środa, listopada 30, 2016

Podsumowanie listopada

Podsumowanie listopada



Dzisiaj ostatni dzień listopada, więc przybywam do Was z podsumowaniem.

W miesiącu listopad przeczytałam 9 książek:

1. "Dom, którego nie było" Dorota Schrammek.
2. "Współczesna bogini" Roxana Bowgen.
3. "Ścieżki przeszłości" Edyta Kowalska.
4. "Horyzont umysłu" Thomas Arnold.
5. "Biuro przesyłek niedoręczonych" Natasza Socha.
6. "The Story of Doctor Dolitte" Hugh John Lofting.
7. "Wyznanie. Prawdziwa historia polskiej prostytutki" Janka Szczęsna.
8. "Za rok o tej porze" Monika Sawicka.
9. "Kuchnia bałkańska" Skarlet & Albert.

Łącznie daje to:

2269 przeczytanych stron
czyli ok. 76 stron przeczytanych dziennie

Wspólnie z Claudią z Zaczytanej przeprowadziłyśmy 4 wywiady ( Anna Sakowicz, N.Coori, Małgorzata Liput, Paula Bartosiak).

Przybyły kolejne dwa patronaty medialne




Miesiąc ten okazał się dla mnie zabiegany. Koniec pracy we Francji, zjazd do Polski oraz rozpoczęcie budowy. Czasu na czytanie nie było za wiele, ale mam nadzieję, że grudzień będzie bardziej obfity.

A jak Wasze wyniki się przedstawiają?

środa, listopada 30, 2016

"Kuchnia bałkańska" Skarlet & Albert [PRZEDPREMIEROWO]

"Kuchnia bałkańska" Skarlet & Albert [PRZEDPREMIEROWO]



PREMIERA:  2-4 grudnia 2016



*Tytuł: "Kuchnia bałkańska"
*Autor: Skarlet & Albert
*Wydawnictwo: Skarlet & Albert / Sowa Sp. z o.o.
*Rok wydania: 2016
*Ilość stron: 154


*Ocena: 10/10
*Opis:


Kuchnia to miejsce, które tworzą ludzie. Potrzeba gry zmysłów, zapachów, kolorów, ale też odpowiednich proporcji i wyczucia estetyki. Kuchnia bałkańska potrafi zaskoczyć kompozycją dobranych składników, ale i tradycjami, które rządzą się w niej na trochę innych zasadach niż u nas, bo np. tradycyjnego bałkańskiego, faszerowanego karpia przygotowuje się już na dzień Św. Mikołaja. W tym dniu ludzie ubierają choinki, przygotowując się mentalnie i duchowo do Świąt. W tej książce znajdziecie na wstępie przepisy na tradycyjne potrawy świąteczne, zarówno na Boże Narodzenie, jak i Wielkanoc. Każdy rozdział poprzedzony jest odpowiednią dawką ciekawostek.  Mnie najbardziej urzekły opowieści z kawą, jako głównym napojem mieszkańców Bałkanów oraz niesamowicie aromatyczna, słodka i wyróżniająca się wyjątkowo ciekawą konsystencją szarlotka w stylu retro, którą miałam okazję upiec i spróbować. Zatem, nie mam wątpliwości, by polecić  Wam książkę, która potrafi urzec od pierwszych stron. Taka jest i taka powinna być kuchnia. Nie tylko miejscem, ale daniami przygotowywanymi prosto z serca, a jednocześnie zdrowymi i wzbudzającymi ciekawość.  Polecam całym sercem!                                                    
  

niedziela, listopada 27, 2016

"Za rok o tej porze" Monika Sawicka

"Za rok o tej porze" Monika Sawicka



*Tytuł: "Za rok o tej porze"
*Autor: Monika Sawicka
*Wydawnictwo: Replika
*Rok wydania: 2016 (22.11)
*Ilość stron: 240

*Ocena: 10/10
*Opis:


„Za rok o tej porze” to ponowne spotkanie z Kornelią z „Dobrze, że jesteś”. Jeśli myśleliście, że jej problemy się skończyły, że nic złego więcej jej spotkać nie może, myliliście się.
Poprzeczka idzie w górę, a problemy się mnożą. Na jaw wychodzą mroczne tajemnice z głębokiej przeszłości, a bohaterów opanowuje psychoza strachu. Przeszłość staje oko w oko z teraźniejszością. To tak, jakby Pan Bóg mówił: „Sprawdzam, ile jesteś w stanie znieść i jakim człowiekiem możesz się stać”.
Ale ta historia to próba sił także dla Czytelnika − co wie o wybaczaniu i o sobie samym, jak daleko sięga Jego wyobraźnia, czy walczyłby o miłość i o siebie tak jak Kornelia?


*Moje odczucia:

Prawdę powiedziawszy jeszcze do teraz nie otrząsnęłam się po przeczytaniu lektury, która wzbudziła we mnie każdą, chociażby najdrobniejszą cząstkę uczuć. Nawet te, które spały gdzieś tam w najdalszych zakamarkach mego ciała, obudziły się. Książka pochłonęła mnie bez pamięci, a myśli po jej przeczytaniu wciąż krążą wokół mojej głowy.

Autorka porusza każdą strunę mego sumienia, czytając o losach Korneli sprzed lat, cierpiałam razem z nią. Zastanawialiście się kiedyś jak wiele człowiek potrafi znieść? Niejednokrotnie spadamy w dół, ale czy zawsze udaje nam się z niego wydostać? Wspomnienia... one na zawsze będą nieodłącznym elementem naszego życia. Często nie chcemy pamiętać tych złych wspomnień, pragniemy o nich zapomnieć, ale one powrócą do nas w najmniej spodziewanym momencie. Wkroczą w nasze życie i je spustoszą, otwierając rany przeszłości ponownie.
"Wspomnienia są jak albumy ze zdjęciami - możemy do nich wracać w dowolnym momencie naszego życia i sprawiać, że zaczynają żyć na nowo. Wspomnienia mogą być dobre lub złe."
Nie każdy z nas ma dzieciństwo usłane różami. Nie wszyscy są obarczani miłością rodzicielską. Nie wszyscy cieszą się swym dzieciństwem, które przecież powinno być słodkie i beztroskie.
Mam na imię Kornelia i umierałam wiele razy.
Mam na imię Kornelia i byłam ofiarą przemocy domowej.
Mam na imię Kornelia i wreszcie, po tylu latach wyrzucę ŚMIECI.
My krzywdzimy innych, inni krzywdzą nas. Ale jak wielu z nas potrafi wybaczyć? Czym dla Was jest wybaczenie?  Ile razy udało Wam się przebaczyć swojemu oprawcy bądź sobie samemu? Ile razy czuliście się winni sytuacji, na którą tak naprawdę nie mieliście wpływu?
"Wybaczyć nie oznacza zapomnieć. Przeciwnie - niczego nie zapominamy. Wszelkie zdarzenia z naszego życia, także doznane krzywdy, są cennym życiowym doświadczeniem. Nie warto zapominać lekcji, jakich udziela nam życie."
Przystańmy na chwilę i zastanówmy się czy warto nosić w sobie ciężar tego co nas spotkało?  Czy nie lepiej pozwolić wypłynąć tym doznanym krzywdom na głęboką wodę? Wyzwolić się od nich, pozwolić, byśmy mogli ruszyć w dalszą drogę, wybaczając swemu oprawcy? Wiadomo, że są czyny których nie potrafimy wybaczyć, gdyż nie pozwala nam na to sumienie. Ale skoro Jan Paweł II potrafił wybaczyć swojemu zamachowcy, my również powinniśmy nauczyć się to robić.

Za rok o tej porze to książka, w której wrażliwość autorki odczujemy na każdej stronie. Nie sposób przejść obok tej lektury obojętnie. Czytając, będziemy zastanawiać się nad własnym życiem, nad podjętymi decyzjami i nad tym, czy potrafimy wybaczać. Monika Sawicka pisze sercem, zapewniając nam istny emocjonalny rollercoaster. Nie sposób wyrazić słowami, co czuje czytelnik po przeczytaniu jej książki. To trzeba przeżyć samemu.
"Wybaczyłam wszystkim, którzy mnie skrzywdzili. Bez tego nie zrobiłabym ani kroku naprzód. Mam w sercu samo dobro. Wybaczyłam bez stawiania warunków i żalu. Wybaczenie daje mi wolność i siłę, zrzuciłam z pleców tych, których dźwigałam, wcześniej nie wybaczywszy, i teraz idę szybciej i jest mi lżej."
Polecam z całego serca!

Z przyjemnością informuję, iż mój blog objął książkę patronatem medialnym.





Za możliwość przeczytania, patronatu oraz zrecenzowania serdecznie dziękuję


 
 
 
 

sobota, listopada 26, 2016

Wywiad z Paulą Bartosiak

Wywiad z Paulą Bartosiak

Kolejny wywiad na który Was zapraszamy z Claudią z Zaczytanej, przeprowadziłyśmy z debiutantką Paulą Bartosiak, której książka zbiera różne opinie. A Wy już czytaliście?





1. Jaką osobą na co dzień jest Paula Bartosiak?

Raczej spokojną, czasem nieobecną, dość zmienną. Są chwile, że nie mogę znieść samotności, ale zdarza się dość często, że po prostu zamykam się w pokoju i mam ochotę być tylko sam na sam ze sobą. Raczej wolę słuchać niż mówić. Mam mnóstwo marzeń, więc zdarza mi się chodzić z głową w chmurach. Niektórzy twierdzą, że jestem typową marzycielką. Ja natomiast uważam, że bycie marzycielem nie wyklucza również bycia realistą, tak więc staram się skupiać na spełnianiu swoich marzeń, póki na to czas ;)

2. Co sprawiło, że postanowiła Pani napisać książkę?

Nie było to konkretne, jedno wydarzenie. Pisałam odkąd pamiętam, choć czasem mniej, czasem więcej, ze sporymi przerwami, ale mimo wszystko wciąż pisałam. Wydanie książki było moim marzeniem odkąd sięgam pamięcią, a kiedy stwierdziłam, że to odpowiedni czas- po prostu to zrobiłam!

3. Pani książka otrzymuje skrajnie różne opinie. Jaki jest Pani stosunek do tych opinii?

Jestem zdystansowana do każdej z nich, zarówno do negatywnych jak i pozytywnych, choć nie ukrywam, że te pozytywne czyta się znacznie milej. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że książka nie jest idealna. To debiut i może być już tylko lepiej, ale z drugiej strony, choć by była jedną z najlepszych, wiem, że i tak nie dogodzę każdemu. Zawsze znajdą się osoby, którym przypadnie do gustu, ale i takie, które zaleją mnie morzem krytyki. Tak jest z książkami i jestem na to przygotowana.

4. Czy w planach ma Pani wydanie kolejnej powieści? Pracuje Pani obecnie nad jakąś?

Oczywiście planuję wydać kolejne książki, jeśli będę miała ku temu sposobność. Aktualnie pracuję nad dwoma książkami w jednym czasie. Druga część mojej powieści jest już ukończona, teraz pracuję nad trzecią- ostatnią. W międzyczasie dokańczam jedną z wcześniejszych książek, które pisałam już od dłuższej chwili. Zobaczymy co czas pokaże, ale pisanie to zdecydowanie jedna z najlepszych rzeczy jaką mam i nie zamierzam z tego rezygnować.

5. Zbliżają się Święta Bożego Narodzenia. Zdradzi nam Pani, jak spędza ten magiczny czas?

Święta to zdecydowanie magiczny czas i choć nie planuję nic wielkiego, myślę, że spędzę je z najbliższymi. Czy nie tak właśnie powinny one wyglądać? J Nie wyobrażam sobie niczego innego jak rodziny, choinki i zapachu mandarynek roznoszącego się po mieszkaniu. Nie ma nic piękniejszego jak Święta Bożego Narodzenia.

6. Czym zajmuje się Pani na co dzień?

Aktualnie ukończyłam 2-letnią szkołę i szczerze powiem, że zastanawiam się nad dalszą edukacją, nad studiami, ale interesuje mnie tak wiele rzeczy, że robiąc jedynie małą cząstkę tego co kocham, czuję, że nie będę szczęśliwa. Tak więc wciąż szukam :)

7. Kiedy zbliża się Nowy Rok, czy w swoje życie wprowadza Pani jakieś postanowienia noworoczne? Jeśli tak, czy na 2017 rok są już jakieś zaplanowane?

Jedyne, które przychodzi mi na myśl to ograniczyć słodycze, haha! Tak poważnie, myślę, że postanowienia nie przychodzą do mnie z Nowym Rokiem. Jeśli coś postanowię w danej chwili, po prostu się tego trzymam bez względu na porę roku.

8. Pani główna bohaterka nie ma prostych ścieżek w swoim życiu i musi czasami podejmować trudne decyzje. Gdy myślała Pani nad postacią Natt, czy tak ją sobie właśnie Pani wyobrażała jak została przedstawiona w książce?

Natalie, z resztą tak jak i każdy z bohaterów, była kreowana w trakcie pisania. Na początku widziałam w głowie jedynie jej zarys. Dochodząc do końca książki, obraz był coraz bardziej wyraźny. Teraz wiem dokładnie kim jest Natt, co nie znaczy, że kolejne części książki pisze mi się łatwiej ;)

9. Wielu pisarzy wydaje obecnie książki pod pseudonimem. Pani wydała pod swoim nazwiskiem, a więc od razu wiedziała Pani, że tak chce właśnie wydać?

Zauważyłam, ale nie mam pojęcia co kieruje osobami używającymi pseudonimów i czy w ogóle coś konkretnego nimi kieruje, czy jest to tak po prostu. Ja nie zrobiłam tego, ponieważ nie chcę na siłę kreować siebie na kogoś, kim nie jestem. Mam na myśli to, że nie nazwę siebie ,,Marysia” czy ,,Cloe Z.” (przykłady z głowy), jeśli to nic nie oznacza. To trochę tak, jak bym miała stać się kimś innym. Pisanie książek jest częścią mnie i nie zamierzam się „ukrywać”. Piszę pod swoim imieniem, bo jestem po prostu Paulą J

10. Jak długo tworzyła Pani powieść „Say it.”?

,,Say It.” powstawało na przestrzeni pół roku, tak myślę. Nie jestem w stanie dokładnie określić, bo szczerze nie liczyłam. Ten czas był dobrym czasem, więc naprawdę nie skupiałam się nigdy nad tym, jak szybko mi idzie. Po prostu pisałam.

11. Jakie cele stawia sobie Paula Bartosiak?

W tej chwili, w chwili gdy nie mam jeszcze swojej rodziny, moim jedynym celem jest spełnianie marzeń, których jest naprawdę wiele. Ktoś może powiedzieć, że to lekkomyślne, ale ja czuję, że nigdy nie będę naprawdę szczęśliwa, jeśli teraz, póki jestem młoda, nie spełnię przynajmniej części z nich. Owszem, chciałabym zrobić karierę, ustabilizować się, ale myślę, że mam na to jeszcze czas. Nigdzie się nie spieszę.

12. Czy ma Pani pisarza/pisarkę na której starała się wzorcować?

Absolutnie nie. Nie mam też ukochanej książki! Owszem, jest kilka powieści, które mnie urzekły, a więc i kilku autorów, których twórczość lubię, ale nie mam ulubionego, a tym bardziej się nie wzoruję. Wręcz odwrotnie, usilnie staram się tego nie robić. Nie lubię, kiedy ktoś zarzuca mi, że „ściągam”, a czytając czyjąś twórczość, coś zostaje w mojej głowie, coś się zmienia, coś przestawia, przychodzi coś nowego i chcąc nie chcąc, prędzej czy później przelałabym to na papier. Może całkiem nieświadomie. Dlatego staram się nie wzorować na niczyjej twórczości.

13. Czy w magiczny czas jakim są Święta, ma Pani zamiar całkowicie oddać się rodzinie i najbliższym, a może znajdzie chwilę na tworzenie?

Święta to wiele magii, wiele małych rzeczy, które inspirują, a gdy coś mnie zainspiruje, od razu muszę to przelać na papier. Może to banalne i mało oryginalne, ale tak właśnie jest. Uważam, że każdy czas jest dobry na pisanie. Nawet, albo zwłaszcza ten świąteczny.



Serdecznie dziękujemy autorce za poświęcony nam czas.

piątek, listopada 25, 2016

"Wyznanie. Prawdziwa historia polskiej prostytutki" Janka Szczęsna

"Wyznanie. Prawdziwa historia polskiej prostytutki" Janka Szczęsna




*Tytuł: "Wyznanie. Prawdziwa historia polskiej prostytutki"
*Autor: Janka Szczęsna
*Wydawnictwo: Oficyna Wydawnicza Promocja
*Rok wydania: 2016
*Ilość stron: 256

*Ocena: 10/10
*Opis:


Wyznanie to powieść biograficzna, opowiadająca historię dojrzałej, wykształconej kobiety, mieszkanki Małopolski, która w następstwie nieszczęśliwego wypadku, porzucenia przez męża oraz bezdusznego orzeczenia ZUS-u o zdolności do pracy mimo kalectwa, w czterdziestym roku życia podejmuje rozpaczliwą decyzję o wyjeździe do niemieckiego domu publicznego.
Nie zna języka ale zna swoją wartość. Nie zna specyfiki zawodu ale mimo wszelkich przeciwności, dzięki dążeniu do perfekcji w każdej dziedzinie życia staje się profesjonalną prostytutką. A kiedy już osiąga cel i pracując w nowym zawodzie, jest w stanie utrzymać rodzinę, pojawia się On miłość życia, a wraz z Nim największa egzystencjalna rozterka: mieć czy być?
Mieć pieniądze czy być kochaną?
Wyznanie to pasjonująca powieść, pełna niezwykłych postaci i zdarzeń. Wątek biograficzny staje się punktem wyjścia do wielkiej literatury. Jesteśmy świadkami do bólu autentycznej spowiedzi, próby oczyszczenia się po upadku kobiety, której szczerość, inteligencja i zmysł obserwacji wywołują nasz podziw.
Zarysowujący się w tle obraz tajemniczego świata zachodnioeuropejskiej prostytucji w dobie globalizacji zaskakuje swoimi mechanizmami i szerokością zasięgu. Dotyka postacie z wielu środowisk, w tym polityki, które obnażają przed nami swoje ukryte oblicze w fascynujących epizodach i dialogach.


*Moje odczucia:

Długo siedziałam i się zastanawiałam czy mogę oceniać czyjeś prawdziwe życie przedstawione w książce? Prawdę powiedziawszy ciężko oceniać kogoś. Każdy w życiu kieruje się swoimi myślami, ideałami czy też pomysłami. Czasem życie stawia nas w sytuacjach bez wyjścia, przez co podejmujemy się czegoś, czego nigdy byśmy w życiu nie zrobili, gdyby nas sytuacja do tego nie zmusiła.

Janka znajdując się w trudnej sytuacji, postanawia wyjechać do Niemiec do domu publicznego, by zostać prostytutką. Czy jej wybór był świadomy? Czy właśnie takiego życia pragnęła dla siebie?
Książka jest próbą oczyszczenia po upadku kobiety, kobiety, która swoją inteligencją oraz spostrzegawczością potrafi nas zadziwić.
"Stojąc pod prysznicem, już wiem, że kurestwa nie da się z siebie zmyć. Niczym. Ani detergentami, ani jakimkolwiek drapakiem. Mimo wszystko szoruję się aż do bólu. Prawie do krwi. Duszy jednak umyć nie można."
 Książki biograficzne są niezwykłymi pozycjami, które zawsze czytam z zapartym tchem. Autorka zaskakuje nas swoją szczerością aż do bólu, nie kłamie, nie stwarza jakiś niewiarygodnych sytuacji, po prostu opowiada jak było, co ją w życiu spotkało i jak to widzi dzisiaj. Poznajemy realia prostytucji o których wielu z nas miało tylko własne wyobrażenia. Czy autorce z łatwością przyszło wyznanie tego, że w wieku czterdziestu lat została prostytutką? Z całą pewnością nie. Ponownie musiała wrócić myślami do tamtych dni, które tak bardzo pragnęła zmyć z siebie.
"Jak wynika z moich doświadczeń, do bycia kurwą potrzebny jest silniejszy kręgosłup niż u zwykłych ludzi. Po co? Żeby nie potraktowali cię jak ścierwo, jak szmatę. W przeciwnym razie zadepczą jak robala. I nie zauważywszy tego nawet, pójdą dalej."
W świecie prostytucji nie liczą się ludzie, ich uczucia, zdrowie - tam liczy się pieniądz. Kobiety, które sprzedawają swoje ciało są w stanie zrobić wszystko, by wyeliminować swoją konkurencję. Niestety, w realnym świecie wygląda podobnie. Ludzie dla pieniędzy byliby w stanie zabić, oczywiście nie wszyscy. Kiedy ktoś poczuje szybki przypływ gotówki, wciąż pragnie więcej i więcej. Tak było również z naszą autorką. Pojechała by zarobić na rodzinę i chleb, a kiedy wróciła i pieniądze rozeszły się niczym ciepłe masełko, postanowiła znów wyjechać. Aż w jej życiu pojawił się On, mężczyzna, który wszedł do jej głowy i nie mógł z niej wyjść. Czy zatem Janka wybrała miłość, a może pozostała w ciągłej pogoni za pieniędzmi? Tego dowiecie się sami, sięgając po tę pozycję.

Mówią, że prostytucja to jeden z najstarszych zawodów świata. Była, jest i zawsze będzie. Kobiety będą sprzedawać swoje ciało za pieniądze, ale co za tym idzie sprzedawać również cząstkę swej duszy diabłu. Bo jak inaczej można nazwać wykonywanie tego "zawodu"?
""Jestem jak oni", przyznaję w głębi serca. "Z jednej strony klaunem w cyrku zwanym życiem, z przyklejonym do twarzy sztucznym uśmiechem, oszustką, która okłamuje samą siebie, bo też godzi się na minimum od życia. I kurwą na dodatek. Z drugiej strony kobietą, którą spoliczkował los, rzucił w nicość. Zepchnął na bocznicę. Poddałam się, zgubiłam sens życia. Jestem zatem jak ci tam - szarą masą."
Wyznanie to autobiograficzna historia, będąca swoistą spowiedzią bohaterki. To historia o trudnych wyborach, zakrętach życiowych, o pokusie na łatwy i szybki zarobek, który potrafi zgubić człowieka. Janka Szczęsna zyskuje w moich oczach, gdyż odważyła się opowiedzieć swoją historię bez zbędnego ubarwiania, co nas czytelników skłania do wielu refleksji. Na własne oczy przekonujemy się jak cienka jest bariera pomiędzy wygodą, a koniecznością. To książka, której nie można ocenić, bo jak możemy oceniać czyjeś wybory?


Za możliwość przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję autorce.
 

środa, listopada 23, 2016

Regulamin konkursów urodzinowych Czytaninki

Regulamin konkursów urodzinowych Czytaninki






Regulamin konkursów organizowanych przez Czytaninkę podczas pierwszych urodzin bloga:


1. Organizatorem konkursów jestem ja - autorka bloga Czytaninka.
2. Sponsorami nagród po części jestem ja, po części autorzy, a po części Wydawnictwa.
3. Rodzaj nagrody jest podany z góry w każdym poście konkursowym.
4. Konkursy są skierowane do osób posiadających adres zamieszkania w Polsce (nie dotyczy w przypadku nagród w postaci e-booka).
5. By wziąć udział w konkursie należy:
a) polubić moją Czytaninkę i brać udział w wydarzeniu.
b) polubić profil sponsora nagrody (o ile ten istnieje).
c) udzielić odpowiedzi na zadane pytanie pod danym postem konkursowym.
d) będzie mi miło, jeśli zaprosicie znajomych do wspólnej zabawy.
e) będzie mi miło, jeśli udostępnicie post konkursowy, aczkolwiek nie jest to wymagane.
6. Każdy zwycięzca wybrany zostanie na podstawie udzielonej odpowiedzi i subiektywnej oceny organizatorki (nie wykluczone, iż wybierać będę wspólnie ze sponsorami nagród).
7. Czas trwania każdego konkursu będzie podany przy każdym poście konkursowym.
8. Wyniki ogłoszone zostaną do 30 dni od zakończenia wszystkich konkursów.
9. Nagrody wysyłane będą zazwyczaj przez sponsorów nagród. Za zagubione przesyłki nie odpowiadam.
10. Udział w konkursie jest równoznaczny ze zgodą na przetwarzanie danych osobowych przez Organizatora konkursu zgodnie z ustawą z dnia 29 sierpnia 1997r. o ochronie danych osobowych (Dz. U. z 2002r. Nr 101, poz. 926, z późn. zm.) wyłącznie w celu przeprowadzenia konkursu.
11. Zastrzegam sobie prawo do zmiany regulaminu.
12. Konkursy nie są w żaden sposób sponsorowane, popierane, przeprowadzane ani związane z serwisem Facebook.
13. Udział w każdym konkursie oznacza akceptację niniejszego regulaminu.  

wtorek, listopada 22, 2016

Wywiad z Małgorzatą Liput

Wywiad z Małgorzatą Liput


Dzisiaj wspólnie z Claudią z Zaczytanej zapraszamy Was na wywiad z Małgorzatą Liput, która tworzy poezję. Zróbcie sobie chwilę przerwy i zapoznajcie się z odpowiedziami autorki na nasze pytania.





1. Masz na swoim koncie cztery tomiki poezji. Czy planujesz stworzyć kolejny?

Jeśli nic się nie zmieni, to w 2017 roku ukaże się mój piąty tomik poezji, nad którym aktualnie pracuję. Tytułu jeszcze nie zdradzę.




2. Jak zaczęła się Twoja współpraca ze Stowarzyszeniem Dębina?

Współpracę ze Stowarzyszeniem Kulturalnym "Dębina", rozpoczęłam od publikowania wierszy i artykułów w miesięczniku, wydawanym przez Stowarzyszenie, o tej samej nazwie. Ta współpraca trwa. W artykułach najczęściej podejmuję tematy dotyczące historii regionu, zanikających tradycji i poszanowania niszczejących dóbr kultury. Miałam też okazję przeprowadzania wywiadów z lokalnymi twórcami. Do Stowarzyszenia oficjalnie przystąpiłam dopiero w 2013 roku. Obecnie pełnię funkcję wiceprzewodniczącej Komisji Rewizyjnej.

3. Jesteś autorką nie tylko wierszy, ale również piosenek. Jak się czujesz, gdy słyszysz swoje teksty wykonywane przez piosenkarza?

Do tej pory z moich wierszy powstało kilkanaście piosenek. W czasie promocji ostatniego tomiku, Pan Piotr Rogala "Rogalik", który komponuje muzykę m. in. właśnie do moich tekstów, zaprezentował je, więc była okazja posłuchać. Jeśli chodzi o moje osobiste odczucia, to z pewnością są one pozytywne. Melodia jest swoistym dopełnieniem wiersza, a odbiór poezji śpiewanej jest zupełnie inny. Mam już swoje ulubione piosenki, np. "Lubię to".

4. Twoje wiersze były publikowane nie tylko w miesięcznikach, gazecie, ale także w almanachach „Niezapominajki z polskiej bajki” w 2010 roku. Jakie to uczucie, gdy jesteś doceniana i Twoje wiersze cieszą się swoją popularnością?

To miłe uczucie, gdy potrafi się dotrzeć do serca czytelnika. Sprawić, że ktoś odnajduje w wierszu cząstkę swojej duszy. Chyba to najbardziej mobilizuje mnie do pisania. Niejednokrotnie spotykam się z wyrazami uznania osób, które mój tomik przypadkiem wzięły do ręki i nie znają mnie osobiście. Takie opinie bardzo sobie cenię, bo wydają się obiektywne.

5. Zbliża się magiczny czas Świąt. Czy lubisz pisać nowe wiersze podczas tego właśnie okresu?

Bardzo mało mam w swoim dorobku wierszy dotyczących Świąt Bożego Narodzenia. Mimo tego, że jest to wyjątkowy czas, jakoś nie nastraja mnie do pisania. Być może wynika to z tego, że w ostatnich latach sceneria za oknem nie przypomina Świąt, jakie pamiętam z dzieciństwa. Może w tym roku będą białe?

6. Zadebiutowałaś w 2002 roku na łamach miesięcznika „Dębina”. Czy już wtedy miałaś w planach wydać swój pierwszy tomik?

Prawdę mówiąc nigdy tego nie planowałam. Myślałam raczej o tym, żeby napisać powieść. Nawet coś zaczęłam i powstało kilka rozdziałów, ale to niezwykle czasochłonne przedsięwzięcie i nie wiem, czy kiedykolwiek to skończę. Kiedy Stowarzyszenie zaproponowało mi wydanie pierwszego tomiku wierszy, miałam pewne obawy, ale przyjęłam propozycję. Tak ukazały się "Sny motyla" w 2014 roku. Tomik został odebrany pozytywnie i to był przełom w mojej twórczości, która od tej pory zaczęła nabierać tempa. I tak w 2015 roku ukazały się kolejne: "Zamiast lustra" i "Dotyk chwili", a w 2016 roku "Meandry milczenia". Wszystkie przy wsparciu finansowym Stowarzyszenia.


7. Mieszkasz w małym mieście na Podkarpaciu. Czy nie miałaś w związku z tym obaw, gdy zaczynałaś swoją przygodę z pisaniem?

Nie zastanawiałam się nad tym, ale myślę, że to nie jest najważniejsze. W małych środowiskach, tacy twórcy są potrzebni, by został po nich ślad właśnie tu, gdzie dzień po dniu mija ich życie. Jestem rdzenną krościenianką i cieszę się, że mogę tworzyć wśród tej społeczności.


8. Od zawsze marzyłaś, by tworzyć poezję? A może ten pomysł narodził się nieświadomie?

Nigdy nie sądziłam, że będę pisać wiersze. To, że potrafię, zauważyłam jeszcze w szkole podstawowej, ale w żaden sposób tego nie wykorzystywałam i nie można tego nazwać poezją. Dopiero po latach, już w dorosłym życiu zaczęłam pisać poważniejsze utwory, ale nikt o tym nie wiedział. Do decyzji, by je komukolwiek pokazać, dorastałam latami. Wydaje mi się, że jest to kwestia indywidualna i ten czas jest potrzebny. Nie można niczego przyspieszać. Dopóki nie przełamie się bariery przed "odkryciem duszy", poezja jest niepełna.

9. Jaką porę roku najbardziej lubisz i dlaczego?

Zdecydowanie jesień. Jest piękna i kolorowa. Lubię każde oblicze jesieni. To deszczowe, które smutkiem odbija się o szybę i to mgliste, które snuje się tak, jak moje jesienne myśli. Wtedy zatrzymuję się nad ostatnim motylem, różą w ogrodzie i chcę to wszystko zatrzymać w wierszach. Najwięcej moich wierszy powstaje jesienią, bo ona skłania mnie co roku do analizowania życia. Tego, co wbrew zamierzeniom ulatuje i tego, co jeszcze trwa.

10. Czy jest coś czego się boisz? Coś co sprawia, że na Twoim ciele pojawiają się ciarki?

Miewam różne lęki. Na szczęście panuję nad nimi i nie przybierają charakteru fobii. Boję się np. nietoperzy, kiedy latają mi nad głową. Podobno dzięki echolokacji, świetnie orientują się w przestrzeni i omijają przeszkody, ale zawsze mam wrażenie, że wplątają mi się we włosy.

11. Jak wyobrażasz sobie swoje życie za 10 lat?

Trudno to sobie wyobrazić, bo życie bywa nieprzewidywalne. Los stawia nas w obliczu nowych sytuacji, z którymi musimy sobie poradzić. Spotykamy różnych ludzi i tak naprawdę ciągle uczymy się życia, a to trudniejsze, niż poezja. Nie planuję istotnych zmian w swoim życiu. Chyba mogę powiedzieć, że jestem na swój sposób szczęśliwa. Ale z doświadczenia wiem, że niczego nie można być pewnym.


12. Czy zawsze dążysz do tego, by realizować swoje marzenia? Jaką radę masz dla tych, którzy miewają chwile zwątpienia w realizacji swoich marzeń?

Marzenia są różne. Te łatwiejsze do osiągnięcia i te nierealne. Osobiście wolę te drugie, bo jak na poetkę przystało, lubię "bujać w obłokach" i wierzyć w niemożliwe. Chwile zwątpienia zdarzają się każdemu. Mnie także. Trzeba to przeczekać. Nigdy nie dążę do realizacji za wszelką cenę. Jeśli naprawdę jakaś pasja w nas drzemie, to nie da się jej uśpić. Przypomni o sobie w odpowiednim czasie.

13. Kiedy wkraczasz w Nowy Rok, wkraczasz z nowymi postawieniami?

Nowy Rok zawsze skłania mnie do refleksji. Wspominam sobie wtedy wszystkie ważniejsze wydarzenia minionego okresu. Te dobre i te nienajlepsze. Teoria noworocznych postanowień jest prosta – problem pojawia się, gdy przychodzi pora na praktykę. Same obietnice, to słowa rzucane na wiatr. Czasem coś postanawiam, ale tylko wtedy, gdy mam pewność, że jest to realne i wystarczy mi samozaparcia.


Serdecznie dziękujemy autorce za poświęcony nam czas.

poniedziałek, listopada 21, 2016

"The Story of Doctor Dolittle" Hugh John Lofting

"The Story of Doctor Dolittle" Hugh John Lofting



*Tytuł: "The Story of Doctor Dolittle" (Doktor Dolittle i jego zwierzęta)
*Autor: Hugh John Lofting
*Wydawnictwo: Ze słownikiem
*Rok wydania: 2016
*Ilość stron: 183

*Ocena: 9/10 
*Opis:

Doktor Dolittle i jego zwierzęta autorstwa Hugh Johna Loftinga wydana w 1920r. zaliczana jest do literatury dziecięcej. Głównym bohaterem książki jest tytułowy dr John Dolittle. Lekarz, którego pewnego dnia jego papuga Polinezja, uczy języka zwierząt. Dzięki temu zostaje weterynarzem. Akcja powieści rozgrywa się w pierwszej połowie XIX wieku. Doktor bardzo kocha zwierzęta i surowo przeciwstawia się, gdy są one źle traktowane. Sam posiada złotą rybkę, która mieszka w stawie, króliki w spiżarni, białe myszki w fortepianie, wiewiórki w bieliźniarce i jeża w piwnicy. A ponadto, posiada gołębie, kurczaki, dwie owieczki i wiele innych stworzeń. Jego ulubieńcami są: kaczka Dab-Dab, pies Jip, świnka Geb-Geb, papuga Polinezja i sowa imieniem Tu-Tu. Pewnego dnia doktor otrzymuje informację z Afryki, że małpy potrzebują pomocy.


*Moje odczucia:

Jak wielu z Was uczy się obcego języka? A ilu z Was lubi czytać książki w języku angielskim? Może większość z Was, chętniej by po takie sięgała, tylko boi się, że nie zrozumie wszystkich zawartych słów w książce. Dzięki Wydawnictwu ze słownikiem czytanie to może być dla Was łatwiejsze i przyjemniejsze.

Chyba każdy z Was zna doktora Dolittle i jego przygody ze zwierzętami? Chciałoby się, aby na świecie istnieli wyłącznie tacy weterynarze jak Dolittle, ponieważ mają niesamowite podejście do zwierząt. Zresztą gdybym tylko potrafiła rozmawiać ze zwierzętami jak nasz bohater książki, życie byłoby cudowniejsze. Mogłabym porozmawiać ze swoim psem, kucykiem i każdym napotkanym stworzeniem. Naszego doktora z każdej strony otaczają zwierzęta, którym niesie pomoc. Tylko czy z takim mężczyzną, który rozmawia ze zwierzętami można wytrzymać pod jednym dachem? Czy jego rodzina nie twierdzi, że on oszalał i postradał zmysły?

Wracając jednak do samego pomysłu stworzenia książki wraz ze słownikiem, myślę, że jest to bardzo dobry pomysł, i nie tylko dla tych najmłodszych, ale zarówno i dla starszych.
Na każdej stronie książki znajdujemy na marginesach słownik angielsko-polski, w którym zostają przetłumaczone wyrazy, które zostały wyraźnie zaznaczone poprzez pogrubienie. Dodatkowo na początku książki oraz na końcu znajdujemy kolejny słownik angielsko-polski z innymi wyrazami. Więc jeśli mamy jakiś problem ze zrozumieniem jakiegoś wyrazu, możemy zajrzeć i zrozumieć jego tłumaczenie.

Myślę, że takie książki będą bardziej zachęcać, zwłaszcza młodych czytelników do nauki języka obcego. To doskonały sposób na to, by doskonalić swoje umiejętności obcojęzyczne. Pamiętajmy, że w dzisiejszym czasie, znajomość języków obcych jest podstawą.

The Story of Doctor Dolittle to obowiązkowa pozycja dla każdego miłośnika zwierząt. Dzięki niej, wielu z Was zrozumie, że nie wolno krzywdzić zwierząt, gdyż to nasi przyjaciele. Zawsze trzeba nieść im pomoc i zawsze trzeba umieć ich słuchać, choć dla nas ich mowa nie jest do końca zrozumiała. Zachęcam do czytania po angielsku, gdyż oryginały książek bywają o wiele lepsze niż ich tłumaczenia.




Za możliwość przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję





niedziela, listopada 20, 2016

"Biuro przesyłek niedoręczonych" Natasza Socha

"Biuro przesyłek niedoręczonych" Natasza Socha



*Tytuł: "Biuro przesyłek niedoręczonych"
*Autor: Natasza Socha
*Wydawnictwo: Pascal
*Rok wydania: 2016
*Ilość stron: 302

*Ocena: 10/10
*Opis:



Są listy, których nie można zostawić bez odpowiedzi.

Do Biura Przesyłek Niedoręczonych trafiają listy i paczki, które nigdy nie dotarły do adresatów. Zuzanna zaczyna tam pracować, bo ją samą też prześladuje pewien niewysłany w porę list. Z czasem coraz bardziej intrygują ją tajemnice innych ludzi. Kiedy trafia na listy, których nadawcy od trzydziestu ośmiu lat nie mogą się spotkać, postanawia wziąć sprawy w swoje ręce. Ma czas do Wigilii, potem będzie za późno…

Magiczna opowieść o zagmatwanych ludzkich losach, miłości jak z bajki i nieoczekiwanych konsekwencjach życzliwości.


*Moje odczucia:

"Podobną nijakość ma w sobie cała ta wirtualna i smartfonowa korespondencja. Elektroniczna wymiana myśli jest szybka i sprawna, ale nikomu nie bije przy tym serce. A to czekanie na listonosza... Spóźnia się? A może już był, tylko nikt go nie zauważył? Albo zachorował? Albo po prostu nie miał po co dziś przychodzić... Najpiękniejszy widok to czysta biel koperty łypiąca przez dziurki metalowej skrzynki pocztowej."
Kto z Was lubi tradycyjne listy? A może raczej zapytam: kto z Was jest tradycjonalistą i wysyła listy pisane ręcznie? Ja od zawsze uwielbiałam pisać i otrzymywać takie oto właśnie koperty, w których zawsze ukryta jest jakaś magia. Ta ciągła niepewność, czy dzisiaj listonosz do mnie zawita, czy dzisiaj uraczy mnie jakąś przesyłką, i ten zawód kiedy orientujesz się, że dziś akurat nic dla Ciebie nie ma. W domu niejednokrotnie co jakiś czas siadam, wyciągam pudło w którym znajdują się stare listy i czytam je nie wiadomo który raz z kolei.

No właśnie, a co z przesyłkami, które nigdy nie trafiają do adresatów? Zdarza się, że pomylimy adres, bądź nie znamy kompletnego, a wysyłamy mając nadzieję, że przesyłka trafi do rąk adresata. Chyba każdy z nas chciałby, aby jego przesyłki zawsze zostały doręczane.

Natasza Socha stworzyła powieść niezwykle magiczną, w której da się wyczuć nadchodzącą magię świąt. Kiedy zaczęłam czytać, ani razu nie odłożyłam powieści na bok, dopóki nie dobrnęłam do końca. Urzekła mnie fabuła powieści, i choć być może w rzeczywistym świecie nie jest możliwe, aby po kilku godzinach zakochać się w drugiej osobie, to nie było ważne. Grunt, że bohaterowie nadający przez blisko czterdzieści lat listy wciąż przekonani byli o swej miłości, i każdego roku, w ten jeden jedyny wyznaczony czas wybierali się na spotkanie z ukochaną osobą. Tylko dlaczego przez tyle lat, ani razu się nie spotkali w wyznaczonym miejscu? Czy dane im będzie jeszcze się spotkać? Czy ich listy trafią w końcu w ręce adresata?

Zakochałam się w tej powieści. Bohaterowie stworzeni przez autorkę są jak najbardziej realni, czytając miałam wrażenie, że stoję tuż obok i obserwuję ich każdy ruch. Dobrze, że na świecie znajdują się ludzi gotowi nieść bezinteresownie pomoc. Z całą pewnością, gdybym znalazła się na miejscu naszej bohaterki Zuzanny, również pragnęłabym odnaleźć nadawców tych niedoręczonych listów i sprawić, by w końcu trafiły w odpowiednie miejsce.
Muszę wspomnieć również o Panu Stanisławie, sąsiedzie Zuzanny, który z początku wydawał mi się strasznym chamem i egoistą, jednak z czasem przekonałam się, że to dobry człowiek, który wiele robił dla dzieci.
"Lubił dzieci, bo były szczere. Nie nosiły masek, nie pluły jadem, nie udawały kogoś innego. Były sobą, często dźwigając nie tylko tornister do szkoły, ale także wszystkie domowe problemy. Zdejmował im je z barków za pomocą bajek, w których udowadniał, że dzieciństwo to najpiękniejszy okres w całym życiu. I nic nie powinno tego zepsuć."
W dzisiejszym świecie, może mniej zdarza się, że przesyłki nie są doręczane do adresatów z powodu braku kompletnego czy też właściwego adresu. Dzisiaj w główniej mierze przyczyną niedoręczenia listów stają się placówki pocztowe. Niejednokrotnie ogarniała mnie furia, kiedy przyjaciółka pisała iż nie otrzymała mojego listu, bądź ja nie otrzymałam tego, który ona wysłała do mnie. Szkoda, że w takich placówkach pracują czasem ludzie nieuczciwi. Co im po przesyłce, która nie jest zaadresowana do nich? Mają satysfakcję, iż zrobią przykrość adresatowi, który być może czeka na ważną wiadomość?

Dzięki tej lekturze, zrozumiałam, że z chęcią sama mogłabym pracować w takim biurze, gdyż praca ta przynosiłaby mi radość i satysfakcję, gdyby udało mi się takie przesyłki doręczać adresatom do których nie trafiły. Oj, rozmarzyłam się przez tą lekturę, która sprawiła mi wiele radości i utrzymała w przekonaniu, iż zawsze będę kontynuowała tradycyjną formę pisania oraz starała się nią zarażać wszystkich w koło.

Biuro przesyłek niedoręczonych to powieść, która niejednokrotnie wzruszy nas do łez, ale i wywoła uśmiech na naszych ustach. Pokaże nam jak bardzo ludzkie losy potrafią być zagmatwane i, że ludzka życzliwość zawsze odpłaca dobrem. Dlatego nieśmy pomoc, ale niech ta pomoc będzie bezinteresowna, gdyż nie ma lepszej zapłaty za nasz trud i wysiłek, niż uśmiech drugiej osoby. Ostrzegam! Z każdą kolejną przeczytaną książką autorki, apetyt na więcej będzie wciąż wzrastał.

Z czystym sumieniem polecam tę książkę! Obok niej nie da się przejść obojętnie.


Za możliwość przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję autorce oraz


sobota, listopada 19, 2016

"Horyzont umysłu" Thomas Arnold

"Horyzont umysłu" Thomas Arnold



*Tytuł: "Horyzont umysłu"
*Autor: Thomas Arnold
*Wydawnictwo: Agencja Reklamowo-Wydawnicza Vectra
*Rok wydania: 2016
*Ilość stron: 411

*Ocena: 9/10
*Opis:




Znany prawnik i jego żona trafiają do szpitala po poważnym wypadku samochodowym. Następnego dnia kobieta zaczyna się dziwnie zachowywać – jest przekonana, że kogoś potrąciła. Z kolei świadkowie zdarzenia są pewni, że Culberthowie uderzyli w zwierzę. Potwierdzają to oględziny samochodu, podczas których technicy nie znajdują śladów krwi należących do człowieka.
Szybko wychodzi na jaw, że Alice Culberth leczyła się psychiatrycznie w prywatnej klinice z powodu tragicznego wydarzenia sprzed trzech lat. Detektyw David Ross z wydziału zabójstw w Cleveland próbuje skontaktować się z jej terapeutą, jednak ten nie odbiera telefonów.
Sprawa szybko nabiera rozpędu, gdy dwa dni później, w tym samym rejonie, w którym doszło do wypadku, przypadkowy chłopak natrafia na zwłoki młodej kobiety. Policja odkrywa związek pomiędzy Alice Culberth a ofiarą. Związek, który rzuca na śledztwo zupełnie nowe światło.


*Moje odczucia:

 Przede wszystkim muszę zacząć od tego, że Arnold to pisarz mieszkający w mojej rodzinnej miejscowości (Rydułtowy), a to moja pierwsza styczność z jego książką - aż wstyd przyznać. Ale mam nadzieję, że nie ostatnia.

Muszę przyznać, że okładka jest niesamowita, nadaje książce charakter i po części sprawia, że na moim ciele pojawiają się ciarki. Mogę więc śmiało powiedzieć, że oddaje ona całkowitą treść książki. Skupia uwagę na oku i sprawia, że mamy ochotę w ciemno sięgnąć po tę pozycję.

Czego możemy spodziewać się po thrillerze medycznym? Jak sama nazwa wskazuje, duża część akcji rozgrywa się wśród medycyny. Niejednokrotnie poleje się krew, detektywi oraz policjanci będą wciąż stawiani przed nowymi faktami, a my wspólnie z nimi będziemy starali się rozwikłać tę zagadkę. Czy uda nam się to zrobić przed zakończeniem powieści? Z ręką na sercu mówię Wam, że nie macie czego się obawiać, gdyż odpowiedź brzmi nie! Nie ma szans, byście rozwikłali ją szybciej, niż bohaterowie. Autor umiejętnie wprowadza wiele zamętu, sprawia, iż nie możemy odnaleźć horyzontu naszego umysłu. Kiedy wydaje nam się, że już rozwikłaliśmy zagadkę, pojawia się nowy trop, który kompletnie nas wybija z rytmu i znów wracamy do punktu wyjścia.
"Impuls elektromagnetyczny prawdopodobnie je usmażył, ale co pan zyskał, to pana. [...] Od tego momentu byliśmy w stanie dowolnie modyfikować pana zachowanie, oczywiście w pewnych granicach. Ja nazywam to przesuwaniem horyzontu umysłu. W każdej chwili mogliśmy zaserwować panu nasze nowe cudo w przeróżnych dawkach w zależności od zachodzącej potrzeby."
Czy ktoś kiedyś w życiu traktował Was jak króliki doświadczalne? To przykre, że na świecie są ludzkie, którzy takich rzeczy się dopuszczają. W tej książce zobaczymy jak czasem znajdą się "czarne owce" w branży, które bez skrupułów przeprowadzają nielegalne doświadczenia na ludziach, których losem w ogóle się nie przejmują. Nie ważne czy wyjdą z tego cało, czy też nie. Grunt, że będą mieli jakieś postępy w badaniach. Osobiście sama najchętniej bym takie osoby poddała ich własnym badaniom, by poczuli to, co czuły niewinne osoby. Prawda jest taka, że i w obecnym świecie pojawiają się takie badania. Najczęściej są jednak stosowane na bezbronnych zwierzętach, które tak samo jak my pragną żyć, a nie służyć jako króliki doświadczalne.

Thomas Arnold choć jest młodym pisarzem, to stworzył książkę, która jest dopracowana w każdym szczególe. Fabuła zaskakuje nas na każdym kroku, ale o to właśnie chodzi, by książka nie była przewidywalna, nie nudziła się czytelnikowi, tylko by sprawiała, iż nasze umysły nie chciały jej odłożyć ani na moment.
"Bo po co przesuwać horyzont, jeżeli może pozostać tam, gdzie jest?"
Horyzont umysłu to powieść, która sprawi iż każdy zakamarek naszego umysłu zacznie pracować na najwyższych obrotach, pragnąc dociec, kto jest winny tym wszystkim wypadkom z którymi się spotkamy podczas lektury. Fabuła nas nie zawiedzie, bohaterowie są tak różnorodni, że z całą pewnością nie będziemy mieli czasu się nudzić. W tej książce wszystko jest doprecyzowane do ostatniego cala. Widać, że autor wykonał kawał dobrej pracy. Z całą pewnością wybija się spośród wielu pisarzy. Ten dreszczowiec wywołuje ciarki na ciele. To chce się czytać. Czekam na kolejne powieści spod pióra autora.

Gwarantuję Wam, że możecie brać lekturę w ciemno i na pewno się nie rozczarujecie. Polecam.  




Za możliwość przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję autorowi.




wtorek, listopada 15, 2016

Wywiad z N.Coori

Wywiad z N.Coori


Nastał zimowy czas, który czytelnicy chętnie spędzają z kubkiem gorącej czekolady, dobrą książką w ręku i kocem na nogach. A tymczasem wspólnie z Claudią z Zaczytanej zapraszamy na chwilę oderwania się od książki i zapoznania się z naszym wywiadem przeprowadzonym z autorką N.Coori.





1. Jesteś młodą autorką, młodą matką i mężatką. Jak godzisz życie rodzinne i tworzenie nowej książki?

Nie ukrywam, lekko nie jest… Rzadko się zdarza, abym w ciągu dnia mogła w ciszy i przysłowiowym spokoju, usiąść do pisania. Kiedy już mój synek i małżonek, pójdą spać wtedy z czystym sumieniem siadam i pisze… Najgorzej jest wówczas, kiedy wena dopadnie, a zegarek wskazuje piątą rano. Za wesoło już wtedy nie jest :D

2. Idą święta, czas pełen refleksji i radości. Jak spędzasz święta? Udaje Ci się pisać wtedy coś?

Święta spędzam w rok w rok u rodziców, w rodzinnej miejscowości. O nie!! Nie tykam wtedy laptopa!!! Święta to czas dla najbliższych i staram się poświęcać całkowicie świątecznemu nastrojowi i pobyć z rodzicami, siostrą, ciotkami J

 3. Jesteś w trakcie pisania najnowszej powieści. Zdradzisz nam o czym będzie?
Oczywiście, z miłą chęcią. Kończę teraz poprawki do „Miłości do starszego”, która niedługo zostanie wydana. Opowiada ona, o losach Amandy zakochanej w dwóch braciach… Będzie to emocjonalna książka, która mam nadzieje zapadnie w pamięci.
4. Zadebiutowałaś w październiku 2015 roku swoją książką „Zaryzykuję dla ciebie” i praktycznie od razu Twoja książka znalazła swoich czytelników oraz swoją popularność. Cieszysz się, że tak szybko czytelnicy polubili N.Coori?
Miałam obawy, chyba jak każdy debiutant, teraz także mam. Boję się, że książka, w którą wsadziłam całe serce i swój wolny czas, zostanie niedoceniona. To autora boli najbardziej. Niestety dużo jest pozycji w światku literatury, które mimo dobrego warsztatu, historii i języka, przemyka niezauważonym. Chociaż taka książka powinna znaleźć się na listach bestselerów. Wina wtedy nie jest po stronie autora, ale po stronie wydawnictwa, które nie robi nic, aby promować książkę. Nie ukrywam, że w moim przypadku było podobnie. Gdyby nie pomoc dziewczyn z bloga, który objął mnie patronem, nikt by się o mnie nie dowiedział. I to jest smutna prawda, tego trudnego kawałka chleba.

5. Dlaczego właściwie N.Coori? Co spowodowało, że nie wydajesz pod swoim nazwiskiem?

N – od Nicola, mojego ulubionego damskiego imienia. Coori od przezwiska z dzieciństwa, które nadal jest mi bliskie.
Dlaczego nie wydaję pod swoim nazwiskiem, to proste pytanie, nie chcę powiązywać swojego życia osobistego z tym co pisze. Niektórzy mogliby doszukać wielu cech wspólnych z moimi bohaterkami i tego chciałam sobie i moim bliskim zaoszczędzić. 1

6. Nie będziemy pewnie mało oryginalne, jeśli zapytamy jak zaczęłaś pisać swoją pierwszą książkę?

W czasie ciąży i tak naprawdę w przypływie chwili. Od jakiegoś czasu czytałam opowiadania na pewnej stronce i niektóre były tak beznadziejnie napisane, że postanowiłam udowodnić sobie (przede wszystkim sobie) że mogę napisać lepiej i opowiadanie będzie czytane. I faktycznie po opublikowaniu pierwszego rozdziału „Miłości do starszego” zyskałam wierne grono i około dziewięciu tysięcy wejść na rozdział. 

7.
Masz w domu małego urwiska. Jak przy małym dziecku znajdujesz czas na pisanie i czytanie książek?

Śmiech… Czytanie idzie mi sprawniej, bo dziecko nie pcha swoich malutkich rączek w książki. Z laptopem jest trudniej. Leoś jak tylko zobaczy, że próbuje zalogować się do komputera to jest momentalne „Ciem Toy story” i koniec, końców jest taki, że mu ulegam J Teraz jest zdecydowanie lepiej, bo zaczął chodzić do przedszkola i mogę to robić bez obaw, o natychmiastowe odebranie urządzenia.

8. „[…]  nigdy nie lekceważmy czasu, jaki został nam ofiarowany, bo nie wiadomo, w której sekundzie życia wszystko wywróci się do góry nogami” – to cytat z Twojej książki. Co jednak zrobić, jeśli w naszym życiu wszystko wywraca się właśnie do góry nogami?

Walczyć. Przede wszystkim walczyć i pokazać życiu, że nic nie jest w stanie Cię złamać. Dopóki trwa walka, jest zwycięstwo. Tylko nieobecni tracą, więc najgorzej się poddać…

9. Jakie są Twoje wymarzone wakacje na które z chęcią byś się wybrała?

Dominikana… Tylko ja, plaża, turkusowe morze i mąż leżący na leżaku obok…

10. Czy pojawiła się w Twoim życiu książka, która odmieniła Twoje życie? Jeśli tak, jaka i dlaczego?

Promyczek… Książka ta pomogła mi zrozumieć… W mojej obecnej sytuacji, była dla mnie najcenniejsza lekcją. Dzięki Katy, zrozumiałam, że choroba nie wybiera. Rak może dosięgnąć każdej osoby. Złej, dobrej, majętnej czy biedniej. Najważniejsze jest mieć wsparcie w rodzinie, przyjaciołach, wtedy łatwiej przechodzi się przez najgorszy okres.

11. Czym zajmujesz się prócz pisania książek?

Pracą dwadzieścia cztery godziny na dobę, byciem pełnoetatową matka i żoną.

12. Czy uważasz, że Twoje życie już zawsze będzie toczyło się wokół tworzenia powieści?

Nigdy nie mogę być niczego pewna, ale wierze, że kiedyś będę mogła żyć z pisania książek i robić to co kocham najbardziej czyli – komplikować życie swoim bohaterom J

13. Czy jest coś, co chciałabyś zmienić w swoim życiu?

Może tylko jedną rzecz, ale niestety nie posiadam magicznego przycisku cofnięcia czasu. Gdybym taki miała, bardziej naciskałabym na rodziców, aby się badali…



Serdecznie dziękujemy autorce za poświęcony nam czas.



piątek, listopada 11, 2016

"Ścieżki przeszłości" Edyta Kowalska

"Ścieżki przeszłości" Edyta Kowalska



*Tytuł: "Ścieżki przeszłości"
*Autor: Edyta Kowalska
*Wydawnictwo: Poligraf
*Rok wydania: 2016
*Ilość stron: 178


*Ocena: 9/10
*Opis:

Weronka ma trzynaście lat, kiedy wybucha II wojna światowa. Jej życie diametralnie się zmienia, gdy pewnej nocy pod dom dziewczyny przyjeżdżają niemieccy żołnierze. Od tej chwili Weronka musi stawić czoła przeciwnościom losu. Ponad siedemdziesiąt lat później jej wnuczka otrzymuje list z Danii. Co takiego wydarzyło się w życiu Weronki" Czy Julia pozna tajemnice swojej babci" "Ścieżki przeszłości" to opowieść o tym, jak kruche i złudne potrafi być szczęście oraz o tym, że przeszłość zatacza kręgi, z którymi wcześniej czy później musimy się zmierzyć.

*Moje odczucia:

Dzisiaj przedstawiam Wam kontynuację losów bohaterów Ścieżek życia. Po raz kolejny Edyta Kowalska zachwyca mnie swoją powieścią, która ujmuje za serce i niejednokrotnie wzrusza. Muszę przyznać, że czytając tę książkę na myśl przyszła mi moja babcia. Podobnie jak Weronka, będąc młodą dziewczynką, podczas II wojny światowej utraciła rodziców. Od tego czasu musiała radzić sobie sama, stawiając czoło przeciwnością losów. Z naszą Weronką było podobnie. Szczęście jej nie sprzyjało, wręcz przeciwnie wciąż stawiało ją w cierpieniu i bólu.
"Czasem nam się wydaje, że życie nie ma sensu, straciło blask i jasność. I wtedy nagle gdzieś w oddali pojawia się nikły promyk światła. Pamiętaj, kiedy go zobaczysz, musisz iść do niego, żeby nie zgasł."
Życie ludzkie jest nieprzewidywalne, od przeszłości jednak nie można uciec. Można o niej starać się zapomnąć, a ona mimo wszystko zawsze do nas powraca. Jednak czy życie naszych przodków, nie powinno nas interesować? Czy Wy nie jesteście ciekawi jakie tajemnice skrywały się w Waszych rodzinach? Mnie osobiście ciekawi dawniejsze życie przodków, których nie miałam okazji poznać, gdyż nie było mnie jeszcze w tym czasie na świecie.
"Życie nauczyło mnie pokory. Chcę się cieszyć tym, co mam, tym, co mamy. Nie chcę myśleć, co będzie kiedyś. Ważne jest to, co teraz."
Julka to wnuczka Weronki, która po wielu latach otrzymuje list z Danii, dzięki któremu ma się dowiedzieć czegoś o swojej babci. Co uda jej się odkryć? Czy pozna przeszłość swojej babci?


Ścieżki przeszłości to niezwykle sentymentalna podróż, podczas której doświadczymy wielu chwil zadumy i refleksji. Czytając odczuwałam smutek Weronki, tego przez co musiała przejść i czego doświadczyła podczas swojego życia. Bywały momenty, że ściskało mi serce z żalu. Ewidentnie odczuwałam ogrom cierpienia zawarty w książce, który dogłębnie porusza czytelnika. Dzięki tej książce przystaniecie, a wyobraźnia uruchomi ciąg wspomnień związanych z Waszym pokoleniem. Gorąco polecam!
"-Ścieżki przeszłości czasem zataczają kręgi, z którymi wcześniej czy później musisz się zmierzyć- [...] - Kiedy już stawisz im czoło i zrozumiesz je, łatwiej będzie ruszyć w dalszą drogę."



Za możliwość przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję autorce. 
 


czwartek, listopada 10, 2016

ZAPOWIEDŹ "Z rok o tej porze" Monika Sawicka

ZAPOWIEDŹ "Z rok o tej porze" Monika Sawicka


"Za rok o tej porze"  Monika Sawicka




PREMIERA: 22 listopada


Książki Moniki Sawickiej są jak spotkania z dobrą przyjaciółką, która wysłucha, pocieszy, przyniesie otuchę
i pomoże ponieść największe nawet ciężary.

Za rok o tej porze to ponowne spotkanie z Kornelią z Dobrze, że jesteś. Jeśli myśleliście, że jej problemy się skończyły, że już nic złego nie może jej spotkać, myliliście się.
Poprzeczka idzie w górę, a problemy się mnożą. Na jaw wychodzą mroczne tajemnice z głębokiej przeszłości, a bohaterów opanowuje psychoza strachu. Przeszłość staje oko w oko z teraźniejszością. To tak, jakby Pan Bóg mówił: „Sprawdzam, ile jesteś w stanie znieść i jakim człowiekiem możesz się stać”.
Ale ta historia to próba sił także dla Czytelnika − co wie o wybaczaniu i o sobie samym, jak daleko sięga Jego wyobraźnia, czy walczyłby o miłość i o siebie tak jak Kornelia?

Więcej informacji znajdziesz klikając TUTAJ.






Jest mi niezmiernie miło poinformować, iż mój blog objął książkę patronatem medialnym.

niedziela, listopada 06, 2016

"Współczesna bogini. Jak wiara w siebie może zmienić wszystko" Roxana Bowgen

"Współczesna bogini. Jak wiara w siebie może zmienić wszystko" Roxana Bowgen






*Tytuł: "Współczesna bogini. Jak wiara w siebie może zmienić wszystko"
*Autor: Roxana Bowgen
*Wydawnictwo: Kobiece
*Rok wydania: 2016
*Ilość stron: 307


*Ocena: 7/10
*Opis:


Czy masz poczucie, że życie wymyka Ci się spod kontroli?

Czy nieraz nachodzą Cię myśli, że mogłaś inaczej nim pokierować?

Czy masz wrażenie, że problemów przybywa, a Ty nie wiesz, jak sobie z nimi poradzić?

Jeśli odpowiedziałaś twierdząco na choćby jedno z tych pytań, to znaczy, że najwyższa pora, by wziąć się w garść i wyzwolić głęboko skrywane pokłady energii, dzięki którym nabierzesz chęci do życia pełną piersią. Jeszcze nie wszystko stracone!

Życie Roxany Bowgen było pełne paradoksów. Wychowała się w Peru, dorastała w Beverly Hills, a obecnie mieszka w Connecticut. To zapalona podróżniczka, która zwiedziła pół świata. Kiedy przyjechała do Stanów Zjednoczonych, nie znała języka angielskiego, a mimo to poradziła sobie jak mało kto. Zajmowała się handlem, pośredniczyła w obrocie nieruchomościami, organizowała programy pomocy dla krajów Trzeciego Świata. Za każdym razem, gdy życie stawiało ją w trudnej sytuacji, nigdy nie bała się zacząć od nowa, dlatego sama często porównuje się do kwiatu agapantu, zwanego też lilią afrykańską, rośliny, która przy odrobinie pielęgnacji jest w stanie zakwitnąć dosłownie wszędzie.

We Współczesnej bogini Roxana Bowgen wykorzystuje własne doświadczenia, by zachęcić kobiety takie jak Ty do poszerzania horyzontów, zdobycia się na odwagę i cieszenia się pełnią życia. Książkę miejscami czyta się jak ekscytujący memoir, a jej przesłanie inspiruje nas do tego, by nie dać się pokonać problemom i w pełni wykorzystać drzemiący w nas potencjał.

*Moje odczucia:


Muszę przyznać, że początek książki ogromnie mnie nudził i już miałam ochotę odłożyć książkę na półkę, ale coś mnie przed tym jednak powstrzymało. I dobrze, bo z każdą kolejną stroną, książka zyskała w moich oczach.

Od razu zaznaczę, że książka nie należy do lekkich i łatwych lektur, jednak potrafi wyzwolić u czytelnika mnóstwo optymizmu oraz ogromne pokłady energii.

Książka ta po części jest biografią autorki, a po części poradnikiem, który uczy nas jak zmienić nasze spojrzenie na świat.
"Jednego jestem pewna: tworzymy nasze życie, dokonując określonych wyborów, które albo pozwalają nam wzrastać, albo doprowadzają do stagnacji. Ponieważ wielokrotnie doświadczałam tej prawdy, postanowiłam, że będę pomagać innym w jej poznaniu i zrozumieniu. Dlatego właśnie napisałam tę książkę."
Roxanie w życiu brakowało poczucia stabilizacji, ze względu na ciągłe przeprowadzki, nie miała łatwego życia. Bywały dni lepsze i gorsze. Mimo wszystko, zawsze znajdywała w sobie siłę, by wyjść z każdej sytuacji z podniesioną głową. Czasem znosiła to co niosło jej życie, tylko dzięki obcym i życzliwym ludziom. Pracowała charytatywnie, co sprawiało jej ogromną radość. Ze wszystkiego co ją spotykało, potrafiła wyciągnąć wnioski. Bywało, że uczyła się na własnych błędach.
"To, co ujrzałam, przechodzi ludzkie pojęcie. Przede wszystkim uciekinierów nie odgradzało od wrogów nic z wyjątkiem kilku marnych żywopłotów. Żadnych bram, murów ani płotów chroniących ich przed nadchodzącą śmiercią. Ich jedyną obroną była odwaga tego wielkiego bohatera, mężczyzny, którego, mam nadzieję, kiedyś poznam."
Autorka w swojej książce wypowiada się bezpośrednio do nas. Nie narzuca nam swojego zdania, jednak pozwala wszystko przemyśleć. Każdy rozdział kończy się pytaniami skierowanymi do nas, które mają na celu pozwolić lepiej zrozumieć nam przytoczony tekst i zastanowić się nad samym sobą.
Jak reagowałeś w sytuacjach, gdy ktoś się z ciebie śmiał w dzieciństwie?
Co robisz, żeby nadać swojemu życiu znaczenie i cel?
Jak sądzisz, co jest najcenniejszym darem, który mógłbyś wręczyć bezdomnemu?
 Życie nie zawsze jest dla nas łaskawe. Zdarza się, że nie wszystko idzie po naszej myśli. Najważniejsze jednak jest to, aby zawsze umieć znaleźć pozytywną stronę tego, co nas spotyka. Droga do szczęścia nie zawsze jest prosta, zazwyczaj wiedzie wyboistymi ścieżkami. Roxana przedstawiła nam swoją drogę ku szczęściu. Teraz czas zastanowić się nad swoją własną.

Współczesna bogini to powieść, dzięki, której inaczej spojrzymy na świat, otaczających nas ludzi i otoczenie. Zobaczymy, że zawsze można żyć inaczej. Nauczymy się dostrzegać i doceniać to, na co wcześniej byśmy nie zwrócili uwagi. To książka, która pozwala przystanąć, przemyśleć swoje życie i spojrzeć w głąb siebie.




Za możliwość przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję




 
 

 

Copyright © 2016 Czytaninka , Blogger