piątek, lipca 31, 2020

Autorzy o zwierzętach - Daria Rajda

Autorzy o zwierzętach - Daria Rajda


Daria Rajda - Absolwentka Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach na Wydziale Pedagogiki i Psychologii. Ukończyła licencjat z surdopedagogiki oraz studia magisterskie na kierunku pedagogika opiekuńczo-wychowawcza. Poza pisaniem, w jej życiu istotne miejsce zajmuje miłość do zwierząt oraz zainteresowanie kulturą i językiem hiszpańskim.


1. Czy wyobraża Pani sobie życie bez zwierząt? 

Nie ma takiej opcji! Zwierzaki to najlepsza i najpiękniejsza rzecz, jaką świat stworzył. 

2. Ile zwierząt miała Pani w swoim życiu?

Było ich sporo. Nawet przewinęła się wśród nich jaszczurka i winniczki, których nazwoziłam babci na wieś. Do dziś nie wiem czym babcia im groziła, bo od wielu lat żyją sobie z przodu domu i nigdy nie wybrały się na jej ogród :) 

3. Zwierzę jest dla mnie…

Członkiem rodziny, przyjacielem i antydepresantem z najlepszej jakości „pluszu”.

4. Ludzie często uważają, że zwierzęta nie mają duszy. A jakie jest Pani zdanie na ten temat?

Moja Nessi jest już wiekowa jak na Labradorkę i ostatnio coraz częściej zastanawiam się w kwestii tego tematu. Z całych sił wierzę, że mają duszę... mam nadzieję, że tak jest. Inaczej złamie mi to serce.



5. Co sądzi Pani o Fundacjach ratujących zwierzęta?

Takie miejsca są szczególnie potrzebne. Czasami myślę, że człowiekowi prędzej ktoś pomoże, a zwierzak częściej pozostawiony jest sam sobie. Popieram fundacje ratujące zwierzęta i raz w roku staram się je wspierać. 

6. Załóżmy, że jest Pani świadkiem sytuacji, w której ktoś krzywdzi zwierzę. Jak Pani reaguje?

Lepiej abym tego nie widziała, bo ja za bardzo nerwowy ludź jestem :). 

7. Pani ulubione zwierzę to?

Na pierwszym miejscu moja Nessi. Kocham też konie i… wszelkiego rodzaju gady Xd :) 

8. Jakie zwierzę według Pani byłoby najlepszym bohaterem książki?

Książka to takie miejsce, w którym wszystko może się zdarzyć. Każde zwierze moim zdaniem mogłoby być świetnym bohaterem, a im mniej przewidywalny – tym ciekawiej! 

9. Mówią, że pies to najlepszy przyjaciel człowieka. Ja zgadzam się z tym w 100 %, a Pani?

Codziennie doświadczam przyjaźni mojego psa. Nie wiem jak ona to robi, ale doskonale wie, kiedy jestem smutna lub zła i zawsze stara się mnie pocieszyć na różne sposoby. To jest takie słodkie :). 

10. Jakie zwierzę według Pani jest najbardziej fotogeniczne i dlaczego?

Hm.. może kot? Zawsze fascynowało mnie jak to zwierze potrafi przechodzić swoją mimiką ze słodziaka do wyrafinowanego mordercy. Taki wszechstronnie uzdolniony model to skarb w świecie modelingu.  


Serdecznie dziękuję Autorce za poświęcony mi czas.






środa, lipca 29, 2020

Debiut na miarę - D.B. Foryś

Debiut na miarę - D.B. Foryś


1. Tytuł: magister :) Ha, ha, ha. Podwójny!
A tak na serio: Tylko żywi mogą umrzeć.

2. Rok wydania: 2018 (pierwsze wydanie), 2019 (reedycja).

3. Gatunek.
Paranormalne fantasy z elementami romansu, erotyki, komedii i horroru.

4. Jaki był impuls do stworzenia tej pierwszej historii?

Seria powieści „Szeptem”. Czytałam wszystkie tomy ciurkiem, jeden po drugim. Nie mogłam się oderwać! Jednak zakończenie tak mnie zawiodło, że gdybym nie czytała na czytniku, rzuciłabym książką w kąt. Pomyślałam sobie wtedy: „a może by tak spróbować napisać coś własnego? Przecież to nie może być jakieś bardzo trudne. Na pewno stworzyłabym lepsze zakończenie!”.
Cóż, napisać – napisałam, ale czy to faktycznie takie proste, opracować i przelać na papier genialne zakończenie? ZDECYDOWANIE NIE!

5. Czas pisania książki?

Mniej więcej dziesięć, jedenaście miesięcy. Musiała dojrzeć. Ja zresztą też :)

6. Bohater najbliższy Pani sercu?

Hmm, chyba Tessa, główna bohaterka. Ma wiele ze mnie (chociaż ja akurat nie biegam po nocach ze sztyletem w dłoni. JESZCZE!). Charakterki mamy podobne.

7. Pierwszy czytelnik?

Ciężko wskazać jednego. Pierwsze rozdziały publikowałam na wattpad.com i jakoś od razu dużo ludzi się pojawiło. Nie kojarzę jednego szczególnego, który mocno wbiłby mi się w pamięć. Za to kojarzę pierwszą osobę, która zwróciła mi uwagę, że istnieje coś takiego jak interpunkcja – pozdrawiam Olę! Nauczyła mnie więcej w tydzień niż wszystkie lata szkoły razem wzięte.

8. Czy był stres przed reakcją czytelników?

Nie. Mnie nie stresują takie rzeczy. Była za to ekscytacja.

9. Czy uważa Pani swój debiut za udany?

Tak. Może nie sprzedał się w tysiącach egzemplarzy, ale zebrał dobre opinie, niektóre aż świetne wręcz. Ja byłam zadowolona :)

10. Czy debiut doczekał się II wydania?

Tak, a właściwie reedycji. Stawiając pierwsze kroki w wydawniczym świecie, nie wiedziałam do końca, co z czym się je. Trafiłam na Wydawnictwo e-bookowo, które zainteresowało się publikacją, więc zaryzykowałam. Nie żałuję. Potem poznałam niesamowitych ludzi z Wydawnictwa NieZwykłe i dalej wszystko jakoś samo się potoczyło. Wierzę, że właśnie tak miało być.




Serdecznie dziękuję Autorce za poświęcony mi czas.


wtorek, lipca 28, 2020

"Daj nam jeszcze szansę" Sylwia Trojanowska [PRZEDPREMIEROWO]

"Daj nam jeszcze szansę" Sylwia Trojanowska [PRZEDPREMIEROWO]


TYTUŁ  "Daj nam jeszcze szansę"


CYKL Dobre chwile (tom 2)

 

AUTOR Sylwia Trojanowska

 

DATA PREMIERY 29.07.2020

 

WYDAWNICTWO  Czwarta Strona

 

ILOŚĆ STRON 373

 

 

 

 

OCENA  6/6

 

OPIS




 

 

Zwyczajny dzień, trzy osoby i jedna chwila, która zmieni ich życie na zawsze.

Kamila to niezależna kobieta, która mimo życiowych trudności nie rezygnuje z kariery. Chciałaby zapomnieć o pewnym mężczyźnie, ale nie potrafi wymazać go z pamięci.

Olgierd marzył o samodzielności i pracy według własnych zasad. Przejął jednak firmę ojca, założył rodzinę, a teraz stara się pogodzić obowiązki męża, ojca i biznesmena.

Marta popełniła jeden błąd, przez który zniszczyła swoje małżeństwo. Nie oczekiwała, że jeszcze będzie szczęśliwa i znów się zakocha.

Kamila, Olgierd i Marta będą musieli podjąć decyzje, które wpłyną na przyszłość najważniejszych dla nich osób. Czy znajdą dość sił, aby poradzić sobie z trudnościami i naprawić błędy przeszłości? Sylwia Trojanowska tworzy przejmujące historie, których długo nie zapomnicie.




MOJE ODCZUCIA

 

To, co dobre, dzieje się teraz. Nie wczoraj ani nie jutro, ale teraz.

Ci, którzy mnie znają zapewne wiedzą jak bardzo uwielbiam powieści Sylwii Trojanowskiej. Uwielbiam je za to, że są pisane samym życiem, traktują o problemach, które dzieją się gdzieś tuż obok nas, a przez to stają się takie rzeczywiste. Do tego przedstawieni bohaterowie są stworzeni z krwi i kości, a możliwość śledzenia ich losów jest dla mnie czystą przyjemnością. I nie myślcie sobie, że ich losy zawsze są łatwe, gdyż autorka umiejętnie lawiruje ich życiem, przynosząc zarówno im, jak i nam chwile radości i smutku. Ale to bohaterowie z którymi w pewnym stopniu może utożsamić się każdy z nas.

Tym razem zagłębiamy się w historię Olgierda, Kamili oraz Marty. Żadna z tych postaci nie jest ze sobą powiązana, choć na końcu wszyscy się spotkają, tak jak to było w przypadku bohaterów z pierwszego tomu.

Olgierd po śmierci swojego ojca przejmuje jego firmę, chociaż nigdy wcześniej nie miał tego w planach. …

Kamila to kobieta, która wie, czego chce od życia i nie wypowiada zbędnych słów. Umie postawić na swoim nawet w obliczu trudnych dla niej wydarzeń.

Marta to kobieta, która pomimo rozwodu ze swoim mężem, nadal utrzymuje dobre stosunki z byłą teściową, czuje się dobrze w jej towarzystwie. Układa sobie ponownie życie u boku Marka.

Czasami musisz coś stracić, abyś zrozumiał, jak wiele posiadasz.

W małżeństwie, czy też w związkach różnie się układa, czasem stajemy się tak pochłonięci wyścigiem za karierą i zdobywaniem pieniędzmi, że tak naprawdę zapominamy czym jest miłość i jak powinna wyglądać. Nie w każdym małżeństwie układa się kolorowo, i czasem rozwód wydaje się najlepszym wyjściem dla obu połówek. Nie warto się męczyć, nie warto udawać kogoś kim się nie jest. I właśnie w tej książce spotkamy takie trudne relacje. Relacje, które mają również swoje miejsce w realnym życiu wielu z nas. Czasem zapominamy czym jest czułość, okazywanie sobie wzajemnej sympatii, zapominamy, że to właśnie druga osoba z którą dzielimy życie powinna być najważniejsza. Życie, jak wiadomo, pisze dla nas własne scenariusze, nie zawsze toczą się one według naszych założeń. Dlatego powinniśmy umieć cieszyć się każdą chwilą jaka nam jest dana.

W swojej książce Sylwia przedstawia nam również oczekiwanie na nowego członka rodziny, jak i sam poród. I choć matką jeszcze nie jestem, to myślę, że w pełni udało jej się opisać sam poród i towarzyszące temu emocje. Z opowiadań innych kobiet niejednokrotnie słyszałam, że poród jest pełen bólu, złości na „cały świat”, ale kiedy w końcu dostajesz swojego małego potomka na ręce, zapominasz o tym wszystkim, a ból znika w mgnieniu oka. To musi być piękne doświadczenie.

Ta powieść pokazuje nam również zmaganie się z odejściem bliskich nam osób. Niestety, taka jest kolej życia, coś się zaczyna i coś się kończy. Strata kogoś nam bliskiego zawsze jest bolesnym doświadczeniem. I tutaj mówią, że to czas leczy rany, ale ja myślę, że on tylko pozwala nam się oswoić z myślą, że tego bliskiego już z nami tutaj na ziemi nie ma.

Autorka w swojej powieści każdemu z bohaterów poświęca kilka rozdziałów. Poznajemy ich przed „tamtym dniem”, który dużo u nich w życiu zmienia. Podoba mi się taki zabieg w książce. Umiejętne dawkowanie emocji, weszło Sylwii w krew. Czytając wprost nie możemy oderwać się od książki. Kiedy czytałam Daj nam jeszcze szansę czułam się, jakbym w każdym momencie była tuż obok bohaterów i obserwowała to wszystko z bliska, lubię taki stan. Stan, w którym zapominam o całym otaczającym mnie świecie, by na dobre przenieść się w ten literacki. Historie zawarte w tej książce są napisane samym życiem, dlatego tak bardzo stają się bliskie naszemu sercu. Dlatego, nie możemy przejść obok nich obojętnie. Rodzina i macierzyństwo są tematem przewodnim.

On kochał ją, ona jego. Ale czasami to po prostu za mało.

Daj nam jeszcze szansę to książka, która pokazuje nam, że w życiu nigdy nie jest na nic za późno. Na miłość, na rodzicielstwo, na szczęście i po prostu na dobre chwile. Sylwia Trojanowska po raz kolejny zachwyca swoich czytelników swoją powieścią napisaną prostym językiem. Gorąco zachęcam Was do sięgnięcia po tę pozycję.



Za możliwość przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję Autorce.


piątek, lipca 24, 2020

Autorzy o zwierzętach - Ewelina Nawara

Autorzy o zwierzętach - Ewelina Nawara


Ewelina Nawara żona, mama dwóch córek, mól książkowy i blogerka. Na swoim blogu — My fairy book world recenzuje książki polskie i zagraniczne oraz przeprowadza wywiady z autorami. Dzięki pewnej okładce i żartobliwej rozmowie z koleżanką zabrała się do pisania ich wspólnej książki. Od kilku lat mieszka w deszczowej Anglii, a pochodzi z przepięknego Krakowa. Jej największe marzenie? Teraz ma dwa — wyjazd na Hawaje i anglojęzyczne wydanie Melodii serc. Trzymajcie kciuki!


1. Czy wyobraża Pani sobie życie bez zwierząt? 
Absolutnie nie. Czy to w domu rodzinnym czy też teraz we własnym, zawsze towarzyszą mi zwierzęta. 
2. Ile zwierząt miała Pani w swoim życiu?
Nie mam pojęcia! Poważnie! W domu rodzinnym tata hodował kury, króliki, gołębie… Kto by to zliczył! ;) 
3. Zwierzę jest dla mnie…
Członkiem rodziny. 
4. Ludzie często uważają, że zwierzęta nie mają duszy. A jakie jest Pani zdanie na ten temat?
Uważam, że każde żywe stworzenie ma duszę, odczuwa emocje.


5. Co sądzi Pani o Fundacjach ratujących zwierzęta?

Robią naprawdę fantastyczną robotę i powinni mieć większą pomoc finansową. 
6. Załóżmy, że jest Pani świadkiem sytuacji, w której ktoś krzywdzi zwierzę. Jak Pani reaguje?
Zależy od sytuacji. Czy to w przypadku ataku na drugiego człowieka czy też na zwierzę najważniejsze jest zadbanie o własne bezpieczeństwo. Wiem, że brzmi to brutalnie, ale gdybym czuła się zagrożona taką sytuacją, nie zareagowałabym na pewno. 
7. Pani ulubione zwierzę to?
Pies, zdecydowanie pies ;) 
8. Jakie zwierzę według Pani byłoby najlepszym bohaterem książki?
Kot! To zwierzaki chodzące swoimi ścieżkami, indywidualiści.
9. Mówią, że pies to najlepszy przyjaciel człowieka. Ja zgadzam się z tym w 100 %, a Pani?
I tak i nie. Chociaż pies „przytuli” to jednak rozmowa z drugim człowiekiem nie może być tym zastąpiona. 
10. Jakie zwierzę według Pani jest najbardziej fotogeniczne i dlaczego?
No i znowu padnie na kota! To zwierzaki, którym bardzo łatwo zrobić ładne zdjęcie. 

Serdecznie dziękuję Autorce za poświęcony mi czas.





czwartek, lipca 23, 2020

"Sen o aniele" Katarzyna Mak [PATRONAT MEDIALNY]

"Sen o aniele" Katarzyna Mak [PATRONAT MEDIALNY]




TYTUŁ  "Sen o aniele"

AUTOR Katarzyna Mak

CYKL Dotyk anioła (tom 2)


DATA PREMIERY 23.06.2020

WYDAWNICTWO  Videograf SA

ILOŚĆ STRON 368




OCENA  4/6

OPIS





Miłość jest w stanie wszystko wybaczyć? Kochać kogoś to znaczy widzieć cud niewidoczny dla innych? Zakochani nie tylko patrzą sobie w oczy, ale spoglądają w tym samym kierunku? Czy miłość to rzeczywiście wszystko, czego potrzebujemy, by czuć się szczęśliwym i spełnionym? Na te i inne pytania muszą sobie odpowiedzieć Brad i Angel, bohaterowie znani z powieści Dotyk anioła. Zostają poddani próbie i prawdopodobnie potrzeba cudu, by oboje wyszli z niej obronną ręką.

Angel zostaje porwana przez dunajskiego arystokratę, który każdy swój krok zaplanował z precyzją szachisty. Dziewczyna przeżywa piekło, za które obwinia cały świat, a zwłaszcza Bradleya. Nic więc dziwnego, że uczucie, które dotąd dodawało jej skrzydeł, nagle przyczynia się do jej bolesnego upadku. Kiedy wskutek slotu nieprzewidzianych wydarzeń Brad trafia na ślad swej ukochanej, a później udaje mu się ją odzyskać, wszystko wskazuje na to, że nadeszły lepsze dni. Żadne z nich jednak nie podejrzewa, że od teraz radość zawsze podszyta będzie lękiem, a początkową ulgę zakłóci cały trudny do udźwignięcia bagaż niechcianych emocji i traumatycznych doświadczeń.

Czy Brad i Angel odnajdą uczucie, które wciąż tli się w ich zranionych sercach? Czy Angel zdoła ponownie uwierzyć w miłość i obdarzyć nią człowieka, który tak bardzo ją zawiódł? Czy Brad wymaże ze swej pamięci przeszłość, która kładzie się cieniem na ich związku? Czy sen o małżeństwie, które oboje z olbrzymim wysiłkiem próbują odbudować, może mieć szczęśliwe zakończenie?

Jeśli chcecie sprawdzić, czy rzeczywiście człowieka można zniszczyć, ale nie pokonać, koniecznie sięgnijcie po tę książkę o potędze miłości i namiętności.




MOJE ODCZUCIA

Wracamy do losów Brada i Angel. Brad myśli, że utracił swoją ukochaną już na zawsze, bo czy coś jest w stanie pokonać śmierć? Ale co zrobić, kiedy to w co rzekomo wierzyłeś nagle staje się podłą intrygą? Angel tak naprawdę nie umiera, ale zostaje porwana przez dubajskiego księcia, gdzie jest przetrzymywana siłą. Cierpi, ale robi wszystko by jakoś przetrwać, choć wcale nie jest to dla niej łatwe. Brad w końcu odkrywa prawdę i odbija swoją Angel z rąk oprawcy. Tylko że oboje nie są już tymi ludźmi, którymi byli przedtem. Życie zbyt mocno ich doświadczyło, a teraz wystawia na próbę ich małżeństwo. Czy zatem uda im się przetrwać? Czy ich związek przetrwa te trudne chwile?

Przez lata nie wierzyłem, że jest jakaś siła sprawcza napędzająca świat. Byłem ateistą, wierząc jedynie w to, że sam jestem kowalem własnego losu. Kiedy jednak widziałem skupioną w modlitwie Angel, po pewnym czasie zacząłem się zastanawiać, wątpić, czy miałem dotąd rację i wreszcie wręcz zatęskniłem za kimś, kto mógłby mi, tak jak mojej żonie, dodawać otuchy na co dzień. I kiedy już uwierzyłem, że On jest,  że kieruje naszym losem, jedyne „modły”, jakie mogłem do niego wznosić, to złorzeczenie i wyklinanie Go za to, że mi ją odebrał…

Muszę przyznać, że Katarzyna Mak przygotowała dla swoich czytelników ogrom emocji i intryg w swojej książce. Tutaj cały czas coś się dzieje, nie ma chwili na odpoczynek. Było mi ogromnie żal Angel przez to, czego musiała doświadczać. W życiu bym nie życzyła takich przeżyć nawet najgorszemu wrogowi. Niestety to, jak tamtejsi mężczyźni traktują kobiety, jest trudne do zrozumienia. To ich kraj i ich obyczaje, jednak czy aby na pewno, każdy z nich robi to z własnej woli? Może niektórzy z nich robią to, bo jest to im narzucane z góry? Swoją drogą ciekawe czy są tacy mężczyźni, którzy źle się z tym czują?

Od pewnego czasu byłam zupełnie innym człowiekiem, a właściwie czułam się jak manekin, powłoka bez uczuć i marzeń, wyzuta ze wszelkich emocji nałożnica księcia…

Angel przeżywa piekło i wydawać by się mogło, że już z niego nie wyjdzie, że została tutaj uwięziona na zawsze. W chwilach kryzysu przypomina sobie cudowne chwile spędzone z Bradem i tylko one pozwalają jej jakoś przetrwać. Choć ma też wiele momentów, w których to właśnie jego obwinia za wszelkie krzywdy, które ją właśnie spotykają.
Brad również nie może się pozbierać po śmierci swojej ukochanej żony. I gdyby nie bliscy, którzy trwają u jego boku i mówią mu, że musi żyć dla swoich dzieci, to nie wiadomo jakby to się dla niego skończyło.
Kiedy ponownie stają u swojego boku, nic już nie jest takie samo jak przedtem. Doświadczenia, które przeżyli w ostatnim czasie bardzo ich zmieniają. Oboje muszą nauczyć się od nowa jak to jest kochać się wzajemnie. Nie ukrywam, że tutaj Autorka przygotowała dla nich kilka prób, a dla nas wielką dawkę emocji. Wierzcie mi, że będzie się działo, oj będzie.

Całość jest wciągająca jak przy pierwszym tomie. Nasi bohaterowie nie są już jednak tak beztroscy jak w pierwszym tomie. Ukształtowały ich ostatnie przeżycia, które troszkę zmieniły ich podejście do życia. Tak naprawdę nie widzą już szans na wspólne życie, choć w głębi duszy nie wyobrażają sobie też życia bez siebie.

Miłość to uczucie, które potrafi wiele przetrwać, ale czy wszystko? Nasi bohaterowie będą musieli stanąć do walki o swoje uczucia i potęgę miłości. W książce będzie i mroczno i namiętnie. Gwarantuję wam, że historia tej dwójki pochłonie was bez reszty. Historię poznajemy z perspektywy Brada oraz Angel.

Sen o aniele to wciągająca historia dwójki kochających się osób. To historia, która ma w sobie wiele intryg, sekretów i mrocznych chwil, ale także taka, która daje promyk nadziei na szczęśliwe zakończenie. Koniecznie przeczytajcie.


Za możliwość przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję





środa, lipca 22, 2020

Debiut na miarę - Małgorzata Falkowska

Debiut na miarę - Małgorzata Falkowska


1. Tytuł.
„Mąż potrzebny na już”.

2. Rok wydania.
2016.

3. Gatunek.
Komedia romantyczna.

4. Jaki był impuls do stworzenia tej pierwszej historii?
Trudna sytuacja w życiu. Musiałam wylać to z siebie, a że u mnie jak jest źle to piszę komedię, to tak wyszło.

5. Czas pisania książki?
Trudno mi określić dokładne normy, ale coś koło 3 miesięcy.

6. Bohater najbliższy Pani sercu?
Zosia.

7. Pierwszy czytelnik?
Wydawca 😊 nikt nie czytał wcześniej, bo nikt nie wiedział, że piszę książkę.

8. Czy był stres przed reakcją czytelników?
Zawsze jest stres. Nawet teraz po latach wciąż czekam na opinie i boję się, że się nie spodoba.

9. Czy uważa Pani swój debiut za udany? Oczywiście. Dzięki niemu jestem teraz tu, gdzie jestem.

10. Czy debiut doczekał się II wydania?
To pytanie nie do mnie 😊 nie mam na chwilę obecną praw do książki więc nie gdybam…




Serdecznie dziękuję Autorce za poświęcony mi czas.




poniedziałek, lipca 20, 2020

"Miłość po grecku" Barbara Seeman-Włodarczak [PRZEDPREMIEROWO/PATRONAT MEDIALNY]

"Miłość po grecku" Barbara Seeman-Włodarczak [PRZEDPREMIEROWO/PATRONAT MEDIALNY]



TYTUŁ  "Miłość po grecku"

AUTOR Barbara Seeman-Włodarczak

DATA PREMIERY 21.07.2020

WYDAWNICTWO  Replika

ILOŚĆ STRON 368




OCENA  4/6

OPIS





Zofia jest ambitną dziennikarką i perfekcyjną kobietą. Ma dobrą pracę i poczciwego męża, do pełni szczęścia brakuje jej tylko miłości. Takiej rodem z romantycznych lektur albo filmowych romansów. Miłości idealnej, wzniosłej, opartej na porozumieniu dusz i symbiozie ciał. Niestety mąż niezbyt się nadaje: jest pospolitym zjadaczem chleba, w wolnym czasie gra w gry komputerowe, a na domiar złego uwielbia piwo, którego Zofia nie znosi.

Kiedy splot okoliczności i przypadków rzuca małżonków do przepięknych Aten – Zofii od razu wpada w oko przystojny Grek, Sokrates.
Atmosfera upalnych dni i długich zmysłowych wieczorów sprzyja płomiennemu romansowi, który już wisi w powietrzu.
Czy Zofia odnajdzie spełnienie u boku Sokratesa. A może nie wszystko złoto, co się świeci.




MOJE ODCZUCIA

Czy zdarzyło wam się kiedykolwiek spotkać osobę, która uważa się za najmądrzejszą, najbardziej obeznaną i której nie można nic udowodnić? Taką, która irytuje swoją postawą i nastawieniem niemalże wszystkich w koło? Taka właśnie jest nasza główna bohaterka, Zofia. Kobieta, której nic nie można wmówić, która twardo stąpa po ziemi i interesuje się filozofią. Ma wspaniałego męża, choć ciągle na niego narzeka. W ich małżeństwo wkrada się rutyna, która każdego dnia coraz bardziej ich przytłacza. Niespodziewanie pewnego dnia, za sprawą kapsla z piwa, wygrywają wycieczkę do Aten. Zabierają ze sobą Anię, przyjaciółkę Zofii. Nie są jedynymi wygranymi, a jak się okazuje na miejscu, zamiast zwiedzać piękną Grecję, muszą brać czynny udział w promowaniu piwa. Zofia przez przypadek poznaje przystojnego Greka. Czy pozostanie wierna mężowi, a może da się ponieść miłosnym uniesieniom i romansowi?

Można powiedzieć, że niektórzy mają w życiu wszystko – rodzinę, dobrze płatną pracę, zdrowie. A jednak i w takim życiu najzwyczajniej na świecie czasem czegoś brak. Naszej bohaterce marzy się miłość, najlepiej taka z filmowego romansu. I choć ma u boku wspaniałego męża, jej oko zawiesza się na przystojnym Greku. Przy nim czuje się inaczej, choć trudno jej to opisać. On sprawia wrażenie obytego, znającego się na filozofii, dlatego tak bardzo imponuje naszej bohaterce. Ale czy pozory nie lubią mylić? Czy zawsze, wszystko co widzimy, takim właśnie jest? A co zrobić, jeśli się rozczarujemy?

Z Zofią czasem nie dawało się wytrzymać, jakby gdzieś po drodze gubiła rozsądek. Jak zdarta płyta powtarzała w kółko, że nikt jej nie rozumie, nie kocha, nie szanuje. Stała się dla niego aż nazbyt przewidywalna. Spoglądał z góry na jej krainę doskonałości i zdumiał się, kiedy odkrył, że w jej świecie nie było nic pociągającego, nic w czym chciałby uczestniczyć. Świat Zofii wydał mu się płytki i nieciekawy, choć ubrany w wielkie słowa. Jej życie zostało pozbawione czegoś niezwykle istotnego, ale ona zdawała się tego nie zauważać. Tomasz widział te braki. Z każdym dniem coraz większe, jak rozprzestrzeniające się pęknięcie na porcelanowej filiżance.

Bywa tak, że stajemy się ślepi na to, co mamy tuż obok siebie. Wmawiamy sobie coś innego, świadomie wypierając rzeczywistość. Pragniemy więcej i więcej, stając się coraz bardziej zachłannymi. A w życiu tak naprawdę chodzi o to, aby cieszyć się daną chwilą, tym co mamy. By doceniać wszystkie dobre chwile. Czasem jednak zamiast złapać chwilę refleksji nad własnym życiem, dajemy się ponieść chwilowym uniesieniom. Ranimy bliskich, może i nie całkiem świadomie, ale mimo wszystko, to robimy. To tak, jakbyśmy chwilowo znaleźli się w jakiejś bajce, zapominając o otaczającej nas rzeczywistości. Ale w końcu „budzimy się” i świat znów staje się rzeczywisty. A nam przychodzi mierzyć się z konsekwencjami naszych czynów.

Autorka w swojej powieści wykreowała różnorodnych bohaterów. Zofia to niezwykle profesjonalna, ale zarazem uparta kobieta. Chciałaby, aby wszystko zawsze układało się po jej myśli. Często irytowało mnie jej podejście do Tomasza, który niejednokrotnie nie miał nic do powiedzenia. Ania, przyjaciółka Zofii to kobieta, która nie ma żadnych zahamowań i skrupułów. Sokrates, niby przystojny, a jednak jego nachalność stawała się nie do wytrzymania. Niemniej każdy z bohaterów, wnosi do powieści coś innego. Każdy z nich jest inny, ma swoje upodobania i swoje zdanie.

Bała się uczucia, jakie w niej wzbudzał. Ale z dnia na dzień uświadamiała sobie, że ten człowiek jest jedyną wyspą na oceanie nicości. Wsparciem na zszarzałym pustkowiu. Jedyną istotą, która wyciągnęła do niej pomocną dłoń wtedy, gdy najbardziej tego potrzebowała.

W książce nie brak nawiązań do Sokratesa (tego prawdziwego) i jego filozofii. Widać, że autorka lubuje się w tym temacie, co można zobaczyć na łamach powieści. Ateny zostały przedstawione w ciekawy sposób. I choć nigdy nie byłam w Grecji, mogłam sobie wyobrazić to miejsce dzięki opisom.

Miłość, a chwilowe zauroczenie. Potraficie rozróżnić te dwa uczucia? Bywa, że czasem nie trzeba zbyt wiele, aby pogubić się chwilowo we własnym życiu i własnych uczuciach. Ważne jest jednak, aby w porę to sobie uświadomić i nie dać się porwać w szpony złego myślenia. 

Wzdrygnęła się. Absolutna wolność jak jej się wydaje, ma swoje dwie strony. Także tę ciemniejszą. Nigdy i nigdzie nie da się uciec od problemów i trudnych relacji. Można tylko uciec od jednych, by w następnej chwili wpakować się w kolejne. Nie otrzyma się od losu gwarancji na bezproblemowe życie.

Barbara Seeman-Włodarczak w swojej książce stara się otworzyć nam oczy na to, co jest tuż obok nas. Czasem jesteśmy tak zaślepieni, że nie doceniamy skarbów, które mamy obok siebie. Nie należy tylko patrzeć, trzeba jeszcze widzieć. Najsmutniejsze w tym wszystkim jest jednak to, że my najczęściej doceniamy coś w momencie, w którym możemy to utracić. Dlatego warto czasem się zatrzymać, dokładnie rozejrzeć dookoła i cieszyć się każdą chwilą.

Miłość po grecku to historia, dzięki której (mam nadzieję) otworzycie oczy i zaczniecie dostrzegać to co wokół was. To historia, która uświadomi was, że pozory lubią mylić, i nie każdy jest tym za kogo się podaje. Czasem po prostu warto zwolnić w życiu, dostrzec mało istotną rzecz, która wywoła uśmiech na naszej twarzy. Zachęcam do przeczytania.


Za możliwość przeczytania, zrecenzowania i patronowania serdecznie dziękuję




Copyright © 2016 Czytaninka , Blogger