
➲ TYTUŁ "Za głosem nienawiści”
➲ CYKL Barwy uczuć (tom 2)
➲ AUTOR Aneta Krasińska
➲ DATA PREMIERY 15.11.2023
➲
WYDAWNICTWO Bookend
➲ ILOŚĆ STRON 320
➲ OCENA 6/6
➲ OPIS
Gdy szczęście miewa wysoką cenę…
Ucieczka z Warszawy na podlaską wieś otwiera nowy rozdział w życiu Luizy.
Jednak kłopoty nie omijają jej nawet tam. Samotne wychowywanie syna nie jest
łatwe, a szkole, w której znalazła pracę, grozi zamknięcie. Do tego nastaje
pandemia, która przysparza kolejnych życiowych komplikacji. Ale Luiza ma dla
kogo żyć i nie waha się ryzykować. Czy mimo wsparcia przyjaciół uda jej się
osiągnąć upragnioną stabilizację i bezpieczeństwo? Czy demony przeszłości
wreszcie zostaną pokonane i usuną się w cień?
➲ MOJE ODCZUCIA
Wspominałam
już niejednokrotnie, że Aneta Krasińska w swoich powieściach zawsze porusza
jakieś trudne tematy, w których umiejętnie lokuje całą gamę emocji. I tym razem
nie było inaczej, gdyż w drugiej części dylogii serii Barwy uczuć zafundowała
nam wiele przeżyć, które swoje odwzorowanie mogą mieć w rzeczywistym świecie.
Luiza zaczyna nowe życie z dala od Warszawy. Sama wychowuje swojego syna i
chociaż nie jest jej łatwo i na wiele rzeczy jej nie stać, jakoś sobie radzi.
Zraniona przez byłego męża, nie dopuszcza do siebie żadnych uczuć względem
innych mężczyzn, gdyż demony czają się na każdym kroku. Jej praca również stoi
pod znakiem zapytania, gdyż chcą zamknąć szkołę. Pomimo nieszczęść otoczona
jest gronem cudownych przyjaciół na których zawsze może liczyć. Czy odzyska
zatem spokój i szczęście?
Luizę poznaliśmy już w pierwszej części Za
głosem miłości, w której to życie podrzuciło jej kłody pod nogi, a więc
musiała uciec z Warszawy. Właśnie teraz w gospodarstwie w Mielniku odnajduje
swój dom. I chociaż w jej życiu pojawiają się jakieś zawirowania, to stara się
jakoś iść wciąż na przód. To bohaterka, która wbrew pozorom jest niezwykle
dzielna, a przede wszystkim waleczna. Dla syna jest w stanie zrobić wszystko.
Oczywiście miewa też i słabsze chwile, jak każdy z nas.
Autorka w swojej powieści porusza problem uzależnień hazardowych, które
potrafią doprowadzić do prawdziwej tragedii. Osoba uzależniona jest zdolna do
wszystkiego, aby tylko móc wciąż grać, zwłaszcza wtedy, kiedy jej brakuje
pieniędzy. Czasem zajmując się codziennym życiem, tak naprawdę nie dostrzegamy,
że tuż obok nas dzieje się coś złego.
Kolejnym problemem poruszonym w powieści są kłopoty z jakimi mierzą się szkoły
i ich zarząd. Cięcie kosztów, brak pieniędzy na edukację z całą pewnością jest
problemem z którym nie jest się miło mierzyć.
Trzecim problemem z jakim przyszło się
zmagać bohaterom jest wybuch pandemii i związanymi z nią restrykcjami, których
trzeba było przestrzegać. Niemoc bliskich, gdy ich członków rodziny złapał ten
wirus, którego nie zawsze dało się pokonać.
Cała powieść naszpikowana jest emocjami. Z zapartym tchem śledziłam losy Luizy
oraz jej przyjaciół, wierząc, że w końcu do wszystkich uśmiechnie się dobry
los. Przeszłość to coś co nas nigdy nie opuszcza i potrafi ciągnąć się za nami
długimi latami, skutecznie blokując nam możliwość otwarcia się na nowe
możliwości. Ciężko jest się pogodzić z czymś, w co trudno uwierzyć. Ale
prawdziwych uczuć nie sposób wyprzeć i nie sposób się przed nimi ukryć. Czasem
musi wydarzyć się jednak coś złego, aby sobie uświadomić, że uczucia należy
lokować w odpowiedniej osobie.
Była samotna, a osoba, którą chciała chronić, nie rozumiała tego. Mężczyzna, który, jak jej się wydawało, chciał ją wspierać, zaczął ją ograniczać. Już raz komuś całkowicie zaufała. Dzięki temu znała gorycz porażki...
Za możliwość przeczytania, zrecenzowania i patronowania serdecznie dziękuję Autorce
oraz
➲ TYTUŁ "Żołnierka gorejąca”
➲ AUTOR Mirosława Kostecka
➲ DATA PREMIERY 30.12.2022
➲
WYDAWNICTWO Debiutant
➲ ILOŚĆ STRON 304
➲ OCENA 4/6
➲ OPIS
Co roku ponad 200 milionów dziewcząt poddane jest przymusowi FGM,
rytualnemu obrzezaniu, czyli bardzo drastycznemu okaleczaniu, przeważnie bez
znieczulenia i w niesterylnych warunkach. Paradoksalnie w państwach, gdzie
wprowadzono zakaz, liczba nielegalnych „zabiegów” wzrosła. Walka z tym
procederem jest niezmiernie trudna, bo to niejednokrotnie matki i starsze
kobiety kultywują tę okrutną tradycję. Każda inicjatywa, każdy pomysł, by
powstrzymać to okrucieństwo, jest niezmiernie pożądany, byle był skuteczny.
Tylko poświęceniem, przykładek i świadectwem można zdobyć zaufanie i pomału
wpływać na mentalność żeńskiej połowy afrykańskich społeczeństw. Ten świat,
razem ze swymi zwyczajami już do nas dociera i nie ma znaczenia, czy to są
Muzułmanie, czy Chrześcijanie wszelkich odmian. Tylko mozolna praca u podstaw,
wykształcenie, upodmiotowienie kobiety mogą przynieść poprawę i zanik tego
okrucieństwa. Przymus to najpodlejszy gwałt na ludzkiej osobie, na dziecku
szczególnie. Z tym trzeba ze wszystkich sił walczyć, a nasz Katolicki Kościół
powinien się w to włączyć.
Na przykład w Kulturalnym Egipcie ponad 90% kobiet przeszło najbardziej
radykalną formę FGM – „obrzezanie faraońskie”, ale jest to temat tabu i nasze
europejskie turystki wcale nie mają o tym pojęcia. Dopiero po ewentualnym
ślubie z uroczym Egipcjaninem dowiadują się, co je czeka.
➲ MOJE ODCZUCIA
W
ostatnim czasie miałam przyjemność czytać dosyć kontrowersyjną książkę.
Książkę, którą tak naprawdę ciężko mi jednoznacznie ocenić, gdyż nie wszystko
to, o czym czytałam popierałam. Momentami byłam nawet przerażona. Ale teraz,
kiedy siedzę i piszę tę recenzję dochodzę do wniosku, że w niektórych aspektach
autorka miała rację. I choć osobiście nie byłabym zdolna do tego co ona, to
rozumiem jej decyzje i działania.
Moje wspomnienia z tamtego czasu przesycone są bólem i cierpieniem, ale taka jest Afryka, ból, cierpienie i krwawe rytuały są powszechne. Gwałty, okaleczanie mężczyzn i kobiet w trakcie konfliktów jest na porządku dziennym, a geneza pozbawienia dziewcząt piersi jest tak stara, jak starożytne afrykańskie cywilizacje.
Jej krzyk był tak przeraźliwy, tak przejmujący, że wybiegłam z namiotu, nie mogąc tego słuchać. Krzyki krzywdzonego, torturowanego dziecka były nie do wytrzymania, goniły mnie aż do naszego biwaku, usiadłam wreszcie w kącie, zatkałam uszy dłońmi i rozryczałam się na głos.
Naszym przesłaniem jest promowanie czystości i taka jest formuła naszego zakonu. Mamy być odtrutką na seksualne rozpasanie i powstrzymywać zbrodnie na tym tle, mamy cywilizować okrutne tradycyjne praktyki, takie jak prasowanie piersi czy obrzezanie dziewcząt, bez znieczulenia i niejednokrotnie w strasznych warunkach, chcemy wpłynąć na ograniczenie niepohamowanej rozrodczości, a przede wszystkim walczymy z aborcją.
Śmiało
mogę stwierdzić, że autorka to kobieta odważna, pełna świadomości swoich
czynów. Nie mogę jednak zaprzeczyć, że z niektórymi jej działaniami się nie
zgadzałam, zwłaszcza tymi wykonywanymi na chłopcach, którzy nie byli świadomi
tego co ich czeka.
Książka ta jest autobiografią, wspomnieniami autorki z jej życia i z jej
przemiany. Jako młodziutka Mirka często musiała znosić szykany ze strony
żołnierzy, bo przecież płeć żeńska uznawana jest za tę słabszą. Jak się później
sami przekonacie, autorka udowodniła, że wcale nie jest to prawdą i że w
kobietach również może płynąć ogromna siła. Historia przedstawiona na łamach
tej książki pokazuje nam szukanie swojego miejsca na ziemi przez naszą
bohaterkę. Pozycja ta z całą pewnością nie należy do lekkich i przyjemnych,
wręcz przeciwnie, jest szokująca, a momentami nie dowierzamy temu o czym akurat
czytamy. Czasami musiałam zrobić sobie chwilę przerwy, aby odetchnąć,
przemyśleć wszystko na spokojnie. Czytelnik tak naprawdę dopiero po
przeczytaniu całej pozycji uświadamia sobie, że Mirka tak naprawdę choć w nieco
niekonwencjonalny sposób, to tak naprawdę działała, aby poprawić byt wielu
ludzi. Trzeba zaznaczyć, że choć promowała czystość, to nigdy nikogo nie
zmusiła do zabiegu, zawsze pozwalała podjąć ostateczną decyzję danej osobie.
Podobno zabieg histerektomi oraz mastektomi poprawia kondycję kobiety, odmładza
ją. Zresztą sama autorka opisuje to na przykładzie dwóch bliźniaczek, które
poddały się tym zabiegom, z tym, że różnica w zabiegach wynosiła rok przerwy
pomiędzy jedną, a drugą dziewczyną. Widać widoczne zmiany pomiędzy dziewczyną
po zabiegu, a tą przed zabiegiem.
Żołnierka gorejąca to bezsprzecznie
kontrowersyjna książka, która zawiera w sobie drastyczne opisy powszechnych
praktyk obrzezania, którego do dzisiaj dopuszczają się przedstawiciele innych
krajów. To książka o której z całą pewnością nie sposób będzie zapomnieć.
Historia przedstawiająca nam całkiem inny świat. Zachęcam do przeczytania.
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję Autorce.
➲ TYTUŁ "Merwina ze Srebrnej Góry”
➲ AUTOR Anna Gibasiewicz
➲ DATA PREMIERY 17.05.2023
➲
WYDAWNICTWO Anna Gibasiewicz
➲ ILOŚĆ STRON 175
➲ OCENA 6/6
➲ OPIS
Merwina ze
Srebrnej Góry to trzecia baśń Anny Gibasiewicz, napisana w klasycznym stylu,
przypominającym mistrzowskie baśnie H. Ch. Andersena. To opowieść o wielkiej
miłości brata i siostry, o wzajemnym oddaniu, zwątpieniu, o przezwyciężaniu
największych trudności życiowych i szukaniu rozwiązania, które czasami
przychodzi zupełnie niespodziewanie i nie stamtąd, skąd byśmy się spodziewali.
To także opowieść o Ewersie, Jowenie, Tabicie i Orwidzie i wielu innych bohaterach.
Przygody, których doświadczają z pewnością spodobają się nie tylko najmłodszym,
ale też i starszym czytelnikom.
➲ MOJE ODCZUCIA
Baśnie Anny Gibasiewicz są mi już znane, dlatego z wielką przyjemnością
przystąpiłam do czytania Merwiny ze
Srebrnej Góry. Merwina to królewna żyjąca w zamku, która ma wielkie serce,
które chętnie pomaga potrzebującym. Wspólnie z Adlerem, jej bratem kochają się
nad życie i lubią spędzać wspólnie czas. Mają kochających rodziców oraz
wspaniałych przyjaciół w postaci Joweny oraz Gerena.
Niestety pewnego dnia Merwina zaczyna chorować i nikt nie może znaleźć
lekarstwa na jej chorobę. Adler nie zastanawiając się długo postanawia wyruszyć
w daleką drogę do najpotężniejszego medyka, który podobno ma lekarstwo, które
może pomóc jego siostrze. Czy uda mu się dotrzeć na miejsce, a potem
bezpiecznie wrócić z lekarstwem na czas? I czy to lekarstwo faktycznie pomoże
królewnie?
Autorka w swojej baśni przedstawia nam ogromną siłę siostrzanej i braterskiej
miłości. Bowiem zarówno Merwina jak i Adler są w stanie zrobić dla siebie
wszystko nie bacząc na konsekwencje. Adler nie wyobraża sobie życia bez swojej
ukochanej siostry, dlatego czuje, że musi znaleźć dla niej odpowiednie
lekarstwo, aby ulżyć jej w cierpieniu i pomóc wrócić do pełni zdrowia. Merwina
pomimo swojej choroby nie traci pogody ducha, wciąż tli się w niej nadzieja na
poprawę swojego losu. I choć w tej baśni przyjdzie też chwila zwątpienia, bo
przecież każdy z nas jest tylko człowiekiem, który miewa również gorsze dni, to
mimo wszystko nasi bohaterowie będą próbowali przezwyciężyć te największe
trudności.
Merwina to bohaterka której nie sposób nie pokochać. Widać, jak wiele znaczy
dla niej pomaganie innym. Nigdy też nikomu nie odmówiła pomocy, dla wszystkich
ma zawsze dobre słowo. Adler to również cudowny chłopak, który niejednokrotnie
wykaże się ogromną siłą i odwagą. Życie siostry jest dla niego niezwykle ważne.
- Czasami się boję, ale gdybym zatrzymywał się tylko na strachu i nie przezwyciężał go, nie byłbym tym, kim jestem. Każda chwila życia, nawet ta niebezpieczna albo trudna, jest cenna, bo jedyna, niepowtarzalna. Każda może czegoś nauczyć, jest darem, zdarzeniem, które już się nie powtórzy. Dlatego jeśli doceniamy to, czego doświadczamy, potrafimy pokonywać swoje lęki, a wtedy mamy w sobie radość serca.
Tak
naprawdę nikomu nie jest obojętny los dziewczyny, wszyscy starają się znaleźć
dla niej odpowiednie rozwiązanie. Czasem jednak, choćbyśmy nie wiadomo jak
bardzo chcieli komuś pomóc, tak naprawdę nie możemy zrobić nic. A rozwiązanie
może pojawić się z całkiem innej, niespodziewanej nam strony.
Anna Gibasiewicz pisze prostym, klasycznym językiem. Pokazuje nam niezwykłe
miejsca, które pięknie opisuje, a w których momentami sama chętnie chciałabym się
znaleźć. Zabiera też swojego czytelnika w niezwykłe (nie zawsze bezpieczne)
przygody, które pokazują, że nie zawsze wszyscy mają wobec nas dobre zamiary.
- Kochani – zaczęła – w czasie mojej długiej choroby zrozumiałam, że życie płynie niezależnie od tego, czy my jesteśmy, czy nas nie ma i gdzie jesteśmy w danym momencie. To, co było, już nie wróci, to, co przyniesie przyszłość, będzie zupełnie inne, ale może być równie piękne albo jeszcze piękniejsze.
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję Autorce.
➲ TYTUŁ "Głodni”
➲ AUTOR Agata Bizuk
➲ DATA PREMIERY 10.10.2023
➲
WYDAWNICTWO Bookend
➲ ILOŚĆ STRON 337
➲ OCENA 6/6
➲ OPIS
OBOZY PRACY
ISTNIAŁY WCZEŚNIEJ NIŻ MYŚLISZ…
Po zdradzie męża Monika łaknie normalności. Wyjeżdża do Irlandii, by skryć
się pod skrzydłami kochającej siostry. Miasteczko Dunshaughlin to oaza spokoju,
jednakże położona na przedmieściach kamienna budowla od pierwszych chwil działa
na wyobraźnię Moniki. Senna mieścina pod Dublinem ma swoją mroczną przeszłość
sięgającą lat czterdziestych XIX w. Tajemnicze zabudowania, to nic innego jak
pozostałość po obozie katorżniczej pracy z tamtych lat. Opowiedziana
jednocześnie wstrząsająca historia Marii O’Brien, która rozgrywa się w okresie
Wielkiego Głodu, ukazuje, z jakimi dramatami przyszło wtedy mierzyć się
ludziom. Żonom i matkom, mężom i ojcom. A przecież byli tacy jak my. Też głodni
życia. Głodni miłości. I głodni naprawdę.
➲ MOJE ODCZUCIA
W
historii napisanej przez Agatę Bizuk poznajemy dwie bohaterki, gdyż akcja
powieści toczy się dwutorowo. Współcześnie poznajemy Monikę, której rozpada się
świat, kiedy to mąż pewnego dnia oświadcza jej, że odchodzi do innej.
Czterdziestoletnia Monika postanawia wyjechać do Irlandii do siostry, aby
wszystko sobie poukładać.
Przeszłościowo poznajemy Marię O’Brien, dwudziestosześcioletnią mężatkę i matkę
czwórki dzieci, która ciężko pracuje całymi dniami wraz z mężem, aby utrzymać
rodzinę. Jej historia przypada na okres Wielkiego Głodu w Irlandii.
Choć te dwie historie dzieli od siebie 170 lat to mają coś wspólnego – głód.
Głód życia i pragnienie normalności.
To nie powinno się tak skończyć i nikt nie powinien zapomnieć o losie, jaki zgotowali nam inni ludzie. Świat nie powinien milczeć i być może kiedyś nie będzie, ale właśnie dlatego potrzebni są świadkowie teraźniejszych wydarzeń.
Wszyscy pozbyliśmy się tutaj uczuć. Patrzymy na świat bez jakichkolwiek wzruszeń, skupiając wszystkie swoje siły na tym, żeby przetrwać każdy kolejny dzień.
Za możliwość przeczytania, zrecenzowania i patronowania serdecznie dziękuję Autorce
oraz
➲ TYTUŁ "Tamten smak oranżady”
➲ AUTOR Monika Marszał
➲ DATA PREMIERY 06.09.2023
➲
WYDAWNICTWO Bookend
➲ ILOŚĆ STRON 152
➲ OCENA 5/6
➲ OPIS
Drogi Czytelniku,
Z radością oddaję w Twoje ręce moje opowiadania z końca okresu PRL-u i początku
lat 90-tych. Szaro i pusto versus kolorowo i chaotycznie. Obojętnie czy
mieszkaliśmy na wsi, czy w mieście, na północy czy południu kraju.
Nieważne, że dzieli nas różnica kilku lat, bo wspomnienia mamy bardzo podobne.
Nie oceniajmy tamtych czasów, nie porównujmy czy wtedy było lepiej, czy gorzej.
Zabieram Cię dziś w piękną sentymentalną podróż. Ty sam zdecydujesz, na którym
przystanku wysiądziesz, a być może będziesz towarzyszyć mi w tej podróży do
końca.
Monika Marszał – pielęgniarka, historyk, blogerka.
➲ MOJE ODCZUCIA
Monika Marszał, choć rocznikowo jest ode mnie 11 lat
starsza to zabrała mnie w wyjątkowo sentymentalną podróż do przeszłości. Wiele
opisywanych przez nią sytuacji wcale nie jest mi obcych, a wręcz sama je
praktykowałam będąc młodą dziewczynką. Muszę przyznać, że z sentymentem i
leciutkim żalem patrzę na tamte lata, które jakże były inne od tych obecnych.
Nie ważne, że ludzie mieli mniej, byli biedniejsi czy też ciężko było cokolwiek
dostać, gdyż odnoszę wrażenie, że wtedy żyło się inaczej i ludzie byli mimo
wszystko bardziej szczęśliwi. Brak telewizorów, komputerów i telefonów sprzyjał
nam, gdyż mieliśmy wtedy czas na to, aby wyjść z domu i spędzić ten czas na
świeżym powietrzu ze znajomymi. Dzieci były bardziej aktywne, miały chęć do
życia i wszelakich zabaw. A dzisiaj? Dzisiaj dla niektórych z nich świat poza
domem i komputerem mógłby nie istnieć.
Dziś już wiem, czym jest szczęście. Szczęściem są wspomnienia.
Kolonie to pierwsze zauroczenia, szybsze bicie serca i pierwsze miłości. A przede wszystkim piękne przyjaźnie, pielęgnowane wiele lat i przypieczętowane stosem listów. Zdjęcie grupowe, pstryknięte na szybko aparatem kodak, było podsumowaniem fajnie spędzonego czasu.
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję