

 

ILOŚĆ STRON 304

 

 

 

 

OCENA  6/6

 

OPIS




 

Irmina – od kilku lat w szczęśliwym, wydawałoby się, związku ze swoją szkolną miłością. Jednak określenie „szczęśliwy” z każdym kolejnym dniem zaczyna budzić jej wątpliwości. Zwłaszcza że ukochany coraz bardziej ulega wpływom swojej despotycznej i zaborczej matki. Sytuacji nie ratują jego powtarzające się co roku nadaremne oświadczyny. I choć wygląda na to, że Irmina już nie zmieni podejścia do instytucji małżeństwa, nigdy nie wiadomo, co przyniesie życie.



MOJE ODCZUCIA

 

 

Czasem czytając książki, pojawiają się w nich takie postacie, z którymi mocno się zżywamy i kiedy przychodzi moment pożegnania, nie bardzo nas to cieszy. Tak właśnie stało się z Danką, Zosią i Irminą. Pokochałam te babeczki całym sercem i towarzyszenie im w ich życiu było dla mnie czystą przyjemnością. Dlatego jest mi teraz trochę smutno, że to już koniec ich przygód, choć w realnym życiu nic się nigdy nie kończy, ale z drugiej strony wiem, że autorka już szykuje dla nas kolejne wspaniałe historie.

Zawsze obawiałam się dnia, w którym coś się zmieni. Coś, co zachwieje stabilnością naszej rodziny. Nie chciałam przyjąć do wiadomości, że czas każdego z nas jest ograniczony i pewnego dnia mogą odejść rodzice czy któreś z rodzeństwa. Odganiałam od siebie tę myśl, zaklinałam rzeczywistość i przyjmowałam, że zawsze będzie tak, jak dotąd. Że będę mogła wrócić do domu, porozmawiać z mamą czy tatą, spędzić z nimi święta. Chciałam czuć się dzieckiem. Chciałam mieć port, bezpieczne miejsce, gdzie mogłam przeczekać burzę.

Irmina wydawać by się mogło, że od kilku lat jest w szczęśliwym związku, jednak to szczęście zaczyna się chwiać. Zaborcza matka jej lubego nie ułatwia jej życia, a do tego sam Irek co roku jej się oświadcza, jak widać nadaremnie. Irmina sama się trochę gubi w swoim życiu, a konsekwencje podjętych decyzji będzie musiała wziąć na swoją klatę. Dopiero rozstanie uświadomi jej jak bardzo kocha tego mężczyznę. Czy uda jej się naprawić błędy przeszłości, które ujrzą światło dzienne?

Brakowało mi kogoś, kto by mnie przytulił i powiedział, że wszystko będzie dobrze. Kogoś, przy kim nie musiałabym udawać silnej i przebojowej kobiety, a czasem po prostu być kruchą i delikatną. Nie chciałam przez to sama przechodzić.

Uwielbiam twórczość Magdaleny Kołosowskiej, gdyż opisywane przez nią historie to samo życie. Historie, które na co dzień spotykają nas i naszych bliskich, znajomych. Wykreowane bohaterki są niezwykle życiowe. Nie są idealne, popełniają błędy jak każdy z nas, czasem gubią się w swoim życiu, ale zawsze obok siebie mają niezastąpione przyjaciółki, które wzajemnie się o siebie troszczą. Przyjaźń opisana na łamach tych kart jest niesamowita. Nawet, kiedy jedna z nich w jakiś sposób się troszkę odsuwa, pozostałe dwie nie dają się zbyć i są w stanie wsiąść w swoje samochody i zjawić się na miejscu, gdy dzieje się coś złego, albo gdy jedną z nich trzeba po prostu wstrząsnąć i zaprowadzić na właściwe tory. Każda z nich jest inna, ma inny charakter, a jednak nie da się ich nie polubić.

W swojej powieści autorka zawarła również czasy pandemii, to jak ciężko nagle było odnaleźć się ludziom w rzeczywistości, która z dnia na dzień stała się dla nich niezrozumiała. Pozamykanie w domach, nauka i praca zdalna, brak towarów na sklepach w pułkach. Wszystko to, czego sami byliśmy świadkami. Czasy pandemii niewątpliwie były ciężkie dla nas wszystkich, a zwłaszcza dla tych, którzy bliscy znaleźli się w szpitalu, a oni sami nie mogli ich odwiedzić. Wiele ludzi umierało w samotności, coś okropnego.

W ostatnim tomie tej trylogii skupiamy się głównie na Irminie i jej rozterkach. Irminie, która w pewnym momencie swojego życia trochę się gubi i już sama nie wie czego chce od życia. Nowe doznania, niekoniecznie będą nijakie, jednak na dłuższą metę nie będą satysfakcjonować. Nasza bohaterka będzie musiała zmierzyć się ze stratą, niepewnością jutra oraz strachem. Ale oczywiście na pomoc pośpieszą jej niezastąpione przyjaciółki. O ich losach również dużo się znowu dowiemy.

Miałam zapytać, jak sobie daje radę, ale otrzymałam odpowiedź, zanim cokolwiek powiedziałam. I jeśli na początku byłam zaskoczona, że zadzwonił, teraz już rozumiałam, dlaczego. Ciągnęło nas do siebie, wiedzieliśmy, że możemy na siebie liczyć, dlatego gdy działo się coś złego, szukaliśmy u siebie nawzajem pocieszenia.

Całość oczywiście napisana świetnym językiem. Możecie liczyć na radość, smutek, a nawet kilka łez. Wspólnie z bohaterkami będziecie przeżywać ich losy. A po przeczytaniu tej książki, wyciągniecie swoje własne refleksje. Zakończenie was zaskoczy, gwarantuję!

Jutro pokochamy Rzym to historia pisana niczym innym jak samym życiem. Historia z bohaterami z krwi i kości, którzy popełniają błędy, ale później starają się wynieść z nich odpowiednie wnioski. Historia, jakich wokół nas mnóstwo. Zachęcam do przeczytania.



Za możliwość przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny na moim blogu. Będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie jakiś ślad.

Copyright © 2016 Czytaninka , Blogger