środa, października 31, 2018

"Przez pryzmat samotności" Agnieszka Świderska

"Przez pryzmat samotności" Agnieszka Świderska

TYTUŁ  "Przez pryzmat samotności"

AUTOR Agnieszka Świderska

DATA PREMIERY18.06.2018

WYDAWNICTWO  Warszawska Firma Wydawnicza

ILOŚĆ STRON 66




OCENA  3/6

OPIS




Tomik Przez pryzmat samotności nie tyle próbuje odpowiedzieć na pytanie – bo poezja Agnieszki Świderskiej nie służy do udzielania odpowiedzi – co raczej objąć kształt tego, co nazywamy ludzkimi uczuciami. W duecie, ale pojedynczo, razem, ale osobno, radośnie, ale z melancholią w pamięci i w nieustannej zapowiedzi. Pytaniem nadrzędnym zbioru jest dociekanie tego, czy choć człowiecza asymetria wyklucza możliwość przysłowiowej drugiej połowy – pisane nam jest wieczne pozostanie sumą swoich samotności…


MOJE ODCZUCIA

Agnieszka Świderska w swoim tomiku poezji opowiada o samotności. Samotność to coś co może nas dotknąć nawet w momencie w którym mamy obok siebie bliskich. Zdarza się, że nawet będąc w tłumie czujemy się samotni. Otaczając nas ludzie, a my ich po prostu nie zauważamy. Niewątpliwie każdy z nas pragnie akceptacji z drugiej strony, nikt z nas nie chce być samotny, bo samotność to coś strasznego.
Samotność potrafi dotykać wielu ludzi. Czasem po prostu jesteśmy samotni, gdyż zostajemy odrzuceni przez resztę społeczeństwa. Czujemy się wtedy gorsi od innych, myślimy, że nie zasługujemy na uwagę innych, często zamykamy się sami w sobie. Takie zachowanie nie wróży niczego dobrego, a może doprowadzić do nieszczęścia.
Autorka w swoich wierszach ukazuje uczucia właśnie poprzez pryzmat samotności. Widać w tych utworach cząstkę samej autorki. Ludzie samotni inaczej postrzegają świat, co zresztą przedstawiła nam autorka. W przedstawionych utworach widać wiele uczuć. Agnieszka Świderska otwarcie mówi o przemijaniu, o umieraniu, wywołując w nas – czytelnikach – uczucie tęsknoty za tym co było, ale już przeminęło.
Coś zakłóca moje myśli,Plącze w głowie me wspomnienia,Kusi, mąci, kręci, trzaska,Chroni się od zapomnienia.Ojciec, matka, kot i piesŻrą się ciągle niczym biesI wariackie drą papiery, Ciągle słyszę w uszach szmery.Cztery krzesła, w kuchni stół,Moje pół i Twoje pół.Ogień pali się w kominie.Kiedyś wszystko w życiu minie.
Przez pryzmat samotności to krótkie wiersze, które zawierają w sobie za każdym razem coś z samotności. Każdy z nich traktuje o życiu, więc są niezwykle realne. Zachęcam do przeczytania, jeśli lubisz  taką formę wypowiedzi.


Za możliwość przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję


środa, października 31, 2018

"Zbyt wiele czerni mam w sercu" Jakub Fronczak

"Zbyt wiele czerni mam w sercu" Jakub Fronczak

TYTUŁ  "Zbyt wiele czerni mam w sercu"

AUTOR Jakub Fronczak

DATA PREMIERY 20.02.2018

WYDAWNICTWO  Warszawska Firma Wydawnicza

ILOŚĆ STRON 52




OCENA  5/6

OPIS




„Zbyt wiele czerni mam w sercu” miało swój początek, niezapowiedziane narodziny pod wpływem chwili, chorobliwego impulsu, który przyświecał Autorowi. Ręce wtedy pisały same, On, jak sam zwykł mawiać, był jedynie świadkiem narodzin czegoś prawie wielkiego. Również teraz coraz to nowsze wiersze wychodzące spod pióra młodego Artysty piszą się na własne życzenie – ich autorem jest smutek, nieszczęśliwa miłość, strach i obawa o przyszłość. Książka ta jest podróżą przez niego samego – początkowo wydaje się niepozorna, jednak wraz z upływem czasu i wersów, ckliwych porównań i częstochowskich rymów zmienia się w opowieść o bólu i stracie, wielkiej miłości i nadziei. Każde słowo jest jego łzą, jego uśmiechem i trzepotaniem jego zranionego serca. Autor twierdzi, że los nauczył go dobierać słowa i opowiadać historie w krótkich formach, jakimi są limeryki. Przeczytaj – chociaż stronę – i powiedz mu koniecznie, czy postąpił dobrze.


MOJE ODCZUCIA

Jakub Fronczak i jego tomik poezji zabierają swojego czytelnika w swoisty świat wszelkich uczuć. Wiersze są krótkie, jednak każdy z nich niesie w sobie jakiś przekaz. Opowiadają o uczuciach Autora, o smutku, o nieszczęśliwej miłości, obawie o każdy kolejny dzień. Autor otwiera swoją duszę przed nami, wyraża swoje uczucia, mówi o nich otwarcie. Czuć w nich ogrom smutku, ale pojawia się również i nadzieja.
Największe wrażenie odniósł na mnie wiersz pt. Lista życzeń, którym pragnę się z Wami podzielić:
„Czy możemy po prostu udawać?

Udawać, że było pięknie,
Udawać, że nigdy nie złączyliśmy ust.
I w tych kłamstwach żyć smętnie,
W przekonaniu, że nie spotkamy się już.

Czy możemy po prostu zapomnieć?

Zapomnieć każdy śmiech,
Zapomnieć gorzki płacz.
I w tej amnezji trwać po życia kres,
Aż nadejdzie nasz czas.

Czy możemy po prostu kochać?

Kochać całym sercem,
Kochać jeszcze raz.
Ale nie te same ręce,
Nie tę samą twarz.

Czy możemy po prostu milczeć?

Milczeć, zamykając oczy,
Milczeć, nie patrząc wstecz.
Kiedy gniew wkoło nas kroczy,
Kiedy miłość mówi: „Idź precz”.

Czy możemy po prostu zasnąć?

Zasnąć, trwając w miłości,
Zasnąć na wieków wiek.
I w tej sennej słodkości,
Zaginąć, utopić się.

Uśmiechamy się do ekranów,
Lecz gdy patrzymy sobie w oczy,
Uśmiech znika z naszych ust.
Technologia umysły nam mroczy,
Niszczy świat ludzkich dusz.

Rozmawiamy przez słuchawkę,
Lecz gdy się widzimy,
Nie umiemy dobrać słów.
Technologia sprawia, że się mylimy.
Nie doceniamy tego, co dał nam Bóg.

Zwierzamy się na forach,
Lecz gdy ktoś podaje nam rękę,
Wyciągamy zarzutów nóż.
Technologia niszczy ludzkie serce,
Zabiera nam do niego klucz.

Płaczemy do ekranów,
Lecz gdy patrzymy sobie w oczy,
Smutek znika z naszych ust.
Technologia coraz bliżej kłamstwa kroczy,
Zmienia wartość ludzkich słów.

Zasypiamy coraz bliżej świateł,
Lecz gdy one gasną,
Mylimy ciemność i blask.
Technologia ma logikę własną,
Technologia tworzy własny czas.
Powiedzcie sami, czyż ten wiersz nie jest prawdziwy? Moim zdaniem zawiera w sobie samą prawdę. Pierwsza część to pytania na które każdy z nas może sobie odpowiedzieć sam. Na pewno nie można tak po prostu o kimś zapomnieć, o wspólnie spędzonych chwilach. Nie można też udawać, choć zapewne niektórzy to potrafią robić. Człowiek żyje, a więc i czuje. Wiadomo, że w życiu raz jest lepiej raz gorzej. Mamy swoje wzloty i upadki. Uczymy się na własnych błędach, staramy się wyciągać z nich wnioski.
Dalsza część tego utworu stara się nam uświadomić, iż dzisiejsze technologie wypierają z nas to co prawdziwe, ułatwiają nam możliwość kłamania, bycia kimś, kim w rzeczywistości nie jesteśmy. Poprzez wszelkie mobilne urządzenia możemy mówić jedno, a w szczere oczy drugie. Czy poprzez te wszystkie techniki nie stajemy się czasem zakłamanymi ludźmi? Czy ludzie nie żyli lepiej, gdy na świecie nie było telefonów, komputerów, Internetu? Wtedy potrafili spotykać się, rozmawiać ze sobą w cztery oczy, być szczerzy. Dzisiejszy świat potrafi być zakłamany. Poprzez odległość mamy możliwość zamienienia się w kogoś, kim nie jesteśmy w realnym świecie. Tylko czy to na tym powinno polegać? Raczej nie.

Jakub Fronczak w swoich wierszach pisze o miłościach – tych szczęśliwych i nieszczęśliwych -, o ludzkim przemijaniu, ale także i o nadziei. Nadzieja to coś, co pozwala nam przetrwać w najtrudniejszych chwilach, pozwalając wierzyć, że jeszcze będzie lepiej. Jeśli mamy w sobie tę nadzieję, życie staje się odrobinę łatwiejsze. Ewidentnie widać w przedstawionych utworach jak wiele bólu i cierpienia posiada w sobie ich autor. Wspólnie z nim odbywamy podróż poprzez jego życie, często uświadamiając sobie błędy własnego postępowania.

Zbyt wiele czerni mam w sercu to krótkie limeryki, które dają obraz wielu uczuć i wiążących się z tym historii. To poezja dzięki której sami inaczej spojrzymy na świat. Zachęcam do przeczytania.


Za możliwość przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję


niedziela, października 28, 2018

"Kiedy wrócę" Agnieszka Lingas-Łoniewska

"Kiedy wrócę" Agnieszka Lingas-Łoniewska

TYTUŁ  "Kiedy wrócę"

AUTOR Agnieszka Lingas-Łoniewska

DATA PREMIERY 18.04.2018

WYDAWNICTWO  Novae Res

ILOŚĆ STRON 304




OCENA  6/6

OPIS




Mateusz wyjeżdża na Podkarpacie i tam spotyka dziewczynę, która skrywa koszmarną tajemnicę. Kosma nie może wybaczyć sobie tego, co się stało i odsuwa się od Matyldy. Wojtek i Ewelina wyjeżdżają z Rokietnicy, a Leon i Weronika stają przed bardzo poważnym wyborem. Znowu niewyjaśnione, zadawnione spory zdają się wpływać na życie młodych ludzi, a tajemnice z przeszłości nadal ciążą nad bohaterami niczym okrutne widmo sprzed lat. Czy miłość jest na tyle mocna, że poradzi sobie z ludzką nienawiścią i złem w czystej postaci?

Kiedy wrócę to dramatyczny drugi tom dylogii o młodości, zdradzie, zemście i bolesnych meandrach życia.


MOJE ODCZUCIA

Po przeczytaniu Kiedy zniknę byłam ogromnie ciekawa kontynuacji losów bohaterów. Jednak stwierdziłam, że nie mogę przeczytać od razu, że muszę najpierw pożyć troszkę ich historią. Ale przyszedł czas, by w końcu dowiedzieć się co było dalej. I cóż mogę wam rzec? Że Agnieszka Lingas-Łoniewska po raz kolejny zafundowała mi wulkan emocji.

Mateusz stara się ułożyć sobie życie na nowo, z dala od rodzinnej miejscowości. Lenka również stara się jakoś żyć z ciążącym jej ciężarem z przeszłości. Kosma za wszelką cenę pragnie zniechęcić do siebie Matyldę. Reszta pielęgnuje swoje uczucia.
Już w pierwszym tomie autorka zgotowała niezłe piekło niektórym bohaterom. Tutaj również ich nie oszczędza. Przeszłość daje o sobie znać w najmniej odpowiednich momentach. I choć nasi bohaterowie bardzo starają się iść na przód, duma czasem im nie pozwala zapomnieć niektórych krzywd. Cierpią, tłumiąc w sobie uczucia, ale mimo wszystko nadal kochają. Nie jest łatwo zapomnieć o wyrządzonych krzywdach, trzeba nauczyć się żyć z bliznami, które pozostają już na zawsze. Dobrze w takich chwilach mieć obok siebie kogoś, kto nas wspiera.
Zarówno Mateusz jak i Lenka powoli zaczynają układać swoje życie na nowo. I jedno i drugie poznaje kogoś na kim zaczyna im zależeć. Nie obędzie się tutaj bez przeszkód na drodze ich uczuć, ale czyż miłość to nie uczucie, które potrafi zwyciężyć wszystko?
Los jest przewrotny, proszę państwa. Czasami przeszłość zatacza koło i wraca do nas, zaskakując, nokautując, ale i może dając nadzieję.
Dojdzie również do dramatu, oczywiście nie zdradzę Wam jakiego. Przyznam jednak, że uroniłam niejedną łezkę. Życie nie zawsze jest kolorowe, a gdyby każda książka miała happy and to w końcu one by nam się znudziły. Agnieszka Lingas-Łoniewska pisze samym życiem. To historie, które każdy z nas mógłby przeżyć we własnym życiu. To historie rodzinne, miłosne oraz przyjacielskie. Wzloty i upadki są tutaj na porządku dziennym, tak samo jak i u nas. Popełniamy błędy, wynosimy z nich wnioski i staramy się je naprawiać. Czas biegnie nieubłaganie, dlatego nie warto marnować życia na cokolwiek. Jeśli kochamy, mówmy o tym otwarcie, gdyż życie jest kruche i nigdy nie wiadomo co nas spotka następnego dnia.
Wspólnie z bohaterami odkryjemy kolejne tajemnice z przeszłości, które odbiją się na teraźniejszości bohaterów. Większość bohaterów wyjedzie z Rokietnicy, ale każdy z nich powróci do niej chociaż na moment. Czy dla tych, którzy mają z nią przykre wspomnienia będzie to łatwe? Czy wspomnienia odżyją w nich ze zdwojoną mocą? Czy przyjaźnie, które zostały wystawione na próbę odnajdą w sobie siłę na pogodzenie się?
Takie jest życie. Często nie doceniamy tego, co mamy na wyciągnięcie ręki. Często nie widzimy innych ludzi, nie widzimy ludzkich tragedii, nie dostrzegamy, że nasze życie to tylko ułamek chwili. Trzeba doceniać każdy moment, który jest nam dany.
Kiedy wrócę to powieść, która jest nasączona emocjami od początku do samego końca. To historia ludzi takich jak my, to historia, które mogłaby spotkać każdego z nas. Ale przede wszystkim to historia, która może nam uświadomić jak ważne jest wyrażanie uczuć w życiu. Koniecznie przeczytajcie.

Za możliwość przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję



czwartek, października 25, 2018

"Nowe czasy. Nie pora na łzy" Edyta Świętek [PATRONAT + PRZEDPREMIEROWO]

"Nowe czasy. Nie pora na łzy" Edyta Świętek [PATRONAT + PRZEDPREMIEROWO]

TYTUŁ  "Nowe czasy. Nie pora na łzy"

AUTOR Edyta Świętek

DATA PREMIERY 
30.10.2018

WYDAWNICTWO  Replika

ILOŚĆ STRON 336




OCENA  6/6

OPIS




Edyta Świętek zaprasza czytelników do Nowej Huty i Krakowa lat dziewięćdziesiątych, gdzie raczkujący kapitalizm, bezrobocie, kradzieże samochodów i różnorodne afery gospodarcze mocno dają się we znaki szarym obywatelom. W trudach dnia codziennego zakwitają uczucia, wyrastają fortuny, pojawiają się pierwsze gwiazdy muzyki chodnikowej.
Paweł Szymczak, drobny przedsiębiorca bazarowy na wszelkie sposoby próbuje zbić majątek. Kilkakrotnie wchodzi w ryzykowne i nielegalne interesy. Jego żona, Andzia, otwiera pracownię krawiecką, w której nieprzyzwoicie wyzyskuje robotnice. Małżonkowie pochłonięci zarabianiem pieniędzy zaniedbują potrzeby swojej córki Małgosi. Osamotniona dziewczyna wikła się w kłopoty.
Rodzeństwo Wioletta i Adrian Pawłowscy wraz z kolegami zakładają zespół wykonujący muzykę dyskotekową. Ich kariera nabiera tempa, gdy wokalistka zaczyna otrzymywać anonimy z pogróżkami.


MOJE ODCZUCIA

Czytając ostatni tom Spaceru Aleją Róż było mi niesamowicie przykro, iż przyszło mi się pożegnać z rodziną Szymczaków i Pawłowskich, a tutaj Edyta Świętek zrobiła mi niezwykłą niespodziankę. Ponownie spotykamy się z niektórymi członkami tych rodzin i możemy śledzić ich losy. W głównej mierze jest to młodsze pokolenie.
Autorka po raz kolejny zabiera nas w niezwykły klimat lat dziewięćdziesiątych, który z całą pewnością udało jej się oddać w doskonałym stylu. Jesteśmy świadkami zmian w ustroju politycznym. Możemy zobaczyć na własne oczy jak ludzie zmieniają się pod wpływem zamożności. Świat jest podzielony na biedotę i bogactwo, Ci którzy mają przy sobie pieniądz czują się lepszymi, myślą, że wszystko im wolno. Ich życie to ciągła gonitwa za kolejnymi zarobkami. Szkoda tylko, że w tym ferworze pozyskiwania zysków nie zauważają jak krzywdzą własne dzieci, nie mając dla nich w ogóle czasu. Są tak zaślepieni ciągłą pracą, iż nie zauważają, że ich potomstwo ma problemy. W końcu każde dziecko pragnie rodzicielskiej miłości i odrobiny uwagi.

W mieście dochodzi do licznych kradzieży, z którymi nie wiadomo jak walczyć. Ludzie narzekają na bezrobocie, ciężko zdobyć uczciwą i dobrze płatną pracę. Niektórzy zaczynają robić karierę muzyczną i gdy już mogłoby się wydawać, że ich życie zaczyna robić się wartościowsze, zaczynają się pojawiać problemy w postaci anonimów z pogróżkami. Niestety ludzie zazdrościli i zawsze będą zazdrościć, dlatego zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie chciał nam uprzykrzyć życie w ten czy inny sposób.
Wykreowane postacie są niezwykle realne, można odczuć z nimi więź. Zresztą kto jak kto, ale Edyta Świętek doskonale wie, jak wykreować nietuzinkowe postacie i historie, które chwytają za serce. Nie brak tutaj wszelkich emocji. Wspólnie z bohaterami czynnie uczestniczyłam w ich życiu. Momentami byłam wściekła na niektórych z bohaterów np. takiego Mirka, którego mogłabym rozszarpać gołymi rękami. Było mi żal Gosi, która tak bardzo pragnęła choć odrobiny uwagi ze strony swoich rodziców, którzy byli zaślepieni gonitwą za pieniędzmi.
Małgosia nie po raz pierwszy pomyślała, że tak naprawdę to jej rodzice są okropnie beznadziejni: nikogo nie lubili, o wszystkich mówili źle. Twierdzili, że ludzie im zazdroszczą pieniędzy i życzą wszystkiego najgorszego. Ale sami dalecy byli od ideału.

Autorka ukazuje nam również, że miłość nie zawsze jest szczęśliwa i odwzajemniona. Czasem może doprowadzić nas na skraj przepaści, w którą albo runiemy, albo zdołamy się utrzymać na jej skraju. I nie chodzi tutaj tylko o miłość partnerską, ale również i tę rodzicielską.
Cóż mogła powiedzieć? Że jej życie to jedna wielka beznadzieja? I czasami wolałaby się nie urodzić? Albo przyjść na świat w zupełnie innej rodzinie? Nawet dużo biedniejszej, lecz takiej, gdzie miałaby odrobinę miłości i zainteresowania rodziców. Czasami przychodziło jej bowiem na myśl, że oni tak naprawdę jej nie kochają. Robili wszystko, by do reszty obrzydzić jej życie.
Po raz kolejny jestem usatysfakcjonowana otrzymaną powieścią, która na długo zapadnie w moim sercu. Edyta z całą pewnością jest świadoma tego co pisze, a robi to w taki sposób, że nie sposób jej się nie ukłonić. To historia, którą chce się poznać i nie sposób przejść obok niej obojętnie.
Nie pora na łzy to doskonała lektura, która jest niezwykle klimatyczna i w pełni oddaje obraz lat dziewięćdziesiątych Nowej Huty i Krakowa. Ukazuje nam nie tylko zachodzące zmiany w świecie, ale także uczy nas, że to nie pieniądze dają szczęście, lecz uczucie łączące rodzinę jest najważniejsze. Musicie to przeczytać, polecam z całego serca.

Za możliwość przeczytania, zrecenzowania i patronowania serdecznie dziękuję Autorce oraz

poniedziałek, października 22, 2018

Zapowiedź "Nowe czasy. Nie pora na łzy" Edyta Świętek

Zapowiedź "Nowe czasy. Nie pora na łzy" Edyta Świętek


PREMIERA: 30.10.2018





Jest mi niezmiernie miło ogłosić, iż mój blog Czytaninka objął patronatem medialnym książkę Nowe czasy. Nie pora na łzy Edyty Świętek.



Edyta Świętek zaprasza czytelników do Nowej Huty i Krakowa lat dziewięćdziesiątych, gdzie raczkujący kapitalizm, bezrobocie, kradzieże samochodów i różnorodne afery gospodarcze mocno dają się we znaki szarym obywatelom. W trudach dnia codziennego zakwitają uczucia, wyrastają fortuny, pojawiają się pierwsze gwiazdy muzyki chodnikowej.


Paweł Szymczak, drobny przedsiębiorca bazarowy na wszelkie sposoby próbuje zbić majątek. Kilkakrotnie wchodzi w ryzykowne i nielegalne interesy. Jego żona, Andzia, otwiera pracownię krawiecką, w której nieprzyzwoicie wyzyskuje robotnice. Małżonkowie pochłonięci zarabianiem pieniędzy zaniedbują potrzeby swojej córki Małgosi. Osamotniona dziewczynka wikła się w kłopoty.



Rodzeństwo Wioletta i Adrian Pawłowscy wraz z kolegami zakładają zespół wykonujący muzykę dyskotekową. Ich kariera nabiera tempa, gdy wokalistka zaczyna otrzymywać anonimy z pogróżkami.




Recenzja w okolicach premiery!





niedziela, października 21, 2018

"Obietnica" Ewa Pirce [PATRONAT + PRZEDPREMIEROWO]

"Obietnica" Ewa Pirce [PATRONAT + PRZEDPREMIEROWO]

TYTUŁ  "Obietnica"

AUTOR Ewa Pirce

DATA PREMIERY 25.10.2018

WYDAWNICTWO  NieZwykłe

ILOŚĆ STRON 456




OCENA  5/6

OPIS




Brian Wild złożył obietnicę. Zamierzał jej dotrzymać kosztem wszystkiego, co posiadał, włączając w to rodzinę. Motorem napędowym jego działań była zemsta. By wymierzyć sprawiedliwość, gotów był podjąć każde ryzyko. Jednak gdy przeznaczenie przejmuje pióro i zaczyna za nas pisać powieść w księdze zwanej życiem, nawet najbardziej misterny, układany latami plan może lec w gruzach. Bywa, że zostajemy pokonani jednym spojrzeniem. Zniewala nas jeden uśmiech, hipnotyzuje gest, niszczy słowo. Świat staje na głowie, a narzędzie zemsty okazuje się naszą zgubą.

Trzeba uważać jakie obietnice składamy. Kilka słów spowodowanych cierpieniem i gniewem przeobraża się w bombę, która może eksplodować w naszych dłoniach, niszcząc wszystko, na co tak ciężko pracowaliśmy.



MOJE ODCZUCIA

Po debiucie Ewy Pirce oczekiwałam kolejnej emocjonującej powieści. Ale to co zafundowała mi autorka to nie zwykłe emocje, lecz wielka bomba emocjonalna, która wybuchała w niemalże każdej minucie czytania. Ta książka jest przesiąknięta emocjami w każdym calu, dosłownie. Odczuwałam wszystko wspólnie z bohaterami, każdą radość, złość i smutek. I to jest to co kocham w książkach najbardziej.

Brian Wild to postać, która budziła we mnie skrajne emocje. Raz go kochałam, by za chwilę znów nienawidzić. I chyba ta druga cecha dominowała przez większość powieści. Zachowywał się jak arogancki dupek i myślał, że wszystko mu wolno. Jednak to była jego przykrywka, bo pod tą maską zimnego drania, tak naprawdę znajdował się czuły i kochający mężczyzna. W wielu momentach miałam ochotę go udusić gołymi rękami, byłam na niego wściekła za to jak traktował Olivię.
Z życia wyciągnąłem bardzo istotną lekcję: nie ufać. Ponieważ ufać komuś to tak jakby dać mu do ręki odbezpieczoną broń.
Olivia to kobieta, która całe życie była marionetką swojego ojca. Kiedy poznała Briana coś się w niej w końcu przełamało. Rodzące się uczucie wzięło górę nad rozumem. Tylko czy miłość do tego mężczyzny miała prawo zaistnieć? Czy nie została z góry postawiona na przegranej pozycji?
Cóż, muszę przyznać, iż Ewa Pirce funduje nam niezwykłą przejażdżkę rollercoasterem. Emocje są odczuwalne już od pierwszych stron, a kumulują się na tych ostatnich. Obietnica, no właśnie, czym ona dla Was jest? Zazwyczaj to złożone dane słowo, którego powinno się dotrzymać. Ale co zrobić, kiedy wszystko wymyka nam się spod kontroli? Gdy emocje biorę górę nad wszystkim tym, co misternie planowaliśmy od dawna? Jak poradzić sobie z rodzącym się uczuciem i sprzecznymi myślami?
Autorka funduje nam powieść, w której ukazuje, iż chęć zemsty nie zawsze jest dobrym rozwiązaniem. Należy umieć wybaczać, nie powinno się chować w sobie żalu i gniewu, gdyż jego kumulacja może wybuchnąć w najmniej odpowiednim momencie. Przeszłość to coś co było i przeminęło, nie powinno mieć wpływu na teraźniejszość. Żądza zemsty może zrobić z nas całkiem inną osobę, niż którą jesteśmy na co dzień. Dokonywanie wyborów powinno być przemyślane, gdyż nie da się cofnąć wypowiedzianych słów.
Lata samotności sprawiły, że stałem się outsiderem – i zazwyczaj było mi z tym dobrze. Ale raz na jakiś czas dopadało mnie zwątpienie. Pozwalałem sobie tęsknić za czymś, co lata temu mieli moi rodzice, a czego sam nigdy nie zamierzałem doświadczyć. Nie dlatego, że nie chciałem czy nie mogłem, ale dlatego, że w to nie wierzyłem. Z uczuciami wiązał się smutek i ból.
Bohaterowie przedstawieni przez autorkę są niezwykle realni, to osoby, które po części mogą być odzwierciedleniem nas samych. Myślę, że każdy z nas znajdzie w nich cząstkę siebie. Doskonała kreacja pozwala nam dogłębnie poznać ich myśli. Teraźniejszość pomieszana z przeszłością daje nam już całkowity obraz tych postaci. Dzięki temu zabiegowi, możemy lepiej poznać i zrozumieć ich postępowanie, które nie zawsze popieramy.
Staramy się zaplanować sobie życie, jednak ono i tak pisze za nas swój własny scenariusz. Czasem zostajemy pokonani swoją własną bronią. Bywa, że ktoś, lub coś zmienia nasze postrzeganie na dalsze życie, sprawia, że chcemy być kimś lepszym, że zapominamy o tym co było złe.
Zakończenie jakie napisała Ewa Pirce sprawiło, iż nie wiem, jak wytrzymam do kontynuacji powieści. Też się tak zastanawiam, czy takie znęcanie się nad czytelnikiem nie powinno być czasem karalne?
Obietnica to kawał dobrej lektury, o której z całą pewnością nie będziecie mogli szybko zapomnieć. Emocje, napięcie oraz adrenalina goszczą na każdej ze stron pozwalając nam żyć tą powieścią. Koniecznie musicie przeczytać!

Za możliwość przeczytania, zrecenzowania i patronowania serdecznie dziękuję Autorce oraz


poniedziałek, października 15, 2018

"Facet do poprawki" Joanna Sykat [PATRONAT + PRZEDPREMIEROWO]

"Facet do poprawki" Joanna Sykat [PATRONAT + PRZEDPREMIEROWO]

TYTUŁ  "Facet do poprawki"

AUTOR Joanna Sykat

DATA PREMIERY 16.10.2018

WYDAWNICTWO  Replika

ILOŚĆ STRON 280




OCENA  6/6

OPIS




Z Gundą lepiej nie zadzierać. Wiedzą coś o tym „obiekty” wystawiane jej przez zdradzane, wykorzystywane i porzucane żony. Filigranowa sylwetka, niebieskie oczęta, a w głowie mnóstwo pomysłów na pognębienie wrednego rodzaju męskiego. Czy tak już będzie zawsze? Czy poza Kune, przedstawicielem nietypowego gatunku pupilów, znajdzie się jakiś samiec zdolny siłować nieco pazurki ostrej facetki?

***

Twój mąż puszcza się z torbami? Sezonowo zamienia Cię na coraz nowsze modele? Albo grozi, że zabierze dom, samochód i co tylko się da w ramach zadośćuczynienia za zmarnowane w małżeństwie lata?
Jeśli tak, pisz: wykalaczka@mojapoczta.pl, a ja wyrównam z nim rachunki, przemówię do rozumu tak ciepło i serdecznie, że zmieni zdanie. I jeszcze ładnie Cię przeprosi.

Joanna Sykat, autorka epicko-lirycznych powieści o trudnych związkach, rodzinnych relacjach, marzeniach, nadziejach i niedomówieniach w innej tym razem komediowej odsłonie.


MOJE ODCZUCIA

Ta powieść nastraja w dobry humor już od pierwszych stron. Dawno tak się nie ubawiłam, czytając jakąś powieść. To nie tylko świetna komedia, ale także książka, która może pomóc otworzyć oczy wielu kobietom, które są poniżane i zdradzane przez swoich mężów.
Gunda to kobieta z pazurem. Zdecydowanie nie da sobie dmuchać w kaszę i wie, jak odnaleźć się w niemal każdej sytuacji. Jest twarda, dzielna i odważna. Chce pomagać kobietom, dlatego zlecenia swoich klientek zazwyczaj sprawiają jej niemałą przyjemność.
Musiała przyznać, że jeszcze żadna misja nie sprawiła jej tyle frajdy. Zawsze wykonywała swoje obowiązki z nałożoną na twarz maską, choć w środku aż ją trzepało, gdy musiała dać się uwodzić wszelkim lepkim łapom i spojrzeniem. Tutaj ta robota była czysta, absolutnie czysta. A że zaprawiona długo nieoddawanym moczem? To już było zdecydowanie mniejsze zło.
Wyobraźcie sobie, że wasz mąż przyprawia wam rogi. Udaje, że po nocach pracuje, że ma jakieś spotkania, a tymczasem spędza ten czas z kochanką. Czy chciałybyście być tak traktowane? Czuć się jak piąte koło u wozu?  Zapewne nie. Jednak są kobiety, które mają za miękkie serce, by coś z tym zrobić, dlatego pozwalają sobie na takie traktowanie. Często udają, że nic się nie dzieje, że każdy może mieć chwilę słabości, a w głębi serca z dnia na dzień się wypalają. Potrzebny jest im mocny kopniak, by w końcu się przebudziły. A najlepszą osobą, która może to zrobić niewątpliwie jest Gunda! Oj tak, w realnym życiu przydałaby nam się taka Gunda i jej nietuzinkowe pomysły na załatwienie męża.
Joanna Sykat serwuje nam doskonałą komedię dla kobiet. Mężczyźni mogliby być zniesmaczeni jej zasadzkami i metodami, dlatego mogą mniej chętnie sięgnąć po ową pozycję. Ja świetnie się bawiłam podczas tej lektury i jedyny żal jaki wystąpił brzmiał: dlaczego tak szybko się skończyła książka? Czytając o przygodach klientek Gundy starałam sobie to wyobrażać w realnym życiu i pomyślałam sobie, że wcale nie chciałabym wtedy być w skórze tych mężczyzn.
Doskonała kreacja głównej bohaterki, którą czytelniczki pokochają od pierwszych chwil. Jej ostry charakterek i czasem niewyparzona buzia nie raz i dwa przyprawią o ciarki płeć przeciwną. Sama chciałabym mieć w sobie, choć jedną czwartą jej determinacji i wytrwałości w dążeniu do wyznaczonego celu.
Każdy jednak pragnie miłości. Zatem pytanie brzmi, czy Gunda pozwoli jakiemuś osobnikowi choć trochę przypiłować swoje pazurki? Czy też już może każdego mężczyznę będzie traktować przez pryzmat wystawianych jej „obiektów”?
Świetny pomysł na fabułę, akcja toczy się błyskawicznie. Czytelnicy przez większość powieści będą wybuchać salwami śmiechu. Doskonała zabawa gwarantowana! I jeszcze jedno, chyba najważniejsze. Myślę, że jeśli tę książkę przeczytają kobiety postawione w podobnej sytuacji do niektórych przedstawionych tutaj kobiet, być może w końcu otworzą oczy na świat i dojrzą światło w swoim ciemnym tunelu. Tego im właśnie życzę, aby w końcu znalazły w sobie siłę, by móc zawalczyć o własne dobro.
Facet do poprawki to doskonała pozycja dla wszystkich kobiet. Nie tylko doskonała komedia, ale i przestroga dla niektórych kobiet, które doświadczają podobnych przeżyć. To trzeba przeczytać. Polecam z całego serca.

Za możliwość przeczytania, zrecenzowania i patronowania serdecznie dziękuję



Copyright © 2016 Czytaninka , Blogger