wtorek, października 29, 2019

"Wigilijna przystań" Sylwia Trojanowska [PRZEDPREMIEROWO]

"Wigilijna przystań" Sylwia Trojanowska [PRZEDPREMIEROWO]



TYTUŁ  "Wigilijna przystań"

AUTOR Sylwia Trojanowska

DATA PREMIERY 30.10.2019

WYDAWNICTWO  Czwarta Strona

ILOŚĆ STRON 370




OCENA  5/6

OPIS





Odwiedź wyjątkową przystań nad Bałtykiem i przeżyj niezapomniane Święta!

Kiedy świat wypełnia magiczna atmosfera, a w powietrzu unosi się zapach świerku i pierników, mieszkańcy nadmorskiego Niechorza rozpoczną świąteczne przygotowania. Przeszkodzą im tajemnice z przeszłości, które wyjdą na jaw w najmniej odpowiednim momencie, oraz kilka niespodziewanych zdarzeń. Czy mimo to wspólne spotkanie przy stole pogodzi ich i sprawi, że miłość zatriumfuje?

Święta to czas bycia razem, czas przebaczania i radości. Spraw, aby trwał jak najdłużej!



MOJE ODCZUCIA

Sylwia Trojanowska w odsłonie świątecznej, tego jeszcze nie było, prawda? Czy zatem nasza autorka poradziła sobie z tym wyzwaniem? Jestem przekonana, że dała radę. To niezwykła historia wlewająca nadzieję w nasze serca.

Głównych bohaterów mamy kilku i każdy z nich został wyraziście wykreowany. Mają swoje charaktery, dzięki którym każdy z nich wyróżnia się na tle innych. Jednak to ich realność czyni z nich bohaterów takich jak my sami, z wadami i zaletami, z lepszymi i gorszymi dniami. Sylwia Trojanowska z całą pewnością wlewa ogrom emocji w swoją powieść, które czytelnik bez problemu odczuwa na własnej skórze. Ja czytając tę książkę niejednokrotnie miałam łzy wzruszenia w oczach. Czasem się nawet zastanawiam, czy bycie takim wrażliwcem jak ja (nawet na książkowe historie) jest dobre, czy też złe? Ale po chwili dochodzę do wniosku, że wyrażanie własnych emocji nie jest oznaką słabości i że to nic złego.

Sylwia nie pisze łatwej i pozornie lukrowanej powieści w klimacie świątecznym. To by było zbyt proste na nią. Każdy z naszych bohaterów z czymś się zmaga, a to z „odmiennością”, z tęsknotą, z ukrywaniem uczucia, z obawą przed brakiem akceptacji ze strony rodziców, z utratą przyjaciół, czy też z mężem alkoholikiem. Jednakowo żadna z tych sytuacji nie została ubarwiona, lecz przedstawiona w niezwykle realny sposób. Wszystko to dzieje się przed Wigilią. Jak wiadomo, Święta Bożego Narodzenia to najlepszy czas by móc się pogodzić, by zaakceptować to czego nie chcemy zaakceptować, by wspólnie usiąść przy wigilijnym stole, by złączyć się w jedność. I do tego będzie próbowała doprowadzić nasza autorka. Czy jej się uda? Przekonajcie się o tym sami.

Stali tak przez krótką, naprawdę krótką chwilę, nie odrywając od siebie oczu. On patrzył na nią, a ona na niego. Oboje to czuli. To wielkie napięcie, ekscytację i coś, co nie pozwalało im wykonać nawet kroku. Przecież, gdyby wtedy, czterdzieści lat wcześniej, wszystko potoczyło się inaczej, gdyby los był dla nich łaskawszy, dzisiaj mogliby być razem, iść ramię w ramię, trzymając się za dłonie. Mogliby, ale życie ułożyło się inaczej i jedyne, co im pozostało, to te krótkie kradzione chwile, krótkie spojrzenia i najpiękniejsze listy.

Jak łatwo przekreślić kogoś w naszym życiu, gdyż zrobił coś strasznego? Bardzo łatwo, prawda? A czy wybaczyć jest równie łatwo co skreślić taką osobę? Raczej nie. Człowiek często unosi się dumą i nie dopuszcza do siebie tego, aby wyciągnąć dłoń na zgodę. A przecież czasem tak niewiele trzeba…

Święta Bożego Narodzenia to czas, który kojarzy mi się z nadzieją. I taka właśnie jest Wigilijna przystań, niesie w sobie niezliczone pokłady nadziei. Nadziei na to, że w życiu nie ma rzeczy niemożliwych, tylko trzeba w nie mocno uwierzyć. Bo Święta to czas radości, wspólnych rozmów, pogodnych chwil. Święta to czas, w którym nikt z nas nie powinien być sam. To czas, by schować swoją dumę głęboko w kieszeń i wyjść z uśmiechem na twarzy do tych, których wcześniej omijaliśmy szerokim łukiem. A przede wszystkim Święta to czas, w którym powinniśmy się jednać ze wszystkimi wkoło.

Trojanowska każdą część książki rozpoczyna krótkim tekstem z poszczególnych piosenek związanych z okresem zimowym, ze świętami i już sam ten fakt wprowadza nas w iście świąteczny nastrój. Całą powieść czyta się niezwykle szybko i przyjemnie. Poznajemy historie z punktu widzenia każdego z bohaterów, co tym bardziej czyni nas wrażliwszym na ich życie czy też problemy z którymi się zmagają. Całość napisana jest jasnym i przejrzystym językiem. Do tego znajdziemy tutaj wiele ciekawych cytatów, które sprawiają, że po ich przeczytaniu nasuwają nam się własne przemyślenia i refleksje.

Mamy tutaj obraz miłości w wielu obliczach. Miłość tęskniąca za drugą połówką z powodu wyjazdów na misję. Miłość cierpiąca, bo z fizycznym bólem. Miłość, muszącą się ukrywać, a przede wszystkim przepiękną miłość, która ukazuje, że nawet nie będąc tuż obok siebie, można być razem przez wiele, wiele długich lat.

Całość powieści dzieje się w Niechorzu, którego głównym aspektem jest latarnia morska. Zdradzić wam ciekawostkę? Byłam w Niechorzu, byłam w tej latarni i w zupełności wykreowałam sobie obraz tego miejsca i wyobraziłam bohaterów z powieści. Jest tam przepięknie, a widoki zapierają dech w piersiach.

Jestem zachwycona Sylwią w odsłonie świątecznej, gdyż wprowadziła mnie w iście nostalgiczny nastrój i przyczyniła się do tego, abyśmy my, czytelnicy nie byli obojętni na krzywdę innych ludzi, abyśmy zawsze wyciągali pomocną dłoń, bo dobro wraca, ono zawsze wraca, pamiętajcie o tym.

Niektórzy ludzie czekają na Święta cały rok. Mówią, że w Święta dzieją się cuda, że dobro wlewa się do serc i z serc tych się wylewa. Ona w te cuda nie wierzyła, do dziś. Bo właśnie dziś zdarzył się cud! I to nie jeden! Poczuła prawdziwe dobro.

Wigilijna przystań to historia, która daje nam nadzieję na to, że w życiu wszystko może się pomyślnie ułożyć, a święta to idealny czas na to, aby wyjaśnić wszelkie spory i otworzyć się na miłość. Polecam, ja jestem zauroczona tą pozycją, wierzę, że i wy będziecie.


Za możliwość przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję Autorce




niedziela, października 27, 2019

"Echa niewierności" Edyta Świętek [PATRONAT/PRZEDPREMIEROWO]

"Echa niewierności" Edyta Świętek [PATRONAT/PRZEDPREMIEROWO]




TYTUŁ  "Echa niewierności"

AUTOR Edyta Świętek

DATA PREMIERY 29.10.2019

WYDAWNICTWO  Replika

ILOŚĆ STRON 448




OCENA  6/6

OPIS




FASCYNUJĄCA, PEŁNA EMOCJI, MIŁOŚCI I DRAMATÓW HISTORIA POLSKIEJ RODZINY          

Jest rok 1971, w Polsce trwa „epoka Gierka”, na półkach jest więcej towarów, a bydgoszczanie z nadzieją patrzą w przyszłość.
Seniorzy rodu Trzeciaków, Franciszka i Leon, nieustająco martwią się o swoje dorosłe dzieci: Tymoteusza, który nie potrafi być dobrym mężem i doprowadza swoją żonę Elżbietę do próby samobójczej, pracującego w Milicji Obywatelskiej Kazimierza oraz Agatę, która mimo że jest mężatką, romansuje z esbekiem. Jednak najwięcej trosk przysparza im najmłodszy syn, Eugeniusz. Gdy zostaje aresztowany za działalność opozycyjną i trafia do więzienia rodzeństwo robi wszystko, żeby go stamtąd wyciągnąć. Czy im się to uda?



MOJE ODCZUCIA

Cała Polska pokochała Edytę Świętek za niezwykłą, interesującą i wciągającą serię Spacer Aleją Róż. Gwarantuję Wam jednak, że seria Grzechy młodości jest utrzymana na równie wysokim poziomie i nie odstępuje na krok tamtej.

Najstarsi z rodu Trzeciaków nieustająco obawiają się o losy swoich pociech. Tymek źle traktuje swoją żonę Elżbietę, w wyniku czego ta podejmuje się próby samobójczej, z której zostaje uratowana. Agata pomimo kochającego męża i cudownych wrażeń wciąż szuka przyjemności w ramionach esbeka. Natomiast Eugeniusz wciąż wpada w coraz większe kłopoty i ściąga je również na swoją rodzinę. W końcu zostaje aresztowany. Za wszelką cenę pragnie stamtąd wyjść, tylko jak?

A jednak serce Elżuni ściskała straszna żałość. Bo choć w chwili, gdy wydawało jej się, że za moment wyzionie ducha, pożałowała swego desperackiego kroku, to jednak wciąż pamiętała, że ma tylko cztery powody, by żyć i nieskończenie wiele, by umrzeć.

Widać gołym okiem, że nasza autorka wspaniale czuje się w klimatach PRL-u. Pisanie powieści w tych czasach wychodzi jej idealnie. Tym czasem znajdujemy się w czasach „Gierka”. Niektórzy z Was, Ci starsi ode mnie zapewne pamiętają te czasy. Mnie nie było na świecie, więc tym bardziej z większą zaciętością czytam z czym w tamtym czasie musieli mierzyć się ludzie. I muszę przyznać, że wcale nie były to lekkie czasy. Najbardziej doskwierałby mi chyba brak możliwości wyrażania własnego zdania. Ludzie musieli być powściągliwi w swoich wypowiedziach, musieli zważać na swoje czyny, zwłaszcza Ci, którzy brali czynny udział w działalności opozycyjnej. Za wyrażanie własnego zdania można było być srogo ukaranym o czym nie raz przekonał się Eugeniusz.

Na niezwykłą uwagę zasługuje tutaj również miejsce, w której została osadzona fabuła, czyli Bydgoszcz. Edyta Świętek z niezwykłą starannością opisuje miejsca, w których akurat przebywają bohaterzy powieści. Czujemy się, jakbyśmy tam byli i spacerowali tymi wszystkimi ulicami wspólnie z naszymi bohaterami. Są miejsca, które samemu chciałoby się odwiedzić, ale również i takie, których wspomnienia chciałoby się wymazać z pamięci. To niezwykła uczta czytelnicza, kiedy realność miejsc staje się niemalże rzeczywista.

Opisane w książce wydarzenia nie zawsze są tylko lekkie i przyjemne, spotykamy się tutaj również z mnóstwem dramatów, zwłaszcza rodzinnych. W rodzinie powinna być siła, miłość i wzajemne wsparcie bez względu na wszystko. Niestety nie zawsze tak się dzieje.  Bywa, że pomiędzy członkami rodziny dochodzi do odmiennych poglądów, w wyniku czego zerwane są wszelkie kontakty. Rodzice zawsze chcieliby, aby ich pociechy ich słuchały w każdej kwestii. Tylko nie biorą pod uwagę tego, że nie zawsze przynosi to zamierzone efekty. Bywa, że któreś z nich w końcu się sprzeciwia i stawia na swoim, w wyniku czego często zostaje skreślone.

Nie miała już siły do tej dziewczyny! Maria wyrosła na kłótliwą, bezczelną pannicę i tylko szukała okazji, by jej w czymś dokuczyć. Trzeciakowej od bardzo dawna brakowało choćby odrobiny posłuchu u córki.

Będziemy świadkami niejednej niewierności i to nie tylko ze strony mężczyzny, ale również i kobiety. Kłamstwo ma krótkie nogi, a prawda zawsze prędzej czy później ujrzy światło dzienne. Tylko czy warto wystawiać na próbę miłość rodziny dla głupiego widzimisię? Nasi bohaterowie na własnej skórze odczują skutki uboczne takich zachowań.

Na własne oczy zobaczymy również, że prawdziwa miłość będzie w stanie znieść wszystko. W życiu nie zawsze chodzi tylko o pieniądze, Ci którzy kochają się prawdziwie, nie zważają na to, że żyją w biedzie i ledwo wiążą koniec z końcem, bo dla nich rodzina i ich miłość jest najważniejsza, wierzą, że razem są w stanie przezwyciężyć wszystko. Tylko czy właściwie zawsze tak jest?

Już od dawna rozmyślał o ucieczce i wyglądał sposobności. Tęsknił za bliskimi. Marzył o tym, by się z nimi spotkać. Snuł plany na przyszłość, choć na razie nie widział żadnych perspektyw. Czasami wyobrażał sobie dzień, w którym opuszcza mury aresztu. Gdyby zrobił to nielegalnie – rzeczywiście musiałby się ukrywać. Byłby wyrzutkiem. Lepiej byłoby wtedy próbować prysnąć na Zachód i tam poprosić o azyl, choć to uważał za niemal niemożliwe i równoznaczne z definitywną rozłąką z rodziną.

Kreacja bohaterów doskonała, Edyta doskonale oddaje emocje bohaterów na barki czytelnika. Nie brak tutaj emocji, niedowierzania i niekończącej chęci dowiedzenia się: co dalej? Jestem urzeczona, zachwycona i wciąż chcę więcej. Tylko to zakończenie, które przyprawiło mnie o palpitacje serca… czy tak można postępować z czytelnikiem, droga Autorko?

Echa niewierności to kolejna powieść Edyty Świętek, która zabierze nas w świat pełen miłości, zdrad, tajemnic, emocji, a przede wszystkim ludzkich dramatów. Gwarantuję, że nie będziecie mogli się od niej oderwać i z wielką niecierpliwością będziecie oczekiwać na kolejny tom, tak samo jak ja. To trzeba przeczytać!


Za możliwość przeczytania, zrecenzowania i patronowania serdecznie dziękuję Autorce oraz



piątek, października 25, 2019

Autorzy o zwierzętach - Joanna Szarańska

Autorzy o zwierzętach - Joanna Szarańska


Joanna Szarańska - osoba pogodna i czarująca świat swoim uśmiechem. Obserwuje mijające dni z niegasnącym entuzjazmem i oczekuje, że w swoim życiu zrobi coś naprawdę ważnego. Dla innych i dla siebie. Copywriterka o stu specjalnościach. Zakochana w piłce nożnej, języku hiszpańskim i książkach. Miłośniczka powieści Stephena Kinga. Tych najdłuższych. Blogerka z zamiłowania, pisarka dotychczas szufladowa i nałogowa marzycielka. Współpracuje z fundacją Miasto Słów i Klubem z Kawą nad Książką. Na co dzień mama, żona i opiekunka najpiękniejszego pod słońcem schroniskowca rasy mieszanej.


1. Czy wyobraża Pani sobie życie bez zwierząt? 
Nie. Zwierzęta zawsze były obecne w moim życiu i nie umiem sobie wyobrazić, że mogłoby ich zabraknąć. Życie byłoby bez nich puste i nudne. 
2. Ile zwierząt miała Pani w swoim życiu?
Nie umiem tego zliczyć. Wychowałam się w typowym wiejskim domu, gdzie nie brakowało zwierząt gospodarskich. Poza nimi obok nas zawsze byli towarzysze: psy, koty, nawet kanarek. Ale szczerze muszę przyznać, że prawdziwa przyjaźń między mną a zwierzakiem zakiełkowała, gdy byłam już dorosłą kobietą. Musiało trochę czasu upłynąć, żebym nauczyła się doceniać, ile szczęścia dają nam czworonogi. 

3. Zwierzę jest dla mnie…
...członkiem rodziny. Nie będę kłamać – nie zawsze tak było. Ale dziś jest właśnie tak. 
4. Ludzie często uważają, że zwierzęta nie mają duszy. A jakie jest Pani zdanie na ten temat?

Zwierzęta potrafią kochać mocniej niż ludzie, dlaczego miałyby nie mieć duszy? Prędzej człowiek jest jej pozbawiony… Jestem przekonana, że mają duszę i że po śmierci trafiają do najpiękniejszego nieba. Cóż, gdyby miało nie być ich w niebie… to ja nie chcę tam iść.

5. Co sądzi Pani o Fundacjach ratujących zwierzęta?

Uważam, że wykonują bardzo trudną, niewdzięczną i okropnie ważną robotę. Smutne jest to, że muszą to robić, ale cieszę się, że są osoby, które poświęcają czas, energię, pieniądze, aby pomagać zwierzętom i edukować ludzi. Przypomina to drążenie skały przez kroplę, ale jest bardzo istotne. Wciąż mam przed oczami ten cytat: pomagając jednemu psu/kotu nie zmienisz świata, ale świat zmieni się dla tego psa/kota.

6. Załóżmy, że jest Pani świadkiem sytuacji, w której ktoś krzywdzi zwierzę. Jak Pani reaguje?
Reaguję wielką złością, ponieważ takie sytuacje wzbudzają we mnie wściekłość. Kiedyś rzuciłabym się na delikwenta z pięściami, dziś prawdopodobnie zadzwoniłabym po policję. 
7. Pani ulubione zwierzę to?
O, tak nie mogę! Jeśli powiem, że pies, obrazi się kocie towarzystwo, jeśli wyróżnię kota, w domu będzie psi foch...
8. Jakie zwierzę według Pani byłoby najlepszym bohaterem książki?
Uwielbiam psich bohaterów w książkach i często ich zapraszam do swojej twórczości. Ale koty nie są gorsze! Zwierzęta przejawiają wiele charakterystycznych, często zabawnych zachowań. Wystarczy je obserwować, a ciekawy bohater murowany!
9. Mówią, że pies to najlepszy przyjaciel człowieka. Ja zgadzam się z tym w 100 %, a Pani?
Tak. I myślę, że mało który człowiek jest godzien przyjaźni i przywiązania, jakie okazuje pies. Psie serce jest ogromne, kocha bezwarunkowo i bez względu na wszystko. To niesamowite!
10. Jakie zwierzę według Pani jest najbardziej fotogeniczne i dlaczego?
To trudne pytanie. Znów nie mogę jednoznacznie odpowiedzieć. Uwielbiam na zdjęciach psy, koty i konie. I na tym nie koniec, jest wiele innych pięknych zwierzaków :)



Serdecznie dziękuję Autorce za poświęcony mi czas.




wtorek, października 22, 2019

"Tylko martwi mogą przetrwać" D.B. Foryś [PATRONAT/PRZEDPREMIEROWO]

"Tylko martwi mogą przetrwać" D.B. Foryś [PATRONAT/PRZEDPREMIEROWO]



TYTUŁ  "Tylko martwi mogą przetrwać"

AUTOR D. B. Foryś

DATA PREMIERY 23.10.2019

WYDAWNICTWO  NieZwykłe

ILOŚĆ STRON 336




OCENA  6/6

OPIS





MIŁOŚĆ MA OCZY ANIOŁA,
ŚMIERĆ – DIABŁA.
ZEMSTA WŁAŚNIE ZYSKAŁA MOJE!

Mam na imię Tessa i cóż… Moje życie lekko się skomplikowało… Przebywam w mieście, którego nienawidzę. Wykonuję pracę, której nie lubię, i wciąż myślę o ludziach, których już dawno powinnam wyrzucić z pamięci.

Jakby tego było mało, spotykam kogoś, kto najwyraźniej wszystko o mnie wie. Czego chce? Jest wrogiem czy sprzymierzeńcem? A może kręci się w pobliżu tylko po to, by odciągnąć moją uwagę od czegoś ważniejszego, jak na przykład te przeklęte skarbeusze, o których wciąż nic nie wiem.

Jedno jest pewne – ja nigdy nie odpuszczam.



MOJE ODCZUCIA

Kiedy tylko nadarzyła mi się okazja, aby przeczytać kolejną część o Tess i reszcie bohaterów na długo przed premierą, nie zastanawiałam się ani na moment. Tak bardzo tęskniłam za bohaterami, więc bez wahania przystąpiłam do czytania. Czy zatem autorce udało się mnie zaskoczyć? Z całą pewnością tak.

W jednej chwili wszystko zastygło. Zapomniałam o oddychaniu, rozmowy ucichły, czas zwolnił, chciałam odejść,  lecz zabrakło mi sił, dlatego jedynie sterczałam w miejscu. Chłonęłam każdy szczegół.  Najpierw zobaczyłam jego źrenice,  w których teraz czaił się mrok, następnie usta, które wiele razy doprowadzały mnie na skraj postradania zmysłów, później seksowny zarost dodający mu atrakcyjności. Na końcu,  czując znajomą woń cedru, zadałam sobie sprawę,  że przepadłam. To nie wytwór mojej wyobraźni. 

Wracamy do Tess i jej poniekąd zwariowanego życia. Jej ukochany, Kilian przepadł bez wieści, a ona nie ma pojęcia, co się z nim stało. Tęsknota za nim rośnie z każdym kolejnym dniem. Na swojej drodze spotyka Sebastiana, który staje się dla niej niemalże utrapieniem. Wygląda na to, że śledzi ją na każdym kroku i tam gdzie ona, pojawia się również i on. Kim jest i czego od niej oczekuje? Tess stara się tego dowiedzieć. Niespodziewanie po pół roku na swojej drodze spotyka ponownie Kiliana. Czuje złość, ma ochotę udusić go gołymi rękami i za wszelką cenę stara się go odtrącić i porzucić tak jak to zrobił on sześć miesięcy temu. Czy zatem Kilianowi uda się ponownie zdobyć serce Tess? Czy udowodni jej jak bardzo mu na niej zależy?

Cóż, Foryś z całą pewnością w drugiej części przygód naszych bohaterów nadal trzyma wysoki poziom. Tutaj ciągle coś się dzieje, nie ma chwili na odpoczynek, a czytelnik z zapartym tchem śledzi losy tych niesztampowych postaci. Biorąc w dłonie tę powieść, liczyłam na to, że pochłonie mnie bez reszty i tak też się właśnie stało. Kiedy zaczęłam czytać, nie mogłam przestać. Z wielką niecierpliwością oczekiwałam powrotu Kiliana, za którym zdążyłam się nieźle stęsknić. I cóż mogę powiedzieć, w tej części pokochałam go jeszcze bardziej. Momentami za to irytowało mnie zachowanie Tess, której niekontrolowane wybuchy złości na swojego ukochanego doprowadzały mnie do szału. Czasem miałam ochotę stanąć prosto przed nią i nią potrząsnąć, żeby się opamiętała. Jednak taka właśnie jest Tess, mieszanka wybuchowa, dziewczyna w gorącej wodzie kąpana, zawsze gotowa do działania, a do tego niezwykle odważna.

Jak tylko wykonałam krok, naraz moje ciało zastygło, obraz zaś rozpłynął się przed oczami. Zanim totalna czerń przysłoniła mi wzrok, poczułam łagodne kołysanie, a w uszach zadźwięczał lodowaty głos. Brzmiał na wzór wynaturzenia. Oznaczał kłopoty. I to makabryczne.

Nie brak tutaj przygód, żądzy zemsty i niezwykle czarnego humoru autorki, który niesamowicie uwielbiam. Momentami czytając śmiałam się bez opamiętania. Ten humor Foryś to jest to coś, co ją wyróżnia na tle innych powieści fantasy. Do mnie przemawia to w całości i będzie to dla mnie znak rozpoznawczy jej twórczości.

Tess i Kilian będą próbowali uratować świat przed apokalipsą, za wszelką cenę będą starali się również odnaleźć skarbeusze oraz powstrzymać jeźdźców apokalipsy. Na ich drodze stanie wiele przeszkód, a także okaże się, że wśród nich jest zdrajca. Czy uda im się go wytropić? Czy zdołają powstrzymać zbliżający się koniec świata? Oraz czy ich miłość otrzyma drugą szansę?
Jeśli chodzi o zakończenie, to chyba wolę pozostawić to bez komentarza. No dobrze, powiem tylko tyle, że najchętniej „udusiłabym” autorkę za takie postępowanie z czytelnikiem.

Uważam, że kontynuacja Tylko żywi mogą umrzeć okazała się strzałem w dziesiątkę. D. B. Foryś sprawiła, że znów bardziej pokochałam świat fantasy. Swoją drogą podziwiam autorkę za niewyobrażalną wyobraźnię, bo żeby stworzyć coś tak interesującego, naprawdę musi ona być wybujała. Z całą pewnością łatwiej przychodzi napisać coś z życia wziętego, niż coś co kompletnie trzeba wymyślić.

Teraz oczekuję dalszych losów, jestem ciekawa jakie zakończenie stworzy autorka naszym bohaterom. Już zżera mnie ciekawość.

Dobyłam leżących w trawie mieczy. Walały się wszędzie. Ścisnęłam je obiema rękami i ruszyłam do boju. Rapiery chlastały ciała napastników, truchła padały na ziemię, stal ocierała o stal, wydając zgrzytający dźwięk. Wszystko wokół pokrywała czerwień.

Tylko martwi mogą przetrwać to historia, która zabierze nas w świat, w którym wszystko może się zdarzyć. Tutaj rzeczy paranormalne dzieją się niemalże każdego dnia, a czarny humor autorki  dodaje smaczku całej powieści. Napięcie rośnie z każdą kolejną stroną, by na samym końcu wybuchnąć i pozostawić czytelnika z wielką ochotą na więcej. Gorąco polecam. 


Za możliwość przeczytania, zrecenzowania i patronowania serdecznie dziękuję Autorce oraz



poniedziałek, października 21, 2019

"Tylko żywi mogą umrzeć" D.B. Foryś [PATRONAT/PRZEDPREMIEROWO]

"Tylko żywi mogą umrzeć" D.B. Foryś [PATRONAT/PRZEDPREMIEROWO]



TYTUŁ  "Tylko żywi mogą umrzeć"

AUTOR D.B. Foryś

DATA PREMIERY 23.10.2019

WYDAWNICTWO  NieZwykłe

ILOŚĆ STRON 384




OCENA  5+/6

OPIS





NADSZEDŁ CZAS NA POLOWANIE!

Mam na imię Tessa i – odkąd pamiętam – prowadzę podwójne życie. Jestem kelnerką za dnia, za to nocami zamieniam się w żądną krwi łowczynię demonów.

Dlaczego to robię? Och, nie zrozumcie mnie źle, przecież nie wybrałam takiego zajęcia, ponieważ jest ekscytujące i bezpieczne. Pieniądze też nie grały tutaj żadnej roli. Nikt mi w końcu za to nie płaci.

Tropię i zabijam wyłącznie dlatego, że posiadam nad demonami niespotykaną przewagę – w połowie jestem jedną z nich.



MOJE ODCZUCIA

Dawno, dawno temu zastanawiałam się jak ludzie mogą czytać powieści fantasy i co oni takiego w nich widzą. Sama po takie nie sięgałam, bo wydawały mi się one bezwartościowe. Dzisiaj z ręką na sercu mogę się przyznać, że nie można oceniać czegoś po co się nie sięga. Moja opinia o powieściach tego typu zmieniła się diametralnie, gdyż dzisiaj nie wyobrażam sobie, że w moim życiu mogłoby zabraknąć takich książek. Te powieści przenoszą nas do świata, w którym wszystko może się zdarzyć, a nasza wyobraźnia może działać na najwyższych obrotach. I to się ceni, naprawdę.

Ludzie nie byli z natury źli, a jedynie stawali się tacy, bo tak było łatwiej.

Czego możemy spodziewać się w tej powieści? Niesamowitej przygody z nietuzinkowymi bohaterami, podróżami do niejednego miejsca, odkrywaniem artefaktów i ich transkrypcji, które w rękach Władcy ziemi, mogą wywołać Apokalipsę. Pojawi się również wątek miłosny, któremu mocno kibicowałam.

Główna bohaterka Tessa to pół człowiek, pół demon. Szanuje swoich przyjaciół, nie obdarza obcych zaufaniem na pierwszym kroku. To kobieta, która ma ludzkie uczucia, ale bywają chwile w których jest żądna krwi. Zdecydowanie można na niej polegać, a za swoimi przyjaciółmi jest w stanie pójść nawet w ogień.

Gdy wyczuwam w tłumie demoniczną energię, rozpoznaję swój cel po tym, że wygląda, jakby kroczył wśród cieni. Jest niewyraźny, jak gdyby spowijała go mgła.

Narracja poprowadzona jest z perspektywy Tess, dzięki czemu krok po kroku poznajemy jej zamiary, a także uczucia, których z początku stara się za bardzo nie okazywać. Autorka zadbała o to, aby naszej bohaterce nie nudziło się, dlatego czeka na nią wiele przygód. Fabuła nie jest banalna, z całą pewnością nie powiela schematu innych powieści w tym rodzaju. D.B. Foryś doskonale manipuluje losami bohaterów, wzbudzając w czytelniku coraz większą ciekawość. Ich kreacja jest na wysokim poziomie, każdy z nich jest postacią z krwi i kości, zostali stworzeni do konkretnych celów, nie baczą na zagrożenia.

Autorka umiejętnie dawkuje emocje. Czytałam dany rozdział, a kiedy dochodziło do momentu kulminacyjnego, on nagle się kończył. Momentami doprowadzało mnie to niemal do zawału. Można to poniekąd porównać do tykającej bomby – słyszysz jej tykanie, czujesz, że lada moment wybuchnie, szykujesz się na najgorsze, a tu nagle robi się cisza i kompletnie nic się nie dzieje. I jak tu przetrwać w takiej chwili?

Polubiłam postać Tess, ale moje serce oddałam Kilianowi, a dlaczego właśnie jemu? Koniecznie musicie przeczytać, aby się tego dowiedzieć.

Każdy jego ruch przybliżał mnie do zagubienia i oderwania od rzeczywistości. Sprawiał, że poza nami nie istniał świat. Jedyną realną rzecz stanowiliśmy wyłącznie my oraz nasze demony. Podniosłam się. Przylgnęłam do niego w chwili spełnienia, by móc zobaczyć bursztynowe spojrzenie. Działało na mnie jak nałóg. Odurzałam się nim i kompletnie uzależniałam. Byłam na kilianowym haju.

Moim zdaniem Foryś doskonale czuje się w mrocznych klimatach. Umiejętnie wprowadza odpowiedni nastrój, potrafi zaciekawić czytelnika i sprawia, że nie możemy oderwać się od jej powieści. Tutaj ciągle coś się dzieje, nie ma czasu ani na odrobinę nudy. Do tego świetny język i czarny humor autorki, tylko umilają nam czas podczas czytania.

Tylko żywi mogą umrzeć to powieść, która trzyma w napięciu od początku do samego końca, wręcz bym mogła powiedzieć, że niejednokrotnie wznieca pożar w naszym sercu. Doskonały styl, niesztampowi bohaterowie i wciągająca fabuła sprawiają, iż ciężko rozstać się z książką choć na moment. Gorąco zachęcam Was do sięgnięcia po tę pozycję.


Za możliwość przeczytania, zrecenzowania i patronowania serdecznie dziękuję Autorce oraz





piątek, października 18, 2019

Autorzy o zwierzętach - Anna Dąbrowska

Autorzy o zwierzętach - Anna Dąbrowska


Anna Dąbrowska - urodzona w Inowrocławiu,  pełnoetatowa mama i żona,  właścicielka najbardziej leniwego kota na święcie.  Lubi zaskakiwać zakończeniami swoich powieści.  Jej autorskie motto brzmi: zawsze stawiam na emocje, co doceniły czytelniczki jej poprzednich powieści.  



1. Czy wyobraża Pani sobie życie bez zwierząt? 
A.D: Oczywiście, że nie! Posiadanie zwierzaka jest dla mnie czymś oczywistym jak słońce na niebie.
2. Ile zwierząt miała Pani w swoim życiu?
A.D: Jedenaście.
3. Zwierzę jest dla mnie…
A.D: Przyjacielem.
4. Ludzie często uważają, że zwierzęta nie mają duszy. A jakie jest Pani zdanie na ten temat?
A.D: Skoro mawia się, że piękny obraz ma duszę, dlaczego zatem zwierzę ma jej nie posiadać?
5. Co sądzi Pani o Fundacjach ratujących zwierzęta?
A.D: Doceniam ich pracę i zaangażowanie.
6. Załóżmy, że jest Pani świadkiem sytuacji, w której ktoś krzywdzi zwierzę. Jak Pani reaguje?

A.D: Na pewno nie mogłabym stać i patrzyć jak ktoś krzywdzi bezbronniejszego od siebie.
7. Pani ulubione zwierzę to?
A.D: Kot.

8. Jakie zwierzę według Pani byłoby najlepszym bohaterem książki?
A.D: Pies, kot i szczur. Pies mógłby być dzielnym strażakiem. Kot – ich całe leniwe życie jest fascynujące. A szczura obsadziłabym do roli doradcy jakiegoś polityka.
9. Mówią, że pies to najlepszy przyjaciel człowieka. Ja zgadzam się z tym w 100 %, a Pani?
A.D: Psy najbardziej okazują emocje – od radości po smutek. Każde zwierzę może być przyjacielem. 
10. Jakie zwierzę według Pani jest najbardziej fotogeniczne i dlaczego?
A.D: Gekony. Konie. Koty. Kolorowe ptaki.

Serdecznie dziękuję Autorce za poświęcony mi czas.








Copyright © 2016 Czytaninka , Blogger